Witam, na forum zawsze można się spotkać z opinią, że ponad połowa sukcesów to dieta (wg. mnie to około 25%). Może ja jestem jakimś wyjątkiem, do rzeczy. Zapotrzebowanie kaloryczne u mnie wynosi pewnie grubo ponad 2000kcal (nie liczyłem nigdy) a dziennie spożywam, może nawet nie połowę z tego, jakieś lekkie śniadanko (płatki), później z 2 skiby chleba (zwykłego), obiad i CZASEM kolacja, ćwiczę od paru miechów na siłce tracę fat, a obwody u mnie cały czas się zwiększają (do tego jestem wysoki) i nie wystąpił jakoś u mnie katabolizm (
utrata mięśni), nie mam jakoś dobrego genu i znam wiele takich przypadków jak ja, wiadomo że kulturystą taka osoba raczej nie będzie ale większość ludzi nie ma diety a rośnie!
Co chciałem osiągnąć pisząc to? W większości tematów gdy ktoś układa dietę (zwłaszcza na redukcję) i jest ona zła wbija się wielki znawca dietetyki i mówi, że musi mieć 5-6 posiłków dziennie bo inaczej to lipa, tak samo jak ktoś układa plan to mu mówią że bez diety nic nie osiągnie, wiem że więcej masy można złapać przestrzegając diety, ale nie piszcie że nie można łapać masy bez diety!
Słowa krytyki mile widziane wiem że nie jest to wyjście idealne jeść tak mało i WARTO przestrzegać dietę, dlatego potraktujcie temat z przymrużeniem oka.
Zmieniony przez - Szympekh w dniu 2010-02-06 13:48:06