ja troche opisze mniej tradycyjnie sprawe :P
wedlug mnie oczywiscie ze hartuje ducha noi cialo przedewszystkim po sparingach z kumplami jak rozmawilaem w szatni z nimi to wyszlo na jaw ze "jak ktos nie polubi dostawac po mordzie to nie ma sensu cwiczyc"
ja mialem ciezkie rozgrzewki (w zasadzie nigdy calej nie zrobilem) bo byla tak dobierana ze jak rener zauwazal ze robimy juz np. 90 na
100 pompek to na nastpenym treningu bylo do zrobienia 130 itd... bylo to troche irytujace ze cwiczac ponad rok nie mozna bylo wytrzymac rozgrzewki :D
latwo zauwazyc czy ktos sie zahartuje czy nie po ilosci ludiz na treningach na poczatku wysp swiezakow pozniej z miesiaca na miesiac ludzie sie wykruszaja takz e w maja/czerwcu zostaje tylko stara dobra gwardia :]
pozniej bylo tak ze jak trener zrobil lzejszy trening/sparingi to wszyscy czuli sie jacys nie spelnieni jakby nie trenowali bo nie czuli na koneic ze dostali porzadnie w kosc
noi charakterek sie zmienia tez niesamowiscie chyba kazdy trenujacy dluzej SW staje sie bardziej i bardziej opanowanym uwazam tak ze chyba kazdy juz przerabial ze mozna sie "naciac" ze z pozoru watle wygladajacy przeciwnik okazal sie zbyt silnym przeciwnikiem do pokonania
dodam tyle jeszcze ze wspolczesne sztuki walki roznia sie od tych tradycyjnych ze trener zdobywa szacunek z treningu na trening a nie jak w tradycyjnych trzeba mu sie klaniac od sameog poczatku po za tym w nowoczesnych czesto sie spotkalem z podejsciem jakiego nie moga miec nauczyciele mianowicie kazdy przychodzi bo CHCE a trener uczy jak CHCE i jak on uwaza za sluszne i np. wjezdza na ambicje czasem jadac z gory na dol swojego podopiecznego (o czym nie slyszlaem w tradycyjnych SW bo tradycja zabrania) co osobiscie uwazam za wlasciwe i niezbedne w niektorych sytuacjach
noi na koniec gdy dochodzi co do czego (obojetnie sparing/ring/...) osoby po nietradycyjnym nauczaniu sa raczej mocniej nastawione na zniszczenie zawdonika co zreszta sie slysze jak sie dopinguje zawodnikow od trenerow i kolegow texty w stylu "zabij go" :P