hmnnn...
po pierwsze to nie podciągaj tak wysoko spodenek;]
po drugie, nie panikuj. To nie koniec świata chłopie! są inne rzeczy na świecie
po trzecie, jesteś cholernie owłosiony jak na 18latka, więc to nie problem hormonalny.
Nie wnikając w szczegóły (bo cholera, nie zastanawiaj się tak ciągle dlaczego to a dlaczego tamto... jest coś nie tak, to nie trzeba zaraz panikować i wszystkiego wyjaśniać, bo akurat to wiele nie da, a można się tylko zdołować. Jeżeli nie masz żadnej choroby, nie łykasz leków, nie masz bólów to jesteś zdrowym chłopem i już. Jak będziesz tak poszukiwał odpowiedzi to się tylko zdołujesz i zaraz zaczniesz naprawdę uważać że pocenie się to coś złego...) uważam że powinieneś przede wszystkim zmienić nastawienie.
NIC ale to NIC nie zacznie działać jeśli nie będziesz wierzył w to co robisz i nie będzie Ci to sprawiało przyjemności.
Wnioskuję z tego co piszesz że masz jakieś zacięcie - ale tylko w narzekaniu niestety. Teraz trzeba to zacięcie wykorzystać i przenieść na trening. Nie rób z siebie męczennika na forum tylko zrób z siebie męczennika siłowni... mam kilka rad dla Ciebie, mam nadzieję że Ci się przydadzą... (naprawdę "urzekła mnie Twoja historia" :D głowa do góry!)
1. Tłumacz to sobie że nie jesteś genetycznie ograniczony, ale masz po prostu
inną genetykę. Uważam że nie jest źle, tylko po prostu nie trafiłeś treningiem. Ćwiczysz przez 7 miesięcy jedno i to samo... nie ma to efektów...
jakie może być qrwa inne lekarstwo jak nie po prostu zmiana tego co nie działa? po prostu trzeba czegoś nowego.
2. Patrząc na fotki, czytając to co piszesz dostrzegłem Twoje słabe strony - męczysz się szybko (nie możesz wykonywać więc czegoś szybko, na powtórzenia, nie możesz biegać), nie masz genów które pozwolą Ci zbudować piękną rzeźbę (nie ma sensu więc na siłę dążyć do budowy typu - 50cent
- bo to po prostu nie dla Ciebie), nie masz pewności siebie (bo nie masz wyników, wszystko się zmieni gdy je będziesz miał i wszystko się wtedy zacznie nakręcać), masz małe kości (ach te nasze matki, dlaczego nas nie karmią z piersią tyle ile należy to nie wiem... musisz je trochę utwardzić)... NIE MARTW SIĘ TYLE! JEST NAPRAWDĘ SPORO LUDZI KTÓRZY MIELI WIĘKSZE PROBLEMY I WYGLĄDAJĄ JAK LUDZIE, BĘDZIE CIĘ TO KOSZTOWAŁO WIĘCEJ NIŻ INNYCH, ALE ZAMIAST NARZEKAĆ MUSISZ ZACISNĄĆ ZĘBY I WZIĄĆ SIĘ DO ROBOTY...
z polotem i jakąś pieprzoną cywilną odwagą ;]
3. Teraz o to co ja proponuję:
a) odpocznij od siłowni. Zrób sobie tydzień/dwa tygodnie zupełnego urlopu. Odpoczywaj, jedz, śpij. Zero wysiłku.
b) skończ kalkulować dietę. Naucz się tylko podstawowych zasad prawidłowego odżywiania w sportach siłowych i ich przestrzegaj. Przyprawiaj potrawy i jedz je ze smakiem, jedz też to co lubisz częściej, nawet jeżeli nie jest to do końca zdrowe. Napisze Ci teraz to co wg. mnie powinieneś mieć zawsze w lodówce i akurat tylko do tego się zmuszać-
twaróg półtłusty, mleko 2.0%, tran, witaminy w jakiejś dobrej formie (syrop, tabletki), dodatkowo jeszcze witamina D, orzechy laskowe, chude mięso. Bez tego ani rusz... każdego dnia masz to jeść i mieć zawsze pod ręką. Reszta żarcia to Twój wybór, pamiętaj tylko o podstawowych zasadach żywienia i już. Przestań się martwić tym tłuszczykiem bo Ci co mają same kości martwią się tym że mają same kości. Tłuszczyk to nie problem więc, a Ty
masz jeść jakby nie było jutra! wcinaj ciągle i dużo, bo ZAWSZE ZAWSZE ZAWSZE więcej kalorii = więcej energii na siłowni ZAWSZE. Więcej energii na siłowni to większy wysiłek jaki możesz włożyć w trening, a to ZAWSZE ZAWSZE przekłada się na rezultaty. Chociaż troszkę dźwigniesz wagę, chociaż trochę lepiej wykonasz serię, chociaż jedno powtórzenie więcej wykonasz... zawsze coś! nie ma innej możliwości, nie ma też jakiejś magicznej blokady.
To równanie (KALORIE = ENERGIA = POWER) zawsze działa, inaczej prawa wszechświata by się posypały... Więc nie ograniczaj się tylko dawaj czadu, bo inaczej się będziesz tak ograniczał już zawsze i nigdy się nie wyrwiesz z tego kręgu jakichś dziwnych ograniczeń.
c) zacznij trening aerobowy. Jak zdecydujesz się na dwa tygodnie przerwy od siłowni (a to polecam) to w drugim tygodniu zacznij się już rozciągać. Wybierz sobie jakiś fajny, nie za ciężki, a skuteczny program i go stosuj. Najlepiej taki wzmacniający ścięgna i wszystkie inne wrażliwe miejsca... Stosuj go z tą samą częstotliwością co trening siłowy. Musisz sam poszukać takiego programiku albo ktoś kompetentniejszy ode mnie niech Ci napisze (ja też stosuję, ale moje aeroby to nic specjalnego i raczej nie dla Ciebie -
Ty się musisz wzmocnić!)
d) jak już wrócisz do treningów to jedziesz z innym programem. Ja proponuję... UWAGA UWAGA UWAGA... 5 - 3 - 1. Dlatego że jest bardziej znany (bardziej jednak polecałbym coś co sam stosuję z powodzeniem w niektórych ćwiczeniach - 6 - 4 - 2). Dlaczego 5-3-1? myślę że po prostu to pasuje do Twojej genetyki najlepiej. Oczywiście że wyglądasz NARAZIE krucho i może to dziwić (bo to twardy trening) ale też nie zbudujesz muskulatury typowymi drogami. Na tym treningu przynajmniej
- wzmocnisz się
- zbudujesz masę (nawet z tłuszczem jest lepsza niż to co teraz masz)
- będziesz silniejszy
Może nie będziesz wyglądał nie wiadomo jak, ale nie oszukujmy się - potężny facet (nawet z tkanką tłuszczową do cholery) to obietnica spokoju dla kobiety więc będziesz się tak czy siak podobał:D Poza tym piszesz że chcesz być silny i wogóle... 5-3-1 lub 6-4-2 Ci to gwarantuje, bo wszystko inne będzie takie samo jak to co przez 7 miechów robiłeś - daremne. Jestem pewien że to by podziałało. Inne efekty by z tego przyszły ale jak wyciągniesz się z tego dołka, urośniesz trochę, wzmocnisz się to wtedy możesz spróbować innego treningu. Wtedy organizm go lepiej przyjmie i może uda Ci się coś zrobić lepszego. Oczywiście, jak nie przeszkadzają Ci w tym iluzje typu "wygląd jak gwiazda hollywood to sukces w życiu" to warto spróbować! polecam.
e) ułóż jakiś mądry plan treningowy do tego. Jak jesteś wogole zainteresowany tym co tu produkuje dla Ciebie to napisz mi ile razy w tygodniu możesz ćwiczyć i jaki masz sprzęt na siłowni to razem coś wymyślimy dla Ciebie...
f) Zmień myślenie. Zacznij na mięśnie pracować też głową i charakterem. To też cześć treningu. I nigdy się nie poddawaj. Jak nie potrafisz czegoś zrobić to musisz często ugryźć problem od drugiej stron, nawet jeżeli ta druga strona jest mocno pod prąd- to lepsze niż zwieszenie rąk tak czy siak
g) zacznij chodzić na solarium, raz na tydzień po pięć minut (powaga)
;) głowa do góry chłopie!
Zmieniony przez - Simonidas w dniu 2009-12-13 16:37:01