Kilka słów na temat stopnia skomplikowania stylów walki (w tym WT) i generalnie ich skuteczności, tu znów kilka uwag ogólnych.
Po pierwsze chciałbym zwrócić uwagę na to że, im bardziej śmiercionośne "narzędzie" walki tym mniej skomplikowana, zawiła sztuka walki jemu towarzysząca, jakby mistrzowie tych sztuk doskonale wiedzieli co się liczy, nie tysiące form kombinacji tylko prostota, naturalność i zwięzłość ruchów, powiedzcie mi ile jest technik uderzenia mieczem, szpadą, floretem, pałką? Bardzo mało, w sumie formy/techniki są ograniczone do minimum a na pewno dużo mniej niż w ręcznych stylach walki, jakby było wiadomo że przerost formy nad treścią w przypadku zabójczych "broni" może być śmiertelny w skutkach....
Przeniósłbym to teraz na grunt "sztuki pięści" im bardziej liczba form jest ograniczona tym bardziej dana sztuka jest poważna i skuteczna (bo traktuje pięść jako bardzo poważną broń).
Weźmy boks, (muay-thai - tu trzeba dodać kopnięcia), lewy, prawy, sierpowy podbródkowy i kilka innych ciosów i to wszystko, no a co przyczynia się do skuteczności tego stylu po prostu kombinacje technik, tzn sposób w jaki je ułoży zawodnik czyli ta sztuka walki poprzez ograniczoną ilość form daje wolne pole do własnej inicjatywy pomysłu zawodnika, czyli de facto sztuki
-> zawodnik tworzy nie odtwarza, to trochę jak muzyka niby 8 nut a można z nich stworzyć dzieło na miarę bethoween'a albo zwyczajne disco-polo, tak samo w muay-thai formy ograniczone, znowu ten styl traktuje ludzkie ciało jako zabójczą broń na miarę miecza, szabli i tu znowu zawiłośc form znikoma, etc...
No i mamy WT, tam multum form (odpłatnych
człowiek aż się gubi, jestem przekonany że wielcy mistrzowie zakuli system w olbrzymiej ilości zastygłych form dla zmylenia, do walki wystarczy garść technik wszystko inne to zbędny ciężar i zamiast je trenować żeby osiągnąć w nich perfekcję człowiek dostaje pomieszania zmysłów, zresztą w WT nie ma walk więc po co się uczyć walki tak naprawdę? NIE MA WALKI BEZ PRZECIWNIKA. Inaczej mówimy po prostu
walka z cieniem nie ważne czy cień jest powietrzem czy "sympatycznym" "nieszkodliwym" partnerem z sali treningowej, WT jest walką z cieniem na tyle ile jest nauczana, być może instruktorzy przechodzą próbę ognia (czyli najzwyczajnie na świecie bęcki
ale zwykli uczniowie nie są trenowani poważnie póki nie będzie sparingów to nigdy nie będą. Ale obawiam się, że przy pierwszym sparingu każdy uczeń zauważy że z tego co go uczą i słono płaci tylko 10% ma swój użytek i to może raz na trzy uderzenia, wtedy może mieć pretensje do swojego nauczyciela być może nawet i systemu a do tego nie może dojść bo wszystko opiera się na przekonaniu że WT jest bardzo skuteczny, funny don't you think...