Po 4 tyg raz słabszego, raz mocniejszego ćwiczenia:
- waga utrzymuje się(wahania do 0,5kg);
- wizualnie zrzuciłam nieco tłuszczyku;
- mieśnie stały się twardsze i widząc po pomiarach nieco większe(0,5- 1cm);
- samopoczucie i samoocena poszły do góry;
- dietka tak mi się spodobała, że nie planuje powrotu do starych nawyków żywieniowych.
Ogólnie jestem zadowolona i z wyników i z siebie.
Wczoraj poszłam na siłke głównie myśląc o m. brzucha i o pomiarze tzw. maxów.
Trening m. brzucha wyglądał tak:
- unoszenie nóg w zwisie z obciążeniem 4kg 2x15;
- unoszenie nóg siedząc na ławce z obciążeniem 4kg 2x20;
- twister na ławce skośnej z 2kg 2x15;
- spięcia na ławce skośnej(ok. -60') z 2kg 25, 20.
Z maxów na razie robiłam tylko przysiad i bic/tric, każde po 8 na razie powtórzeń zwracając uwagę na technikę.
Wygląda to tak:
przysiad: 35x8;
bic: 12x8(gdzie ostatnie ledwo poszło);
tric: 14x8.
Dieta oczywiście trzymana non stop.
Wczoraj wyglądało to tak:
1. Omlet z owsianych + świerzy sok z jeżyn i malin;
2. Serek wiejski z 2 kromkami wasy;
3. Makaron, sałatka , kurczak gotowany;
4. Ryż brązowy + tuńczyk w sosie własnym + banan;
5. Jabłko + 3 kanapki z twarogiem i szczypiorkiem.
Nic nie daje takiej radości od przezwyciężonej własnej słabości
http://www.sfd.pl/-t582790.html