Innymi słowy - 2 dni w tygodniu jadłbym na bilansie dodatnim o powiedzmy 500 kcal. A 5 dni w tygodniu jadłbym na bilansie ujemnym 200 kcal.
Co by się działo z moim organizmem ? Czy w ten sposób redukowałbym tkankę tłuszczową i nabierał masy jednocześnie ?
Albo gdybym robił masę tylko przez tydzień. A później od razu 2 tygodnie redukcji.
Można wymyśleć wiele takich kombinacji i poeksperymentować. Tylko chciałem się dowiedzieć, czy to miałoby sens.
Niejaki Nick Nilsson http://www.bodybuildingforyou.com/articles-submit/lewis-wolk/lose-fat-build-muscle.htm poleca, by 5 dni być na redukcji i 5 dni na masie.
Czytałem też, że coś takiego nakręca metabolizm. Najpierw się nakręca metabolizm niezłym żarciem, a potem organizm z tym nakręconym od żarcia metabolizmem zaczyna spalać tkankę tłuszczową.
Chyba wypróbuję coś takiego. To może być całkiem dobrym pomysłem.
Na innej stronie przeczytałem, że po 2 tygodniach masowania, masa wchodzi wolniej i tak samo po 2 tygodniach odchudzania tłuszcz spada wolniej. To wyczaił niejaki Torbjorn Akerfeldt. Czytałem tę stronę między wierszami, wśród setek innych. Na niej zalecają przez 2 tygodnie być na masie i 2 tygodnie na redukcji.
Typowo masowy trening w czasie 2 tygodni masy i ACT przy 2 tygodniach redukcji. Brzmi całkiem sensownie.
Zagranicznych stron na ten temat jest pełno Ale jazda !! Żeby tylko nie okazało się, że to jakaś kicha.
Przeczytałem na jakimś forum o odżywianiu pare opinii. Były bardzo pozytywne. Na innym forum wypowiadał się jakiś trener, pisał, że efekty przy czymś takim są małe, ale są. Innymi słowy - małe przyrosty masy + spadek tkanki tłuszczowej.
Ułożyłem sobie taki plan redukcyjny, według tego, co przeczytałem na kilku stronach zagranicznych.
PONIEDZIAŁEK
20 g węgli, same aeroby, deficyt kaloryczny 300 kcal
WTOREK
20 g węgli, same aeroby, deficyt kaloryczny 300 kcal
ŚRODA
400 g węgli, same ćwiczenia siłowe, plus kaloryczny 300 kcal
CZWARTEK
20 g węgli, same aeroby, deficyt kaloryczny 300 kcal
PIĄTEK
400 g węgli, same ćwiczenia siłowe, plus kaloryczny 300 kcal
SOBOTA
20 g węgli, same aeroby, deficyt kaloryczny 300 kcal
NIEDZIELA
400 g węgli, same ćwiczenia siłowe, plus kaloryczny 300 kcal
W bilansie tygodniowym, wychodzi 300 kcal deficytu. Innymi słowy - zrzucałbym kilogram na 23 dni. Ale mógłbym równocześnie nabierać masy
Potem stopniowo bym z tygodnia na tydzień robił coraz większy rozrzut. Np. w dni wysokowęglowodanowe byłoby już na plusie 500 kcal. A w dni niskowęglowodanowe na minusie 500 kcal. Ale to dopiero jakbym zobaczył zastój.
Mam to szczęście, że w moim mieście jest apteka, gdzie mierzy się tkankę tłuszczową i czystą masę. Mógłbym to przetestować na sobie.
Na redukcji nie traci się całej tkanki mięśniowej. Więc wyszłoby na to, że przez 3 dni w tygodniu nabierałbym masy, a przez pozostałe 4 bym tracił tłuszcz i tylko część zdobytej masy.
Co o tym myślicie ? Ja osobiście, jak czytam o tym, to jest podekscytowany. Genialny pomysł. To się nazywa calorie shifting albo calorie cycling w języku angielskim Poczytajcie sobie, jest dużo na ten temat na internecie.
Zmieniony przez - Spaślak87 w dniu 2009-06-13 03:33:11