"Jakiś czas temu w jednym z pism kulturystycznych przeczytałem humorystycznie napisany list do redakcji z prośbą o pomoc. Jego autor, początkujący kulturysta, opisał swój dramat - sytuację, jaka miała miejsce, gdy jego mama znalazła się w posiadaniu tajemniczej puszki z białym proszkiem. Wielki lament, bo jej kochany syn jest ćpunem i „nonstop łazi na tą swoją durną siłownię i bierze koksy" - cytował chłopak słowa zapłakanej a jednocześnie wściekłej matki. Koniec był mniej więcej taki: owa odżywka popłynęła z siłą wodospadu w ubikacji a niedoszły kulturysta dostał zakaz uczęszczania na treningi. Nie pomogły oczywiście tłumaczenia syna o pozytywnych skutkach stosowania suplementacji - kategoryczny zakaz korzystania z siłowni do 18 roku życia (chłopakowi niestety brakowało trochę ponad 12 miesięcy).
Tak mnie ten temat poruszył, że postanowiłem napisać
o nim z nadzieją, iż tych kilka słów przeczyta któraś z mam. Sam, przed laty, miałem podobną sytuację, więc potrzeba nakreślenia faktów jest aż nazbyt konieczna.
Przed podjęciem jakichkolwiek działań, w trosce o zdrowie swoich pociech, należy udać się po radę do specjalisty: instruktora lub - najlepiej - lekarza sportowego. Na 90% przypadków kolorowa puszka okaże się zwykłą odżywką, czyli proszkowym zamiennikiem posiłku. A stosuje się takowe cuda dlatego, iż trenujący nie zawsze ma możliwość zjeść pełnowartościowy posiłek po zakończeniu zmagań czy to na siłowni, czy na każdej innej sali do ćwiczeń. Odżywki nie są atrybutem wyłącznie kulturystów. Coraz częściej, głównie w większych miastach, pojawia się wiele stoisk z proteinowymi szejkami, które mają zastąpić obiad dyrektorom, prezesom, lekarzom… czyli ludziom pracującym od rana do nocy. To naprawdę nic złego, jeśli stosuje się dany produkt wg wskazania producenta.
Dalsze 9% to specjalistyczne suplementy, które mają wiele zastosowań i działają różnorako na organizm. Mogą dodawać energii (zastąpić niezdrową kawę), pobudzić umysł do wysiłku (przydatne przed egzaminem maturalnym), poprawić kondycję, itd. Jak wspomniałem - do tych „kolorowych puszek z proszkiem" (lub tabletkami) należy podejść z głową i dokładnie przeczytać skład oraz dawkowanie.
No tak, na pewno zauważyłyście, drogie mamy,
że pozostał nam 1%... Cóż, nie ma co ukrywać, że w takiej puszce lub saszetce może kryć się coś gorszego, co nazywa się w języku potocznym anabolikiem czy „koksem". W tym miejscu Wasze obawy są w pełni uzasadnione, gdyż w naszym mieście te niedozwolone i bardzo szkodliwe środki są stosowane przez nic niewiedzących o ich skutkach młodziaków, co zresztą widać. Jednak w wypadku jakichkolwiek podejrzeń postępujcie rozsądnie i po prostu umówcie się z osobą, która ma styczność z suplementami na co dzień (wspomniany instruktor sportu lub lekarz sportowy). W większości przypadków te obawy okażą się bezpodstawne, a Wasze dzieci nie zostaną pozbawione pasji, która niesie za sobą szereg korzyści i zdrowie na długie lata. To w trosce o nie i Wasz spokój służę pomocą i radą."
[źródło: Miesięcznik Kolneński]
Przydatny link: https://www.sfd.pl/Gainery_-_co_to_takiego__artykuł_-t352758.html
Zmieniony przez - FenixPL w dniu 2009-05-31 14:21:45