cześć!! szczerze... jestem leszcz i ok. zaraz napiszę coś, za co pewnie zostanę publicznie ukamienowany... MRO TO WG MNIE POKAZ MUTANTóW... nie zrozumcie mnie źle, chylę czoła przed zawodnikami za ich upór, konsekwencję działania, hektolitry potu itp., ale to, co oni czynią ze swoim ciałem jest chore. Wszystkim imponują duże mięśnie i wspaniała sylwetka, jednakże w ich przypadku granica dobrego smaku została już dawno minięta... Ktoś pisze (sorry nie pamiętani nicka), że wszystko idzie w coraz większą masę, lepszą
rzeźbę... no, to może pozwólmy wystartować Valentino, a jego przeciwnikiem niech będzie M.Ruhl z sylwetką z fotoshopa (podejrzewam, iż większość z Was widziała fotkę, o którą mi chodzi)... Dla mnie Arnold (chociaż szczerze go nie cierpię) był sylwetką prawie doskonałą, a przecież są jeszcze takie sławy jak Zane, Metzner i wielu, wielu innych. Dopracowana przez nich sylwetka była tak doskonała, iż jury miało problem z wyłonieniem zwycięzcy dlatego na wybieg zaczęła wkradać się coraz większa masa, aż do momentu kiedy wypaczyła zawody. Jest to moje skromna hipoteza... możecie oczywiście się z nią nie zgodzić. Podobnie jest myślę z wyciskaniem leżąc i kontrowersyjną sprawą koszulek. do tego boju został wprowadzony kolejny czynnik, który sublimuje zawodników. Powiedzmy dwóch startujących bez sprzętu wyciska ten sam ciężar, jednak dzięki lepszej umiejętności wykorzystania koszulki zawodnik A otrzymuję wynik większy o 5 kg... Wszystko wydaje się być OK ale z czasem rodzą się takie absurdy jak, 3warstwowe koszulki, wyciskanie całkowicie nietechniczne... oraz wyniki rzędu... pół tony!!! czyli jednym słowem kolejna MUTACJA!!! W pogoni za wynikiem, sukcesem, medialnością zostaje zagubiona gdzieś sama idea zawodów...
ależ się rozpisałem, pewnie nikt tego i tak nie przeczyta:]
POZDRAWIAM nocti