nie wytrzymałem i pojechałem na siłownie...
dzis miała być klatka z plecami , ale w związku z tym ,że mam tylko 3dni na zrobienie całego tygodniowego treningu..musiałem pozmieniać troche i tak..
środa - klata triceps
czwartek - plecy biceps (akurat triceps odpocznie ,żeby zrobić bary w piątek)
piątek - barki , nogi + ewentualnie triceps
dzis zrobilem klate z tricepsem ale tak lajtowo , bo wytrzymałość i kondycha przerażajaco osiągneły DNO ;-( jednak siła nie spadła czyli nie jest źle..
100kg na skosie głową w góre poszło na 6, a mogłem i na 7,8.. potem 90kg na 8 (cięzko) , 80kg na 10 i 70kg na 12.. cięężkooo.. rozpiętki tylko 3 serie bo już nie dawałem rady.. ściaganie linek przed siebie też 3 serie..już byłem cały mokry i w dodatku ledwo stałem na nogach.. butterfly mnie wykonczyl do reszty 3 serie i padłem prawie na glebe ehhe
triceps tylko 2 cwiczenia po 4 serie i juz nie moglem oddychac.. normalnie czulem ,ze umieram..
trening trwal troche ponad godzine ,a ja czulem ze wiecznosc.. wytrzymalosc zerowo , cos czuje ze jakbym mial przebiec 100m to bym nie przebiegl i wy***al na plecy..
ale wiem, ze to spowodowane jest tym ze 3 dni w sumie nic nie robilem , nie chodzilem , nie ruszalem sie za bardzo z lozka.. w dodatku oslabiony na maxa..
mysle,ze jutro bedzie lepiej..
wazne ze sila nie spadla i w poniedzialem atakuje 110kg na 6 razy i nie ma bata ,ze nie pojdzie... jednak REGRESJA to wspaniala metoda, i doskonala odmiana dla progresji.. POLECAM