Na początku chciałbym zwrócić uwagę na powody, dla których wiele osób nie popiera wysokiej podaży białka:
1) „duża ilość białka jest szkodliwa dla wątroby"
2) „człowiekowi nie jest potrzebna tak duża ilość białka"
3) „duża podaż białka powoduje większe jego spalanie i wydalanie, więc nie jest wcale opłacalna w kontekście budowy masy"
Co do pierwszego punktu… Hmm, nie znalazłem żadnych naukowych badań (nie tylko ja, wiele osób szukało), które wskazywałyby na szkodliwość dużych ilości białka (mówię tu o ilościach nawet dużo przekraczających 2g/kg) stosowanych przez sportowców z prawidłowo pracującą wątrobą. Badania, w których wykryto taką szkodliwość były przeprowadzane głównie na osobach starszych, o słabszym stanie zdrowia.
Punkt drugi. Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków zalecało ok. 0,9 g białka na kg masy ciała dla „normalnego" człowieka. Według tych specjalistów, takie zalecenia dotyczyły ok. 97,5% ludzi. Nawet na podstawie tego, nie można uznać, że kulturyści powinni odżywiać się w ten sposób. Wątpię, żeby należeli do tych 97,5%. Poza tym, raczej nie można ich (nas) zakwalifikować jako „normalnych" . Obecnie ta sama organizacja zmieniła zalecenia do 1,2-1,4 g/kg masy dla sportowców wytrzymałościowych i 1,4-1,8 g/kg dla osób ćwiczących siłowo. Twierdzą również, że maksymalna użyteczna dawka, to 2,2 g/kg („1 g/funt" masy ciała - swoją drogą 1 to bardzo ładna, okrągła liczba, ciekawe czy to 1g/funt wzięło się z badań czy z… „kosmosu"). Czekamy na dalsze zmiany zaleceń naukowych…
Co do punktu trzeciego… Tu możemy powiedzieć coś więcej. Mamy badania na ten temat. Wskazują one na to, że rzeczywiście zwiększona podaż białka wpływa na jego większy metabolizm, ale… no właśnie. Jest jedno ale. Skoro dwukrotne zwiększenie ilości białka, spowoduje zwiększenie jego zużycia na cele energetyczne o ok. (procentowo) 20% to i tak ciągle taka nad-podaż będzie opłacalna. Zobaczmy na przykładzie (mocno uproszczonym, ale pokazującym ideę). Jedna osoba spożywa 100 g białka dziennie, a druga 200g. U osoby z mniejszą podażą 50% białka idzie na cele energetyczne (prawdopodobnie sporo więcej, ale to tylko przykład). Zatem zostaje 50g białka na cele budulcowe i regeneracyjne. Skoro osoba spożywająca spali 20% więcej, to policzmy ile to będzie. 1,2 (120%) x 50% = 60% (tyle białka się „zmarnuje"). Zatem 40% protein będzie mogło być skutecznie wykorzystane. Ile to będzie? 40% x 200g = 80g (o 30 g więcej niż w pierwszym przypadku). Ten uproszczony model pokazuje, że punkt numer 3) nie jest przekonujący. Zdaje sobie sprawę, że użyłem tu sporego uproszczenia i skrótu myślowego - zainteresowanych odsyłam do badań na ten temat (ew. na priv).
No to podstawowe mity obalone. Ale teraz można pytać: „Ile białka to dużo?", „Ile to za dużo?", „Ile ja powinienem jeść?". Nie ma jednoznacznej odpowiedzi… Zdaniem wielu ekspertów (i również moim), którzy nie są tylko teoretykami (a wręcz przeciwnie - zawodnikami i trenerami), absolutnie minimalna ilość białka dla osoby ćwiczącej siłowo to ponad 2g/kg masy ciała (oczywiście można polemizować, ale my mówimy tu o optymalnych ilościach, nie suboptymalnych). A od czego to dokładnie może zależeć?
Na przykład od:
- metabolizmu
- przyjmowanych suplementów
- rodzaju diety (rzeźba/masa)
- intensywności treningów
itd…
Niektórzy trenerzy zauważyli, dla bardzo intensywnie trenujących zawodników (bez dopingu), najodpowiedniejsze były dawki nawet ok. 3,5 g/kg (to już skrajność moim zdaniem). Ale dla osób z szybkim metabolizmem rozsądne ilości to 2,5-3 g/kg. Dla osób, którym masa przychodzi bardzo ciężko, może to się okazać drogą do szybkich przyrostów. Niestety wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w celu budowania masy, wraz z wysokim poziomem podaży białka ważny (decydujący) jest poziom kaloryczny całej diety. Im lepszy balans kaloryczny, tym lepszy balans białkowy (mniej białka idzie na cele energetyczne). Dlatego w okresie rzeźby wcale nie jest nierozsądne znacznie przekraczać ilość 2 g/kg białka (nawet powyżej 3 g/kg), bo w tym czasie podaż tłuszczy i węgli jest zredukowana, co wpływa na większy katabolizm białek zarówno endogennych jak i egzogennych. Często popełnianym błędem jest zmniejszanie ilości nie tylko węgli i tłuszczy, ale też białka na „rzeźbie". Kaloria nie równa się kalorii. 50 g białka to nie to samo co 50 g węgli… (dzieje się tak, ponieważ azot zawarty w białku musi być odłączony w wątrobie, co jest procesem dość energochłonnym). Nie obrośniemy tłuszczem przez nadmiar białek (chociaż wiadomo, że liczy się ogólny bilans kaloryczny). Poza tym podaż białka powoduje znacznie mniejsze wyrzuty insuliny, niż w przypadku węglowodanów, a szlak metaboliczny protein wymaga wydzielania glukagonu (hormon antagonistyczny do insuliny), który niweluje efekt lipogeniczny (otłuszczający) insuliny. Zatem uogólniając, lepiej zjeść więcej białka niż potrzebujemy niż mniej, jeśli chcemy budować mięśnie, utrzymując przy tym niski poziom tłuszczu.
Następnym pytaniem może być kwestia, ile białka powinno być w jednym posiłku. I znowu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To zależy od wielu czynników (LBM, poziomy T3-T4, Testosteron, insulina, hormon wzrostu, itd…). Wielu trenerów i zawodników uważa, że dobrą ilością będzie nie mniej niż 40 g (na mnie osobiście najlepiej działa ilość 40-60 g). To ważne, żeby zdawać sobie sprawę, że aminokwasy pełnią nie tylko rolę budulcową, mają setki innych bardzo ważnych dla organizmu zadań. Zatem trudno określić maksymalny poziom. Wielu zawodników spożywa 60-80 g w jednym posiłku i mają znakomite efekty. Innym czynnikiem warunkującym tą ilość jest czas posiłku (rano, po treningu etc..). W każdym razie zdecydowanie obalamy stary mit, że organizm nie jest w stanie strawić więcej niż 30 g białka w jednym posiłku.
Kolejna sprawa… Skoro białko jest takie super i obaliliśmy mit w punkcie 3), to im więcej białka, tym lepiej, tak? Niestety, to nie jest takie proste… Wykres uzależniający ilość przyswojonego białka w celach nieenergetycznych (czyli na budowę, regenerację itp) nie jest liniowy (chociaż jest rosnący). W pewnym momencie osiąga asymptotę poziomą i dalsze zwiększanie ilości białka, nie będzie miało żadnego uzasadnienia, a wręcz przeciwnie. Żadna skrajność nie jest dobra.
Ktoś powie: „Ja robię szybciej masę na węglach, nie potrzebuje tyle białka". Co my na to? Ten gość… będzie miał rację. Taka dieta prawdopodobnie będzie szybszym sposobem na robienie masy (większe poziomy insuliny, mniejszy efekt termiczny pożywienia). Ale każdy musi zadać sobie pytanie, o jaką masę mu chodzi. Wysoka ilość białka (przy rozsądnej ilości innych makroskładników - zgodnie z zapotrzebowaniem kalorycznym), to praktycznie jedyny rozsądny sposób na budowanie solidnej masy, utrzymując niski poziom tłuszczu w organizmie. Co do zwiększonej ilości białka na rzeźbie, nie trzeba chyba nikogo mocno przekonywać.
A zatem JEDZMY BIAŁKO
Ile do... czyli liczniki do wydarzeń http://ile-do.pl.pl
oraz
Kuchnia wietnamska na http://pyzamadeinpoland.pl