Emceha, chyba zapominasz, że mówisz o ludziach, dla których życie nie przedstawia żadnej wartości
Kara dożywocia to bezsensowne upodlenie w imię humanistycznych przekonań, czyli absurd. Jedyne, co można zrobić dla człowieka tak chorego z gniewu i nienawiści, chciwości i pychy, jak tylko może być morderca, to oszczędzić mu życia, którego i tak nienawidzi. To że sam się nie zabija to tylko łudzący jego umysł instynkt samozachowawczy. Ten sam instynkt samozachowawczy każe Tobie oszczędzać go jako istotę własnego gatunku. Pamiętaj jednak, że w tym rozumowaniu kryje się błąd logiczny (regresus ad infinitum). Otóż kierując się wrodzonym instynktem do "niezabijania" musiałbyć - chcąc być konsekwentnym - zrezygnować z zabijania wszelkiego życia, nie tylko ludzi, ale i zwierząt oraz roślin (co zostało już osiągnięte przez kultury wschodu). Tymczasem życie żywi się życiem i nie my tak to ułożyliśmy.
Nie bez znaczenia jest też postulat kary śmierci, jako jasnego wyznacznika pewnych granic! Kara musi być współmierna do winy, zwyczajnie aby odstraszać potencjalnych zbrodniarzy. Zasłanianie się religią czy etyką (a w rzeczywistości instynktem niezabija) jest zwykłą słabością, na którą nie wolno nam sobie pozwolić, bo słabi giną? Dlaczego? Znowu odpowiem, że nie my tak to ułożyliśmy. Popatrz na to w ten sposób: wściekły pies zagryza dziecko. Takiego psa się usypia a nie wsadza do klatki. Jeżeli zrozumiesz absurd kryjący się w humanizmie, zrozumiesz też, że ów pies chce żyć tak samo jak ów morderca. Tyle, że pies nie miał rozumu aby przemyśleć swój postępek, a morderca miał. Dlatego morderca jest 2x badziej godzin śmierci niż pies!
Dodam na koniec, że mam też wrażenie, iż zostajesz przy swoich poglądach poniekąd z przyzwyczajenia, rezygnując z ich uzasadnienia. Czy nie tak?