Melduję się w kolejnym tygodniu.
Przyznam szczerze, że już miałam pisać w weekend, że z tej redukcji to chyba nic nie będzie
Poluzowało mi się. Ale z racji tego, że właśnie zaczyna mi się @ to przynajmniej wiem skąd te ciągi do jedzenia i do słodkiego. Ale po tym jak się zmierzyłam to stwierdziłam, że skoro jest spadek to jest
redukcja. Nie wiem czy tak macie, ale niestety jak widzę że idzie w dobrym kierunku mimo tego, że miska nie jest doskonała to daje mi to wewnętrzne przyzwolenie na takie wybryki :D
Wiem też, że w ten miesiąc do wakacji to cudów nie zdziałam. Więc tak na luzie sobie działam. Wiecie tutaj, że lubię takie swobodne podejście. Nie mam spiny totalnie a i nie raz pisałam, że nie wiem czy to warte, żeby sobie wszystkiego odmawiać jeśli nas to w jakiś sposób męczy. Podstawa diety jest zdrowa i low carb/keto a pojawiają się produkty rekreacyjne.
W weekend zrobiliśmy pierwszego w tym sezonie grilla. Mięsko, warzywka picuś glancuś. Do tego rekreacyjnie dwa ciemne piwka. Pierwszy raz od hmmm... Nie pamiętam kiedy. W sumie po zakończeniu kp może z raz piłam piwo :P
W poniedziałek koleżanka przywitała mnie robionym ciastem szpinakowo truskawkowym to też się skusiłam. I wpadł jeszcze jeden rarytas- samorobiona różowa czekolada.
Ciekawostka:
Do produkcji tej czekolady nie użyto żadnych sztucznych barwników! Jej różowy kolor jest w 100 procentach naturalny. Pochodzi on z niesfermentowanych lub fermentowanych nie dłużej niż 3 dni ziaren rubinowego kakaowca, które prażone w odpowiedni sposób zaczynają nabierać rubinowo-fioletowego koloru.
Ziarna te są specjalnie sprowadzane z Brazylii, Ekwadoru oraz Wybrzeża Kości Słoniowej.
https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/rozowa-czekolada-ruby-chocolate-czy-rubinowa-czekolada-jest-zdrowa-aa-7NfS-hQUy-w6wm.html
Tak to jest jak się pracuje z pasjonatką cukiernictwa. Dostaliśmy trochę tej czekolady. Chłopaki mieli czekoladowe lizaki a ja czekoladę z płatkami migdałów. Bardzo dobra :D
W sobotę treningu nie pamiętam za bardzo. W niedzielę na pewno hula hop ok. 20 minut plus joga. Wczoraj miałam coś zrobić, ale zasnęłam z dziećmi. :)