Problem jest w tym, że do niedawna miałem ciągły postęp w zwiększaniu ciężaru na płaskiej ławeczce, ale od około 3 tygodni to się zatrzymało. W końcu w ciągu następnego tygodnia lub dwóch uda mi się dołożyć kolejne 2.5 kg, ale dalej to może być już blokada nie do przeskoczenia i nie dojdę do 100 kg w seriach. Mam wrażenie, że przy pierwszym powtórzeniu w każdej serii jestem zardzewiały, coś mnie blokuje gdy opuszczam sztangę, a potem jakoś idzie. Wcześniej nie miałem takiego uczucia. Podnoszę równowartość swojej wagi w seriach 4x8. Na każdym treningu pierwszym ćwiczeniem jest płaska ławeczka bez podziału nie różne warianty. Dodatkowo w czwartym ćwiczeniu robię dipy i klata też na tym korzysta. Czy w takim wypadku jest możliwe, że przesadzam z katowaniem klaty? Powinienem pomyśleć o wprowadzeniu różnych wariantów w ćwiczeniach klaty lub przestać ćwiczyć ją na każdym treningu? Jak wyczuć, że nadmiernie katuję klatę?
Dodam, że jestem typem osoby, która w ogóle nie ma zakwasów, nawet po bardzo ciężkim treningu, więc ciężko mi wyczuć, czy się przetrenowuję. Trenuję naturalnie i nigdy nie brałem strerydów.