Fatka z drewna- ku większej sprawności i lepszemu samopoczuciu.

A propos chudości - to ja jak zaczynałem ćwiczyć to ważyłem 63 kg przy 180 cm wzrostu. A najwięcej w życiu 117,5 kg. Najfajniej wyglądałem tak między 100 a 108 kg. Ja jestem raczej ten cienkokościsty z natury. Zresztą urwane i naderwane ścięgna są tego dowodem. ale nie wyglądam na taką osobę, bo masa robi swoje. Teraz ważę coś koło 106 kg.

Melduję, że w niedzielę już nie poszłam. Poszłam za popularną modą na mega katar. Skóry na nosie już prawie nie mam, jak się wykuruje do soboty to pójdę poćwiczyć.

Ozdrowiałam. Prawie. Co jakiś czas muszę sobie poszczekać tj. odchrząknąć z wrzaskiem aby udrożnić gardziołko.
Staram się nie robić przy ludziach :P ale na siłowni muzyczna łupanka więc sobie chrumczałam.

09.02 - cały trening na strefie wolnych ciężarów, zajęłam się ramionami + 20 przysiadów ze sztangą 17,5 kg.
10.02 - ręce i plecy - ćwiczenia na wyciągu etc + zwisanie które dobrze robi mi na plecy.

W minionym tygodniu jadłam fatalnie. Chlałam wińsko grzane. Z imbirkiem, co by było, że w ramach kurowania choroby. Nie żałuję, było zajedwabiście, wracam na zdrowsze tory (do następnego, haha :D )


Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-02-10 12:38:55

A jak tam kundlicy się wiedzie?

Dobry grzaniec też bym wypił. Od czasu do czasu fajna sprawa.

Paatik

A jak tam kundlicy się wiedzie?

kundlica pieronem doszła do siebie po sterylizacji. Takim pieronem, że moja siostra z wrażenia mózg zgubiła i 5-ego dnia po zabiegu puściła psa ze smyczy. Pies jest z tych skocznych odrzutowców - ze spaceru wróciła z dobrym humorkiem i ... z przepukliną :/
Nie wiem co z tym, nie chcę jej znowu ciąć :(
Złe doświadczenia mam z zabiegów z psami, czuję się wręcz przeklęta.

Mam jakąś zniżkę nastrojową, ot tak bez większego powodu i to mnie dołuje jeszcze bardziej.
Rozemłanie ogólne, wszystko mi zajmuje strasznie dużo czasu i bezsens, bezsens wszędzie. Mam nadzieję, że minie.

Jutro mam zamiar skoczyć na siłownię ok 16.

fattyciak

Mam jakąś zniżkę nastrojową, ot tak bez większego powodu i to mnie dołuje jeszcze bardziej.
Rozemłanie ogólne, wszystko mi zajmuje strasznie dużo czasu i bezsens, bezsens wszędzie. Mam nadzieję, że minie.

To po prostu niedobór słońca, kolorów i tego wszystkiego co się wiąże z wiosną. Jeszcze troszkę i będzie pięknie. Jakoś trzeba przeczekać. Też mnie już drażni ta szarość, zimno i brak słońca.

Jestem, wpieprzam, trenuję.

Waga stoi, jest 66 kg(wszak wpieprzam).

Założyłam się o głupią rzecz, że do 7 kwietnia będę ważyć 63 kg - czyli mam motywację ;) Staram się do każdego treningu włączyć 30 min cardio(wcześniej tylko 10 min przy rozgrzewce).
Bardzo bolą mnie stopy - poszłam ostatnio pobiegać, tępa kapustka. Platfus nie wybacza twardej kostki brukowej ;)

Z okazji tego 7 kwietnia mam zamiar sobie zrobić foto sylwetkowe - może się coś zmieni.


Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-03-16 19:34:57

Jest 64 kg. Docelowo w formie letniej, aby zachować śladowe ilości biustu chciałabym mieć 60 - 61 kg.

Oczywiście efekty czuję, ale nie widzę. Może odrobinę plecy. Aktualne zdjęcia z innej perspektywy. Kupiłam sobie bikini na wakacje, pierwszy w życiu strój dwuczęściowy, ale jako, że mój brzuch również jest dwuczęściowy to raczej zainwestuję w zakryty.





Aktualnie - Kwiecień








Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-04-09 21:48:32

Daj foty w stroju. Zobaczy się:) Aktualnie prezentowany brzucho jak najbardziej nadaje się na bikini plażowe - nie przesadzajmy.