nocna_furiadzięki wielkie Antoś za wyjaśnienie.
nie chcę drążyć jak głupia, bo dobra - wrzucanie nadmiaru pierdół - gdy technika nie teges - ok, bo koncentrujemy się na podstawowych ćwiczeniach - to tez ok i jasne jak słońce. i machanie np. w wiośle małym ciężarem - bez sensu też, absolutna zgoda. ale jeszcze jedna rzecz mi nie daje spokoju - w zasadzie ostatnia, żeby se to poskładać w logiczną całość - bo próbuję sobie to przeanalizować na własnej osobie.
ćwiczenia podstawowe były zawsze, serii dużo (bez gryfu), pierdół mało - i to było tak, że w każdym ćwiczeniu do pewnego pułapu ok (w zasadzie od roku), machanie (do 10 powt) - a później w zasadzie od razu poziom i schody trudne do przeskocznia, np. wiosło techniczne (tak mi się wydaje) do 15 kg ok, sztangielki na skosie do 12,5 ok, siady do 50 kg w miarę ok, a później - co mi ostatni miesiąc uświadomił - gdy próbowałam wleźć na sztangielki 15 kg w wyciskaniu na skosie, wiosło 20+ i siady powiedzmy 55+ to choćbym trening i obciążenia powtarzała 3 tydzień z rzędu - co cinżko z progresem już było. to co wychodziło na więcej było wystękane i z trudnością. Czy to Twoim zdaniem tylko po prostu efekt lipnej techniki był?
jak mówię, nie chcę drążyć, ale z ciekawości chciałabym wiedzieć, co mogło być przyczyną tej niemocy i plateau, czy technika tylko.
***
dziś drugi trening naprawczo-doskonalący z trenerem (opis subiektywnych odczuć)
dziś była praca nad techniką siadu w dalszym ciągu. filmów nie mam bo trener nie nagrywał.
siady tylne na małym ciężarze (20-30 kg) w kilku seriach po 5 powt. z tempem w fazie ekscentrycznej odliczanej do 4 i w miarę szybkiej fazie pozytywnej. chyba poczułam dopiero co ma znaczyć i na czym polegać prawdziwe rozpychanie kolan nigdy tak nie robiłam jak należy - tym samym to o czym pisała Teti potwierdziło się. no i to co Teti też sugerowala - zostało też zaproponowane i wykonane przy nadzorze trenera - rolowanie czwórek i pokazał mi też tzw. rozciąganie kanapowe na rozciągnięcie czwórek i mięśnia biodrowego (chyba z tym ostatnim nic nie pokopałam).
było parę ćwiczeń stabilizacyjnych - jak side planki czy naprzemiennostrone unoszenie w klęku noga prawa/ręka lewa z pauzą i odwrotnie z pauzą. to jak i później wykonywane wykroki cc i split squat pokazały - że lewy poślad jest silniejszy niz prawy -i że zarówno w wykrokach chodzonych jak i split sqiacie - to prawe kolano ucieka mi do środka.
były też ćwiczenia służące "rozciągnięciu" do siadów - przywodzieli ( tzw. zabka), czy aktywizacji poslada, przy side lying clam (i odpowiednik tegoż na siedząco) sie okazało, ze do tej pory nie robiłam tego jak najeży.
ostatnie ćwiczenie - prosty przysiad ze sztangielką, który wymaga prostego tułowia i mobilności w kostce, pokazał, że mnie łamie jak jestem na dole.
**
jakieś lampki mi się we łbie powoli zapalają, jakieś szufladki otwierają.
po treningu zrobiłam już dla siebie parę serii lipnego podciągania i serię siadów na ciężarze 50+, próbując odzwierciedlić to czego się dziś i w ostatni piątek dowiedziałam. ale nogi już zmęczone były i nie za mocno poszło.
Hm, jeśli chodzi o moje zdanie i podejście : DRĄŻ JAK NAJWIĘCEJ ! Tylko w ten sposób możesz sobie poukładać niektóre rzeczy w głowie, analizować, dopełniać informacje
Problem z ćwiczeniami jest taki, że nie lubią zastojów. Wiem, może wyda Ci się to głupie, ale ciało i organizm adaptuje się w mig - na początku fajnie progresujesz, masz extra technikę - idzie to wszystko przyjemnie, ale potem dopada Cię zastój a Ty wciąż robisz to samo oczekując innych efektów. I w tym stanie trwasz.
Jak trenuje z Paniami zawsze staram się im wtłaczać, że organizm mimo, że z nazwy męski to jest KOBIETĄ - lubi zmiany, lubi zaskakiwanie jednocześnie lubi poczucie stabilności i teraz żeby przenieść to na ćwiczenia :
Przysiady - to jest Twoje poczucie stabilności absolutna podstawa, ale coś się zatrzymało, coś nie bangla, coś się wypaliło - trzeba zaskoczyć ciało...
Jak robiłaś 10 ruchów - zrób 30, na mniejszym ciężarze, ale wejdź po prostu w inny zakres, może po siadach będziesz potrzebowała dodać skoki z głębokiego przysiadu albo w ogóle siady zrobić na ostatnim miejscu w tej sesji treningowej.
Ze swojego doświadczenia powiem : długo stałem na śmiesznym ciężarze 150kg w siadach i robiłem jakieś plany 5x5 itp....stwierdziłem pieprzę to i idę na całość. Kilka tygodni na zakresach rzędu 20-30, doszedłem do 180x20....to chyba mówi samo za siebie. Ciało non stop musi dostać jakiegoś kopa.