Z jedzeniem wczoraj poleciałam... w sumie bardzo świadomie, ale o tym potem.
Co do Waszych komentarzy, niby wszystko wiem, Chyba mój mózg w tym momencie wypiera niektóre fakty. Na zasadzie takiej, że jestem osobą na wiecznej diecie, wiecznie robiłam wszystko odchudzone i nic to nie dawało (dużo zdrowego też tuczy :D). I w pewnym momencie powiedział "dość". Więc na zasadzie albo jest niezdrowo albo w ogóle. Takie paradoksalne, bo ja o tym wiem, ale. I teraz się nie tłumaczę, tylko to trochę przerażające. Natomiast, co mogę powiedzieć i co mnie bardzo cieszy. Chyba moje myślenie poszło w dobrym kierunku, może to też pozytyw wprowadzenia regularnego ruchu - myślę zanim zjem i może jeszcze nie potrafię powiedzieć "nie", gdy już coś mam (bo w sklepie to jeszcze możliwe), ale potrafię chociażby zwolnić. Psycholog mi potwierdził BED (choć nie wiem czy dlatego, że to faktycznie taki BED pełnymi rencami i nogami, czy Panią psycholog to przerastało ;) - na koniec naszej współpracy zostałam skierowana do kliniki leczenia zaburzeń i mam wizytę u psychiatry w maju, bo to on kieruje dalej; nie wiem czy uznajecie BED jako zaburzenie, bo są osoby i to niestety specjaliści, którzy twierdzą, że kompulsywnie je 90% społeczeństwa i to nie jest żadne zaburzenie, ale chyba tak się może wypowiedzieć ktoś kto nigdy tego nie doświadczył) i dla mnie to się już wydaje mega poprawą, że potrafię pomyśleć i ewentualnie czegoś sobie odmówić (wczoraj kazaliśmy wziąć gościom to co przynieśli spowrotem ze sobą - dobra TŻ to zaproponował, a ja się biedna zgodziłam, bo to było niebezpieczne jedzenie - mogłam to zjeść i chrupało). Preferuję zapobieganie niż odmawianie, ale chyba powoli idzie to w dobrym kierunku, że mogłabym sobie odmówić, aczkolwiek za krótko, żeby mówić z całą pewnością, że jest lepiej. Wracając do tematu bardzo Wam dziękuję dziewczyny. Bardzo dobry pomysł z deserkami, z odchudzaniem potraw i powiem szczerze chyba mój mózg w tym momencie aż tak się przed tym nie broni
. Koniec wynurzeń.
Talia jest w najwęższym miejscu, ale według wytycznych jest to de facto pomiędzy wcięciem, a pępkiem. No nic, to na pewno nie było wcięcie, bo byłaby za mała różnica w stosunku do pod biustem
20.04.2018
DZIEŃ GŁODNEGO SMOKA (to 20.04 nie 21.04 nie zauważyłam jak wprowadzałam)
*To mięso mielone chyba nie jest aż takie tłuste. Nie wygląda
Na wieczór koło 21 (poszłam spać o 1) zrobiliśmy bezglutenową pizzę z sosem pomidorowym, pieczarkami, wędliną, kukurydzą i papryką. Bez sera. Obstawiam, że na jedną osobę przypadło ok. 400- 450 kcal (było 0,5kg mąki na 4 osoby, a to był największy udziałowo składnik i kalorycznie).
Z plusów: mając do wyboru z 3 kawałków pizzy wzięłam najmniejszy, przynieśli wafle zjadłam 2 w odstępach czasu (i nie miałam takiego natrętnego głosu, że muszę zjeść więcej).
+ wszystkie posiłki poza bananem były ugotowane z wyprzedzeniem (rano) z przeznaczeniem na konkretny posiłek. Najgorzej wypadło śniadanie, bo jadlam w międzyczasie jak gotowałam jedzenie na resztę dnia. I wydaje mi się, że nie było głodu psychicznego, tylko fizyczny, bo byłam w stanie się skupić i odroczyć czas jedzenia. Może za wysoki ŁG pierwszych posiłków.
Wolne od ruchu. Czuję w nogach bieganie z przedwczoraj.
Czuć po ubraniach różnicę :-0.
Dzisiaj pół dnia poza domem, także będą pewnie jakieś sałatki na majonezie (imieniny).
Miłego weekendu!
Zmieniony przez - bellafiore w dniu 2018-04-21 09:47:18
Zmieniony przez - bellafiore w dniu 2018-04-21 09:48:26