W czwartek bylem 12h w pracy i nie mialem sily na trening.
W piatek poszedlem, ale zupelnie mi nie szlo, dlatego zrobilem klatke, barki i lekko lapy. A dzis plecy, przedramie i tez lekko lapy.
Wczoraj:
- WL sztanga
4/3/3x80
Osiemdziesiatka zaatakowana i nawet cos z tego wyszlo. Malo powtorzen.
- WL sztanga z pauza
3x3x65
Problem mam mniej wiecej w srodkowej fazie ruchu, dlatego opuszczalem jakies 2-3cm nad klatke, przytrzymywalem i dopiero unoszenie. Chociaz chyba lepiej sprawdziloby sie ustawic blokady na tej wysokosci i wyciskanie zaczynac z najslabszej pozycji z wiekszym ciezarem.
- Dipy
7/6/4/3x15
Musze zginac nogi i juz w drugiej serii poczulem skurcze w dwojkach. W trzeciej zlapalo tak, ze musialem przerwac, dlatego cztery, a nie trzy serie. Generalnie ok.
- OHP
5/4/4x50
Barki zaraz po klatce nigdy mi nie szly i tak tez bylo tym razem. Slabo.
- OHP siedzac z martwego punktu
3x8x30
W wyciskaniu nad glowe jest ten sam problem co w lawce- bardzo slaby srodek ruchu. Ustawilem blokady na wysokosci czola i tak wyciskalem. Musialem na siedzaco, bo wyzej ogranicznika nie zamontuje. Za maly ciezar sadze, bo szlo lekko.
- Unoszenie prostych rak na boki
3x10x8
- Francuz stojac sztanga + uginanie sztangi
3x10x25 + 3x10x30
I w klatce i w barkach mam dzis zakwasy, ale swoje trzeba bylo zrobic.
- Drazek podchwyt
5/5/3x10
3x4x5
Pierwsze dwie serie z dodatkowa dyszka super, w trzeciej zabraklo pary. Dlatego minus 5kg i jeszcze trzy serie.
- Wioslo sztanga
3x6x80
Musialem wioslowac normalnie, bo racki zajete. Slabo to idzie. Niby targam ciezar, ale za mocno mnie prostuje, zaczyna to jak jakoes koslawe szrugsy wygladac a nie wioslo. W pendlay row o niebo lepiej trzymam pozycje.
- Wioslowanie polsztanga jednoracz w podporze
3x8x30
Wszystko ok, jednak koniec sztangi jest gruby przez co strasznie niewygodny w chwycie. Popracuje nad tym, bo nie mam lepszej alternatywy dla hantli.
- Sciaganie drazka wyciagu dolnego chwyt mlotkowy
3x8x66
- Francuz stojac jednoracz + mlotki
3x8x10 + 3x7x18
Wczoraj lekko lapy i dzis tak samo.
- Przedramie
Tu bylo uginanie jak na bic, ale nachwytem i zginanie nadgarstkow w oparciu o lawke. Po cztery serie ciezarem 15kg. Palilo porzadnie, a po wszystkim przedramiona twarde jak kamienie.
Tak oto wygladaly dwa dni. Dzis bylo lepiej, ale piatkowy trening tragedia - bez zycia zupelnie.
Jutro chce nogi zaatakowac, mialy by fronty. Czy sie uda nie wiem. Ewentualnie jakies wygibasy porobie na tyle na ile bolesnosc pozwoli.
Na pierwszy ogien i tak 500m sprint na wioslarzu, takie wyzwanie na mojej silowni na ten miesiac. W zeszlym, kiedy pojawil sie pomysl wyzwan bylo
zwisanie na drazku na czas. Jednak taki prawie 95kg kloc ze slabym chwytem to moze powisiec... Jednak juz na maszynie cos powalcze. Rekord, poki co, 56,7s.
Natomiast na wieczor piwko- bezalkoholowe
.
Dokladnie tak, strasznie mi sie piwa chcialo, ale zupelnie nie mialem ochoty spozywac alko. Stad taki wybor. Juz probowalem- smakuje jak zwykly browar.