SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Kill Bill - siła, moc i zniszczenie!

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 22943

Ankieta

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Franco Columbu - wspomnienia z plaży kulturystów

Szok kulturowy!

Gdy po raz pierwszy przybyłem do Stanów Zjednoczonych byłem mistrzem trójboju, więc byłem najsilniejszym gościem jakiego znałem. Pamiętam pewien dzień w Gold's gdy ćwiczyłem klatkę i wykonywałem na początku bench press, a następnie skos. Założyłem 315 i próbowałem na skosie zrobić 8 czy 10 ruchów. Nie byłem tak silny na skosie jak na poziomej, ale w mojej ostatniej serii zawsze chciałem wziąć 405, bo chciałem zbudować moje cycki. Położyłem się na ławce i ledwie co zdołałem zdjąć sztangę z racka, następnie zacząłem ćwiczyć i pamiętam, że zrobiłem trzy, może cztery powtórzenia.

Wówczas Steve Marjanian (osiłek z tamtej siłowni) podszedł i powiedział:

- Czy mógłbym ćwiczyć z tobą?

Odpowiedziałem:

- Tak, pomogę ci zdjąć ciężar.

A on odpowiedział:

- Nie, nie, w porządku, po prostu zostań tutaj.

Pomyślałem, że OK. Położył się na ławce i zrobił 8 powtórzeń - dwa razy więcej niż ja! Podszedłem do Arnolda i zapytałem:

- Jak ten facet może być tak silny?

Arnold odpowiedział:

- On nie jest najsilniejszy. Tutaj jest wielu ludzi silniejszych od niego (śmiech).

Więc przez dwa czy trzy moje pierwsze lata spędzone tutaj, byli tu zawsze ludzie, którzy mogli podnieść więcej niż ja. W Europie wygrałem tytuł mistrza świata w trójboju, a później przyjechałem tutaj, gdzie okazało się, że każdy jest silniejszy ode mnie. Pomyślałem wówczas:

Najsilniejsi ludzie nie rywalizują. Nic dziwnego, że jestem najsilniejszy!

Ciało plażowe

Pewnego razu na plaży kulturystów odbywał się konkurs kto zrobi więcej dipsów i podciągnięć. To było dla amatorów, ale podszedłem do faceta, który to organizował i zapytałem kto mógłby wziąć udział w rywalizacji.

- Każdy.

- Każdy, każdy?

- Oczywiście.

Gdy nadszedł czas rywalizacji pozostali zawodnicy odczuwali zdenerwowanie i pytali:

- Dlaczego będziesz brał udział w konkursie?

- Czuję smak zwycięstwa dziś (śmiech) - odpowiedziałem.

Zasadą było, że miałeś podciągać się do poziomu ust. Niektórzy faceci zaczynali i już mieli problemy, by podciągnąć się tak wysoko. Później nadeszła moja kolej i złapałem drążek naprawdę szeroko, podciągnąłem się i bardzo mocno uderzyłem klatką o drążek i nadal tak uderzałem, bum, bum, bum. Uderzałem tak mocno, że ludzie nie mogli w to uwierzyć. Właściwie uderzałem tak mocno, że nabawiłem się opuchlizny. Jeden z widzów stwierdził:

Może w taki sposób zbudował on swoją klatkę piersiową (śmiech).

Gdy ktoś wykonał 25 podciągnięć, to było dobrze, ale ja zatrzymałem się na 35 czy 40 i powiedziałem:

Eh, nie mam ochoty na rywalizację dziś.

I po prostu odszedłem.

Czyste złoto

Niektórzy z tych facetów z Gold's Gym byli zwariowani w latach 70-tych, ale zabawni. Ken Waller był szalonym gościem. Roger Callard był następnym wariatem. Pamiętam, że pewnego razu ukazał się artykuł o Rogerze w jakimś piśmie, a Waller menedźer siłowni przypiął ten artykuł na jednej z tablic na siłowni. Każdy patrzył na ten artykuł i nabijał się z Rogera. Każdy mówił "Oh, Roger, bardzo ładnie, tutaj jest artykuł o tobie", a jemu się to nie podobało.

Tamtej nocy on wrócił na siłownię, nie wiem czy wybił okno czy jak się dostał do wewnątrz, ale zabrał siekierę i porąbał na kawałki tablicę z tym artykułem! Zamiast zabrać szpilkę porąbał całą tablicę!

Następnego dnia przyszedł Joe Gold i zapytał Kena:

- Kto to zrobił z tą tablicą?

- Roger.

Więc Joe odpowiedział:

- Zwróć mu z powrotem pieniądze i nie wpuszczaj go przez rok.

Ale Roger zwrócił się do Arnolda, by ten pomógł mu w powrocie na siłownię. Arnold poszedł do Joego:

- Nie możesz zawiesić Rogera na rok.

- Oczywiście, że mogę. Zawieszałem ludzi na 10 lat.

- Wiesz, że Roger jest cieślą, może mógłby wykonać nową tablicę.

I właśnie tak zrobił i wrócił do Gold's Gym.

Ken Waller także był świrnięty. Miał Corvettę i miał w zwyczaju zmieniać olej na zewnątrz swojego garażu. Pamiętam któregoś dnia robiliśmy przysiady i jakiś facet odwiedził siłownię, nie pamiętam kim on był. Ken przyszedł z olejem i powiedział temu gościowi, że jeśli nasmaruje jego plecy tym olejem, to uczyni go silniejszym. Ten facet zgodził się i Ken nasmarował olejem jego plecy tym czarnym olejem (śmiech)! Później gdy próbował przysiadać nie mógł utrzymać sztangi na swoim miejscu. Gościu na to:

- Sztanga ześlizguje się z moich pleców.

A my odpowiadaliśmy:

- Oczywiście twoje plecy są pokryte olejem!

Każdego dnia na siłowni działo się coś zabawnego. To nigdy się nie kończyło.

Podążając za liderem

Mieliśmy w zwyczaju chodzić do Rose Cafe w Venice na śniadanie, wszystko dla kulturystów. Siadaliśmy wszyscy razem i wszyscy pozostali kulturyści patrzyli co Arnold je. Arnold lubił płatki, więc zamówił porcję. Po chwili wszyscy w Rose Cafe jedli płatki, bo Arnold tak robił.

Nie lubiłem płatków zbyt bardzo, może zabrałem łyżkę z porcji Arnolda, zamiast tego wolałem zamówić dwa, trzy jajka z ziemniakami, bez dietetycznego reżimu. Któregoś dnia jeden z kulturystów podszedł do mnie i zapytał:

Dlaczego nie jesz płatków? Arnold je płatki. Dlaczego nie jesz płatków jak wszyscy pozostali?

Odpowiedziałem:

- Ok, chcesz znać prawdziwy powód? To dlatego, że jedno jajko ma 6,5 grama protein. Jedna kromka pszenicznego chleba pełnoziarnistego ma trzy czy cztery gramy białka. Więc jeśli ja mam trzy jajka i trzy kromki chleba, to w sumie wychodzi 25-30 g białka. To tak dużo jak stek. Facet odpowiedział:

- To ma sens. Jak dużo białka jest w jednej misce płatków?

- Trzy, odpowiedziałem.

Po usłyszeniu tego zaczęli wydziwiać ze śniadaniami. Mogłeś usłyszeć jak pytają kelnerkę o dwa jajka i połowę porcji płatków. A kelnerka na to:

- Nie podajemy połowicznych porcji płatków.

To było jak szalona rodzina, rodzina zwariowanych ludzi.

####

Autorem tekstu jest Franco Columbu.

Tekst pochodzi z czasopisma FLEX.

Tłumaczenie: moje.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Od piątku do niedzieli byłem w robocie. Trzy zmiany po 12 godzin.

Dziś odpoczywałem. Nie przeszkodzi mi to w zrobieniu 5 treningów w tym tygodniu. W przyszłym trzy i tak będzie 8 na przestrzeni dwóch tygodni.

Trochę ograniczałem kalorie przez ostatnich kilka dni, bym później mógł jeść więcej.

Wspominałem o ewentualnych zmianach w treningach. Chcę nadal robić FBW. Myślę by zrobić podział 15-10-5. To wprowadziłoby większy porządek.

Z racji tego, że kolano mam już zdrowe, to mogę zwiększać obciążenia w przysiadach, a więc będę musiał rozdzielić martwy ciąg od przysiadów, bo na jednej sesji to staje się coraz bardziej uporczywe.

Po jednym ćwiczeniu na jednej sesji na dany obszar.

Mniej więcej to powinno wyglądać tak:

1. prostowniki grzbietu/nogi (głównie ciągi i przysiady)
2. najszersze
3. klatka
4. wyciskanie ponad głowę/push press
5. łydka (nie znoszę widoku nietrenowanych łydek u ćwiczących)
6. ewentualny bonus



1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 4723 Napisanych postów 10989 Wiek 51 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 552700
Kill-Bill


Mniej więcej to powinno wyglądać tak:

1. prostowniki grzbietu/nogi (głównie ciągi i przysiady)
2. najszersze
3. klatka
4. wyciskanie ponad głowę/push press
5. łydka (nie znoszę widoku nietrenowanych łydek u ćwiczących)
6. ewentualny bonus



Sensownie to wygląda. Nigdy nie trenowałem łydek. Trzy lata wstecz, gdy zabrałem się za jakąś aktywność miałem w łydce 42 i w udzie 53. Taki bonus od życia

When you have to shoot...Shoot! Don't talk
Strava - https://www.strava.com/athletes/11696370

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Dzięki.

Za dużo chaosu w moich treningach było. Czasem nawet za dużo ćwiczeń.

Powinienem także ograniczyć dochodzenie do załamania.


Zmieniony przez - Kill-Bill w dniu 2017-04-03 22:01:13
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Arnold odpowiada na komentarz, który atakuje niepełnosprawnych sportowców.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Nie wszystko w porządku, ale teraz nie czas na wyjaśnienia. Napiszę o tym kilka słów gdy wrócę na siłownię, a to się stanie w piątek lub sobotę.

Póki co prezentuję ćwiczenie, które chętnie będę wykonywał podczas rozgrzewki ze względu na swoją techniczną maestrię.

Przysiady wykroczne do tyłu ze sztangą trzymaną z przodu.



...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Książka Kubika (po angielsku) tutaj:
http://files.books.elebda3.net/download-pdf-ebooks.org-01222237Rc1X1.pdf

Brooks Kubik po 50-tce wybił w Push press 137 kg (302 funty). Bez boilerowych mięśni, bez koksu.
http://dinosaurtraining.blogspot.cz/2015/10/302-pounds-of-iron.html

A teraz spowiedź grzesznika.

Mam słaby CUN. Gdy zrobię w miarę ciężką sesję, następnego dnia boli mnie głowa. Mógłbym zafundować sobie demencję, ale wcześniej i tak przestałbym ćwiczyć z powodu przetrenowania.

Musiałem przerwać treningi na tydzień, bo zacząłem przeginać pałkę na treningach, byłem zmęczony i nawet kabo zauważył, że w treningu klatki dopadła mnie regresja siły.

Kieruję się pewnymi zasadami dzięki którym mogę ćwiczyć i notować stały progres siły. Może nie jest to szybka progresja, ale jest. Z moim genem ważne, że po prostu w ogóle jest. Jednak przez ostatnich kilka tygodni zacząłem łamać własne reguły gry:

- nazbyt wiele ciężkich ćwiczeń
- zbyt dużo serii z dużymi obciążeniami
- zbyt częste dochodzenie do załamania mięśniowego

Mam za swoje, więcej własnych zasad łamał nie będę.

Przemęczenie jest powodem dla którego musiałem przerwać treningi na tydzień. Przerwa przedłuży się do środy, ale już z innych powodów.

Zapowiadałem FBW po powrocie i zapewne tak będzie, ale zastanawiam się czy przypadkiem nie zdecydować się na splita góra/dół. Mam jeszcze trochę czasu do środy. Zastanowię się.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 4723 Napisanych postów 10989 Wiek 51 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 552700
Z perspektywy osoby pracującej fizycznie, wydaje się mi iż podział góra-dół to niezłe rozwiązanie. Sam w ten sposób trenuję, kolejnego dnia w zależności od tego co mnie boli pracuję oszczędzając nogi lub ramiona

When you have to shoot...Shoot! Don't talk
Strava - https://www.strava.com/athletes/11696370

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Dokładnie dwa tygodnie.

Po dziewięciu dniach bez treningu zaczęły boleć mnie plecy.

Byłem w takim stanie, że dopiero w poniedziałek zdałem sobie sprawę, że dwa tygodnie są lepszym rozwiązaniem.

Naładowałem baterie.

13.4.2017

1. Wiosło, podchwyt
20 kg x 10
40 kg x 5
60 kg x 3
70 kg x 8

2. Przysiad tylny
20 kg x 4
40 kg x 5
60 kg x 10

3. Wspięcia ze sztangą, stojąc, podwyższenie
60 kg x 6
70 kg x 18

4. Ława
20 kg x 10
40 kg x 5
60 kg x 10

5. Żołnierskie
20 kg x 5
40 kg x 8

6. Naprzemienne unoszenie przedramion ze sztangielkami
2 x 7,5 kg x 5
2 x 10 kg x 10

Lekki trening na wejście.

I jajca z Japonii.







...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Paul Anderson - moje początki

Gdy byłem w koledżu, wszyscy zawodnicy futbolu mieszkali w dużym akademiku zwanym McGee Hall na starym miasteczku uniwersyteckim. Może wydawać się dziwnym, ale nie było tam żadnych trenerów ani innych dorosłych, którzy mieszkaliby z atletami, więc mogliśmy robić co nam się podobało w wolnym czasie. Psociliśmy ile wlezie. Mogłeś przykładowo rano zbudzić się i zobaczyć twoje drzwi zabite gwoździami, zobaczyć konia we własnym pokoju albo wrócić zmęczonym do pokoju i walnąć się na łóżko zanim zdążyłeś zauważyć, że pod kołdrą znajduje się 10 funtowy kawałek suma. Mimo to albo prawdopodobnie dzięki temu, w McGee Hall zrodziło się wiele przyjaźni. Miałem kilku naprawdę bliskich przyjaciół z drużyny pierwszego rocznika, a szczególnie wyróżniający się linebacker z Zachodniej Wirginii był blisko mnie. Nazwyał się Bob Snead.

Bob wytłumaczył mi, że podnoszenie ciężarów było jego hobby i ćwiczył w ten sposób poza sezonem, by przygotować się do gry w futbol. To wydawało mi się być całkiem dziwnym, ponieważ przez lata byłem ostrzegany, że trening siłowy powoduje nadmierny rozrost mięśni i niszczy zdolności atletyczne. Bob Wytłumaczył mi, że to nie jest prawda, że ćwiczy siłowo latami i uważa, że sukcesy w futbolu zawdzięcza treningowi siłowemu.

Jego argumentacja wydawała mi się sensowna, więc pomogłem mu poustawiać jego ciężary w rogu budynku. Posiadał nie tylko talerze od sztangi, ale także racki i ławki. Następnego dnia Bob zapytał mnie czy niechciałbym z nim ćwiczyć. Pamiętałem przyjemność wykonywania ćwiczeń podczas lat spędzonych w szkole średniej, gdy podnosiłem różne przedmioty, by sprawdzić swoją siłę i byłem szczęśliwy, że mógłbym ćwiczyć, ale ciągle bałem się nadmiernego umięśnienia. Bałem się, że może być trochę prawdy w historiach, które usłyszałem od moich trenerów i innych osób. Dołączyłem do Boba i zaczęliśmy ćwiczyć. Pierwszym jego ćwiczyniem były głębokie przysiady (deep knee bend - przyp.) lub przysiady.

To było ulubione ćwiczenie Boba i był całkiem dobry w tym. Założył ciężary na gryf (około 300 funtów) i wykonał kilka przysiadów, a później odłożył sztangę z powrotem. Zapytał mnie z uśmiechem czy nie chciałbym spróbować i ku jego zdumieniu wykonałem 10 powtórzeń bardzo łatwo. To był dowód, że mógłbym podnieść znacznie więcej. Bob dopingował mnie twierdząc, że mam silniejsze nogi i plecy niż ktokolwiek kogo kiedykolwiek widział.

Jego słowa, a także sam trening podniosły mnie na duchu i planowałem dołączyć do niego i ćwiczyć z nim od tego momentu. Nie tylko byłem wstrząśnięty faktem, że mam naturalną siłę, ale wydawało się, że dźwiganie tkwi głęboko w mojej naturze. Czerpałem olbrzymią satysfakcję z treningu ze sztangami. Do tamtego momentu mojego życia nic nie dawało mi takiego spokoju ducha i satysfakcji.

Nie ćwiczyliśmy wspólnie dłużej niż trzy czy cztery dni, gdy główny trener futbolu zaskoczył nas swoją wizytą. Nie przybył by obserwować, ale by potępiać. Naturalnie nasze treningi nie były tajemnicą z powodu hałasu jaki wywoływały ciężarki. Trener wyjaśnił, że trening siłowy nie jest dla nas dobry i będzie nam uniemożliwiał szybkie bieganie i wykonywanie jakichkolwiek szybkich ruchów.

Powiedział, że przerwiemy ćwiczenia, bo w przeciwnym razie zabierze nam nasze stypendia. W jego obronie mogę stwierdzić, że jego postawa nie była niczym wyjątkowym. Tak zachowywała się większość trenerów sportowych w tamtym czasie. On naprawdę chciał dla nas dobrze, mimo, że się mylił.

Oczywiście słowa trenera zniechęciły mnie, bo czułem, że on wie więcej o atletyce niż mój kumpel Bob. Ale Bob raz jeszcze przekonywał mnie, że trener się myli, tłumacząc, że dźwiganie daje lepsze efekty w krótszym czasie. Żeby być szczerym, Bob przekonywał mnie do czegoś w co chciałem wierzyć, więc jego zadanie nie było trudnym.

Nabierałem siły tak szybko, że wydawało mi się to nieprawdopodobnym. Między jednym treningiem, a drugim moja siła wzrastała zauważalnie. Nasze treningi były wówczas trochę upośledzone i byliśmy zmuszeni, by wykorzystywać stare maty zapaśnicze, nawet jakieś stare materace, by nasze ciężary nie alarmowały personelu trenerskiego.

Podczas tego okresu gorzej było z moimi zajęciami w szkole, głównie z braku zainteresowania. Nie byłem naprawdę szczęśliwy w Furman i czułem, że powinienem pozostawić naukę. To nie było uczucie niezadowolenia z mojej szkoły, lecz raczej pragnienie zajmowania się czymś innym. Czułem to bardzo wyraźnie prawie każdego dnia. Czułem, że moje powołanie znajduje się gdzieś indziej. Nawet moje pragnienie gry w szkolnej drużynie futbolowej i ewentualnie profesjonalny futbol były pokonane poprzez przytłaczającą potrzebę zajmowania się treningiem siłowym. Jednak gdy myślałem o karierze w podnoszeniu ciężarów, zdawałem sobie sprawę, że aby osiągnąć sukces na tej płaszczyźnie, musiałem zrezygnować z nauki w koledżu i futbolu z powodu nastawienia moich trenerów. Problemem było, że gdy myślałem o tym, czułem, że jest to głupie. Jak mógłbym wyjaśnić komukolwiek, szczególnie moim rodzicom, że chcę porzucić szkołę dla ciężarów? Że chcę zrezygnować ze stypendium i zostać siłaczem?

Przez jakieś osiem tygodni, codziennie rozgrywała się bitwa w moim wnętrzu pomiędzy zdrowym rozsądkiem, a pragnieniami mojego serca. W moim pokoju podczas nocy zdrowy rozsądek górował nad moimi pragnieniami, ale co drugi dzień, gdy wraz z Bobem trenowaliśmy, pragnienia powracały i bitwa zaczynała się na nowo. Nie ważne co podpowiadał mi zdrowy rozsądek, ciągle wydawało mi się, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłoby zostanie wyczynowym ciężarowcem. Wiedziałem, że to nigdy nie stanie się w Furman, ponieważ potrzebowałem więcej sprzętu i więcej miejsca, by wykonywać boje ponad głowę rozgrywane na zawodach. Bob i ja z trudem wykonywaliśmy treningi i czuliśmy, że ciężary mogą być nam zabrane wspólnie ze stypendiami.

Bardzo dobrze pamiętam dzień w którym podjąłem ostateczną decyzję, by porzucić szkołę i poświęcić swoje życie wyczynowemu podnoszeniu ciężarów. Nie minęła nawet minuta od podjęcia decyzji, a już czułem się ekstremalnie winny. Miałem zawieść tak wielu ludzi - moich trenerów, którzy bardzo we mnie wierzyli, moich rodziców, którzy ofiarnie pozwolili mi kontynuować naukę w szkole wyższej oraz oczywiście cały sztab trenerski i kolegów z drużyny. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli pójdę porozmawiać z moimi trenerami o tej decyzji, będą raczej zadręczali mnie rozmowami o tym lub zabiorą mi stypendium.

Więc późno pewnej nocy spakowałem moje bagaże i opuściłem szkołę zanim nadeszło światło dzienne. Może nie było to najbardziej męskie rozwiązanie tej sytuacji, ale czułem w tamtym momencie, że to była najlepsza rzecz jaką mogłem zrobić dla siebie.

Autostopem podróżowałem z Greenville w Południowej Karolinie do Toccoa w Georgii i gdy wspominam, pamiętam nadzieję, że nie będę mógł łatwo dostać się do domu. To oczywiście było rezultatem, że ciągle czułem się winny, że porzuciłem szkołę i naprawdę nie chciałem powiedzieć moim rodzicom prosto w oczy, że zrezygnowałem ze stypendium. Jednak moje nadzieje na nic się nie zdały, ponieważ jeden z pierwszych samochodów zabrał mnie prosto do Toccoa.

Pamiętam bardzo dobrze spacer do domu i głośne powitanie ze strony mojej mamy, która obawiała się, że tylko choroba mogła sprowadzić mnie z powrotem do domu. Gdy powiedziałem moim rodzicom, że podjąłem decyzję o tymczasowym poddaniu koledżu, oni naturalnie chcieli wiedzieć co chodzi mi po głowie. Byli w szoku gdy powiedziałem im, że chcę być ciężarowcem. Oni oczywiście nie znali nikogo kto wiódłby udane życie podnosząc ciężary, ponieważ nikogo takiego nie było w Ameryce, więc ich reakcja była taka, jakiej można byłoby oczekiwać ze strony większości rodziców. Uważali, że rezygnuję z niesamowitej okazji, zamieniając to na coś, co nie ma przed sobą przyszłości, nawet jeśli będę w tym dobry.

Ostatecznie, mimo, że pozwolili mi na kontynuowanie moich własnych planów, uroczyście przyrzekłem, że wrócę to koledżu następnej jesieni. Zrozumienie i wsparcie z ich strony podczas tego okresu mojego życia znaczyło dla mnie więcej niż mógłbym to jakkolwiek wyrazić słowami.

Mój pierwszy problem w Elizabethtown w Tennessee (gdzie mój ojciec był zatrudniony) został rozwiązany, dgy zdecydowałem się urządzić moją siłownię w garażu. W garażu nie było samochodów, ale było tam przechowywane wszystko co tylko ogłeś sobie wyobrazić. Po przesunięciu kosiarek, różnych pralek i innych urządzeń, odkryłem, że mam wystarczająco dużo miejsca na sprzęt, którybył mi potrzebny. I tu pojawił się jeszcze większy problem: skąd ja wezmę obciążenia? Sprawdziłem wszystkie miejsca w których standardowe ciężary mogłyby być i odkryłem, że nie dość, że oni nie mieli ciężkiego sprzętu, który był mi potrzebny, to jeszcze cena była kompletnie dla mnie nie do pomyślenia. Oczywiście nie chciałem angażować rodziców w to przedsięwzięcie, byłem zdecydowany załatwić to sam. Oni karmili mnie, ubierali i utrzymywali, a to samo w sobie wydawało się mi się być czymś więcej niż tylko hojnością. I ciągle było.

Zacząłem przeczesywać różne magazyny z uszkodzonymi samochodami i wysypiska śmieci, więc perspektywy mojej sali gimnastycznej zaczęły nieco lepiej wyglądać. Odkryłem, że obciążenia można wykonać z części starych samochodów i innych części wyrzuconych maszyn. Odkryłem, że koło zamachowe silnika zazwyczaj waży około 35 funtów i może być wykorzystywane do ćwiczeń, które nie wymagają idealnej precyzji i dokładności. Wały napędowe i osie mogą być dobrymi gryfami. By dopełnić zestaw ciężarów używałem betonu, który wlewałem do części znalezionych na tych wysypiskach, do wiadra, beczki, skrzyni i innych części, które mogły służyć za formę. Wcześniej wkładałem rurę, która przez nie przechodziła i wówczas zalewałem betonem, i otrzymywałem ciężary, które mogłem wsunąć na jeden z wałów napędowych czy osi. To wystarczało do realizacji moich celów i po kilku tygodniach przeczesywania złomowisk posiadałem całkiem niezły sprzęt, prawdziwą hardkorową siłownię.

Zacząłem ćwiczyć gdy tylko zorganizowałem sobie wszystkie ciężary, których potrzebowałem. Gdy tylko zacząłem ćwiczyć, włożyłem całe moje serce w treningi. Codziennie ćwiczyłem od dziewiątej do czwartej. Jednego dnia ćwiczyłem górną połowę ciała, a drugiego dolną. Po kilku tygodniach nie tylko czułem się silniejszy, ale także zauważyłem, że jestem dużo większy. Ważyłem około 250 funtów, gdy zaczynałem moje treningi w domu i natychmiast moja waga wystrzeliła do około 265 funtów. Czułem kilka niedoskonałości mojego programu, w tamtym okresie wykonywałem tylko podstawowe ćwiczenia, których nauczył mnie Bob Snead w koledżu. Więc zacząłem myśleć nad nowymi sposobami treningu, nowymi sposobami na budowanie mojej siły poprzez dźwiganie pod innymi kątami. Olinkowałem kilka krążków linowych, które umożliwiały mi ćwiczenie w taki sposób jaki był niemożliwy w przypadku wolnych sztang czy sztangielek (prekursor wyciągów się znalazł - przyp. Billy). To działało, ponieważ zauważyłem, że w tych bojach szybko byłem w stanie zwiększać obciążenia.

By zwiększać wiedzę na temat świata podnoszenia ciężarów i wiedzieć co się dzieje zacząłem kupować typowe pisma dostępne w sklepach, jednak one zajmowały się przede wszystkim kulturystyką i mogłem znaleźć w nich mało informacji na temat treningu siły. Dzięki nim dowiedziałem się, że w głębokich przysiadach zbliżam się do rekordu świata. Ku mojemu zdziwieniu to było około 600 funtów w tamtym czasie i ja prawie tyle dźwigałem na treningach. W tamtym czasie przysiad nie był konkurencją wykonywaną na zawodach, jak to jest dzisiaj, mimo, że rekordy były notowane.

Pewnego dnia podczas ciężkiej sesji treningowej przyszedł do mojego garażu jakiś facet i przedstawił się. Nazywał się Bob Taylor i mieszkał w sąsiednim mieście Johnson City. Bob był wielkim entuzjastą podnoszenia ciężarów. Był niezwykle zainteresowany wszystkimi płaszczyznami świata treningu siłowego i sam ćwiczył. Przyglądał się przez chwilę jak ćwiczę i szczególnie był zainteresowany moimi przysiadami. Nie mógł uwierzyć, że ciężary na mojej prowizorycznej sztandze są tak duże jak mu mówiłem. Po sprawdzeniu niektórych moich obciążeń był pod wrażeniem, ponieważ niektóre z nich były cięższe niż deklarowałem. Opowiedział mi o innym mężczyźnie - Bobie Peoples'ie, który także pochodził z Johnson City, który ustanowił rekord świata w martwym ciągu wynikiem 725 funtów. Bob Taylor powiedział mi, że jest pewny, że Mr. Peoples chciałby mnie poznać i naturalnie byłem pełen entuzjazmu na myśl o spotkaniu z nim. W ogóle bardzo chciałem nawiązać kontakty z ludźmi, którzy byli zainteresowani podnoszeniem ciężarów i z ktorymi mógłbym wymienić się pomysłami.

Kilka dni później Bob Taylor zadzwonił i pytał czy byłbym zainteresowany wizytą w domu Boba Peoples'a w nadchodzącą sobotę i wykonaniem kilku ćwiczeń. Odpowiedziałem, że jestem zachwycony i niech przyjedzie po mnie w sobotę rano. Jechaliśmy około 10 mil na farmę Mr. Peoples'a. Wkrótce poznałem podwójnego właściciela - farmy i rekordu świata. Był potężnie wyglądającym mężczyzną z długimi ramionami i okrągłymi barkami. Wyglądał na ważącego około 200 funtów ekstremalnie żylastego i muskularnego gościa w pierwszej fazie swojej czterdziestki. Mimo to, robił ogólne wrażenie promieniującego młodzieńczą siłą. Był także bardzo sympatyczny i cichy z natury. Zabrał mnie do swojej siłowni, którą później nazywałem "lochem". To była ręcznie wykopana piwnica w której znajdowała się duża konglomeracja sztang i hantli. Miał także trochę obciążeń podobnych do tych, które ja stworzyłem.

Po oprowadzeniu mnie, Mr. Peoples zapytał czy chciałbym wykonać kilka głębokich przysiadów o których tak dużo słyszał. Odpowiedziałem, że tak, a on zapytał co lubię robić na rozgrzewkę. Wówczas odpowiedziałem, że robię bardzo krótką rozgrzewkę i poprosiłem o założenie 600 funtów na sztangę. Wyglądał na zdumionego, ale grzecznie pomógł Bobowi Taylorowi w założeniu obciążeń na sztangę. Wtedy założyłem sztangę na plecy, zrobiłem krok w tył, zszedłem do głębokiego przysiadu i podniosłem się. Będąc młodym i rozbrykanym wykonałem drugie powtórzenie i odłożyłem sztangę z powrotem na racka. Mr. Peoples był wielce zaskoczony.

muscleandbrawn.com/my-beginnings-by-paul-anderson/
tłumaczenie: moje
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Zakładamy fanpage seniora sfd na Fejsie?

Następny temat

rozbudowa klaty po 40

WHEY premium