Dzisiaj dzień bieganiem, kolejna świetnie przespana noc za mną, w pracy byłem trochę ospały przez co po zdrzemnąłem się z godzinkę a później bieganie. No cóż przynajmniej optymistycznie założyłem bieganie, ale po takiej przerwie nie ma co szaleć. Zrobiłem 5 km w 35 minut, część przetruchtana, część pokonana szybkim marszem, organizm chyba nie do końca jeszcze wypoczął, gdy puls podskakiwał mi do 160 - 162 odpuszczałem, wolę od razu nie szaleć.
W planach kolejny bieg w następny czwartek, mam nadzieje że będzie lepiej, jak nie to będzie ponownie marszobieg a później w niedziele bieg z Radiem Wrocław, wtorek i sobota wolne. Jutro siłka na 10 i wieczorkiem wyjście w miacho, a niedziela też off.
Dieta:
Oprócz tego wpadł jeszcze kawałek pizzy na spodzie orkiszowym, z warzywkami więc niezbyt kaloryczna, myślę że tak czy siak zamknąłem się w kcal i makro, jutro rano ważenie i pomiary - pewnie coś dorzucę do kcal.