Pull
1) Martwy ciąg 4x5
60kg x8
70kg x8
80kg x5
105kg x5
105kg x5
105kg x5
105kg x5
+5kg.
Bardzo ciężko, ale przez to przyjemnie.
2) Podciąganie podchwytem 4x5
x5
+5kg x5
+10kg x4
+10kg x4
To samo co ostatnio, może nawet trochę gorzej.
3) Przyciąganie drążka wyciągu dolnego, siedząc 3x5
45kg x5
65kg x8
65kg x8
65kg x8
Chciałem walnąć x9, ale stwierdziłem że nie ma co przeginać. Chociaż plecy lubią być masakrowane.
4) Uginanie ramion ze sztangą 3x5
32kg x8
32kg x7
32kg x5
Przyjemnie, waliłem na maksa. Te kilogramy to tak umownie trochę, bo nie wiem czy sztanga waży 5kg, 8kg czy 10kg.
5) Uginanie podudzi siedząc 3x12
36kg x12
36kg x12
36kg x12
+2kg
Przyjemnie spompowane glutensy. W tyłek też weszło, wysunąłem kolana bardziej do przodu, przez co mogłem mocniej dopinać nogę i muszę przyznać że to zrobiło robotę.
6) Brzuch 6s
Spięcia 25x6
Tutaj klasycznie, brzuch zmasakrowany. Troszkę skróciłem przerwy i w zasadzie to nie było 6x25, a bardziej 25, 23, 20, 20, 15, a 6 wcale nie było. ;D
Podsumowanie
Trening lepszy niż ostatni Push, bo dużo więcej mocy. Ale nadal smutno że tak małe ciężary we wszystkich bojach.
Nie mogę się przyzwyczaić, że na klatę wyciskam mniej niż 100kg w serii, a we froncie chybocze mnie ciężar, którym kiedyś robiłem rozgrzewkę. Zaledwie 5 miesięcy przerwy, a regres formy tak ogromny.
Ostatni tydzień diety to była masakra, michę udało mi się trzymać 3x, reszta dni to szybkie zajadanie gyrosów i kebabów na mieście. Nie wiem czy wbijałem się chociaż w kaloryczność, ale metabolizm mam strasznie ciulowy aktualnie, jak u jakiegoś 80latka, palacza który ma problemy z tarczycą.
Od teraz mała zmiana w progresowaniu z ciężarem. Kilogramy dokładam tylko w poniedziałek i wtorek, a czwartek i piątek lecę tym samym ciężarem co na treningu wcześniejszym.
Takie dokładanie co trening, szybko zabije mi postępy siłowe, na których też mi trochę zależy, mimo tego że redukuję. Nie ma co szarżować na wariata.
Dziś troszkę dłuższa wypiska, a co!
Waga: 90kg (-2kg)
Zmieniony przez - Venc1Lq w dniu 2015-11-22 11:55:37