40 minęła jakiś czas temu. Sport towarzyszył mi w życiu zawsze.
Od 10 lat systematycznie biegam. Zaliczony maraton i kilka zawodów na 10 km.
Półtora roku temu zabrałem się za cykliczny trening siłowy (FBW). Do tej pory siłownia była jedynie wsparciem do biegania. Z reguły raz w tygodniu robiłem "całość". Obecnie 3x w tygodniu FBW. Bieganie ograniczyłem do 1-2 przebieżek (30 min.) w tygodniu.
Robię pomiary i porównałem je z tabelami "idealnych wymiarów sylwetki". Zarówno tymi z netu jak i książki Joe Weidera. Wyszło mi z tego, że w stosunku do wzrostu, wagi i wymiaru bioder mam zdecydowanie za wątłe ręce i kark. Podejrzewam, że to sprawa genetyczna. Klatka, nogi OK - wymiarowe. No i w talii jeszcze trzeba zrzucić. ;)
Dysproporcja widoczna jest gołym okiem. Przykładowo w klacie mam 116 cm, a biceps (średnio z obu rąk) raptem 37,5 cm, przedramiona 29 cm.
Mam prośbę... nie piszcie by olać tabele i robić swoje. Z pewnych względów mi zależy, by ramiona były pełniejsze, a reszta sylwetki nie zmieniła się.
Rozumiem, że trzeba zacząć robić trening z priorytetem na ramiona. Problem polega na tym, że nie chcę zwiększyć obwodu klaty, pleców i nóg. Ma ktoś pomysł jak to pogodzić? Jak te partie ćwiczyć jedynie na "podtrzymanie", a ramiona na masę?