28.06.2014 i 29.06.2014
Fatalne dni... Sesja egzaminacyjna w tym semestrze mnie przygniotła... Chyba najgorsza z dotychczasowych. Ogrom materiału i jego trudność sprawiły, że nie poradziłam sobie z niektórych przedmiotów. Gdybym dzisiaj nie zdała kolokwium byłabym już jedną nogą rok niżej.
A wizja niezdania w przyszłym tygodniu egzaminu z powtarzania przedmiotu przyprawia mnie o mdłości i płacz. Nie zdam - spadam 3 semestry.
Sama jestem sobie winna, ale nic już z tym nie zrobię.
Do tego przeprowadzka logistycznie na mojej głowie i wizja remontu mnie przeraża.Chłopak w rozjazdach więc sama muszę sobie radzić. Rzeczy przewiezie i razem pownosimy, ale remont już leży po mojej stronie... Dodatkowo jestem osłabiona trwającym już ponad 2 tyg. krwawieniem (poprzednie trwało 24 dni i była przerwa 7 dni). Nie użalam się nad sobą, wiem, inni mają gorzej.
Chyba próbuję się trochę wybielić, bo narozrabiałam.
Ostatnio znowu zaczęłam popalać. Najpierw jeden papierosek na "odstresowanie", później kolejny i kolejny. Doszło do tego, że wczoraj spaliłam prawie całą paczkę. I tak naprawdę wcale nie czułam się lepiej. No i sięgnęłam po słodycze... Tak bardzo mi przykro i wstyd.
Mam ogromne poczucie winy i jestem na siebie wściekła, że nie dałam rady. A tak dobrze mi szło. Kurde, nigdy nie miałam takiego brzucha
A nogi? Nawet komplementy słyszałam od kolegów i koleżanek ze studiów.
Mam tylko nadzieję, że te słodycze nie zniweczą zupełnie efektów mojej dotychczasowej pracy.
Przygnębia mnie fakt, że nie mogę iść na trening. Mam świadomość, że "kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód", ale ja naprawdę nie mam siły. Ani psychicznej, ani fizycznej.
Dlatego nie ma sensu ciągnąć dalej tego dziennika, przynajmniej do czasu kiedy nie wrócę do treningów.
Będę starała się przez cały ten czas trzymać rozkład BTW 120/78/130 i pewnie w tym celu będę uzupełniać dziennik na
potreningu.pl.
Postanowienia? Koniec z papierosami i powrót do krystalicznie czystej miski, bez odstępstw.
Na koniec chcę przeprosić wszystkich, których zawiodłam, którzy trzymali za mnie kciuki i przyznać rację tym, którzy od początku we mnie wątpili.
Ogromne podziękowania dla
4nn, która sprawiła, że zaczęłam maleć w obwodach i dodawała wsparcia oraz wielkie podziękowania dla
Arphiel, dzięki której pokochałam ciężar sztangi i zakwasy
Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję, że znalazłyście dla mnie czas i przepraszam, że został przeze mnie zmarnowany
Ladies ze spamu dziękuję za mile spędzoną każdą chwilę na pisaniu głupot i za wskazówki w dążeniu do celu
Ale jeszcze tu wrócę
P.S. Aż się poryczałam...
Zmieniony przez - lubiekaszke w dniu 2014-06-29 16:57:22