Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html
AKTUALNY DZIENNIK ACTIVLAB :
http://www.sfd.pl/[DT]_Aniitka155_od_Ladies_do_ActivLab-t1040073.html
...
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
Wiesz, co jest najważniejsze w życiu? Mieć cel. I dążyć do jego spełnienia. Ja mam cel. (...) I wiesz, ten cel, który posiadam, tak jakby... uszczęśliwia mnie. Dzieki niemu mam poczucie, że warto żyć, mimo przeciwności. Ale często wątpię. Bardzo często.
Dziękuję za wsparcie
Po krótce:
Nadal brak treningów, staram się liczyć miskę, ale mi to nie wychodzi - nic nie jest dojedzone, coś mi się dzieję z żołądkiem, nie mam apetytu, bardzo mało jem, wymiary na razie w miejscu.
Remont idzie opornie, bo samej mi ciężko. Wracam z pracy, chwytam wałek, maluję do 22, idę spać, wstaję do pracy i tak w kółko.
Na razie pomalowałam łącznie jakieś 320 metrów kwadratowych ścian i sufitu (wys. pokoju ok. 3,7m) bez drabiny, wałkiem na kiju.
Ale za to jakie zakwasy na placach, bickach i trickach
To dopiero pokój (konieczne małe poprawki) i jeszcze tyle przede mną... Nie wiem czy do października się wyrobię.
Jak przenosiłam kartony z książkami starałam się robić MC i do tego przysiad
Jeżdżę rowerem wszędzie - dzisiaj w celach służbowych pokonałam ok. 17km.
No i coś co mnie strasznie dołuję... Na 99,99% spadnę 3 semestry.... Sama jestem sobie winna i mówi się trudno.
Miłego.
Jakąś nową dziedzinę crossfitu wynajdujesz , wypiska bez zarzutu
Długo mnie nie było. Zdecydowanie za długo.
No ale powoli wracam
W skrócie co u mnie:
Remont prawie na ukończeniu - dzisiaj poprawki w kuchni i można będzie wstawiać meble. Zostaną jeszcze do ułożenia płytki przy zlewozmywaku i na ścianach przy blatach, ale to nie jest aż tak istotne. W końcu będę mogła normalnie przygotowywać sobie posiłki.
Łazienka jeszcze straszy widoczną kanalizacją, brakiem umywalki, niepomalowanymi ścianami itp. ale to już mniejszy problem.
Remont znacznie się przedłużył głównie przez nagłą śmierć mojego taty 3-4 tygodnie wyrwane z życia... Kilka dni w ogóle nie jadłam, upijałam się itd.
Przez ten czas nie liczyłam miski. Starałam się jeść czysto, ale trudno mi było utrzymać michę bez możliwości gotowania dlatego czasem wpadał jakiś wysoko przetworzony produkt - żadne fastfoody.
Brak treningów, jedynie rower, który ostatnio się zepsuł więc pieszo chodzę
Treningi wznawiam, a raczej zaczynam od początku, jeszcze w tym tygodniu. Od jutra postaram się liczyć miskę.
Pierwsze treningi będą tak na rozruszanie i boję się co z tego wyjdzie
02.09.2014 wyjeżdżam do Francji i wracam jakoś 09/10.09.2014 no i niestety treningów nie będzie, ale za to dołożę wszelkich starań żeby miskę trzymać.
I tu już mam jedno pytanie: czy świeżo wyciskany (własnej roboty) sok np. z marchwi wliczamy w miskę? Jeśli tak to po prostu wliczamy wagę użytych składników?
Co do ewentualnego spadku na studiach - już się tym nie przejmuje. Co będzie to będzie
Dziękuję za zaglądanie i zainteresowanie.
markoto
DT-Kajtek_84-Pods.tr 9
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- ...
- 43