Całkiem niedawno prawie dostałemn w pisde od bezmózgiego Yetti.
Wracam z sali do szatni po lekkim treningu a w szatni rozmowa Koksa z jakims w miare normalnym czlowiekiem. Przebieram sie, robie swoje, ale koks tak piłuje ze nie sposob nie slyszec. I skórvysyn mówi ze fajny steryd ma, od kumpla co choruje na astme i ze za***-isty na rzeźbe. Od razu pomyslalem że clena zajada.
Kilka razy rzuca tym slowem steryd, nie wytrzymalem mowie przepraszam ze sie wtrącam ale clenbuterol to nie steryd. Cisza. Koks zdębiał slusząc tak zuchwały komentarz.
Troche sie wystraszylem bo pomyslalem ze moze we mnie w sterydowym szale wjechać i nie wróce dzis do domu. Ale opanowal sie i mowi do mnie "chlopie co ty pier-dolisz". Na to grzecznoe odpowiadam. Prosze pana prosze wierzyc mi ze znam sie na lekach lepiej nikt ktokolwiek na tej c***owej siłowni. Koks juz toczy piane i do mnie z morda ze kim ja jestem skoro taki znawca. Odpowiadam więc grzecznie ze lekarzem. I koksa c*** strzelił, zrobil sie bordowy jak burgund biskupi i mysle sobie koniec. Nie zrobil nic ale cos pod nosem mruczał i złorzeczył, chyba nawet groził bo padały ciche pod nosem stwierdzenia "cwaniaczek" wiec pewnie c*** go strzelił ze mam wyksztalcenie i rzeczywiscie pozamiatalem go z tym clenbuterolem.
20 minut później skrobalem samochód przed silownią, koks wychodził, poslizngnał sie schodach i wykurvił głową o schodek. Zaczął wierzgać nogami, harczec. Ludzie wylecieli z silowni, loszki ktore siedzą w recepcji, dwoch instruktorów i paru koksów. Raban jak c***. Jak zobaczylem jak koledzy koksy udzielają mu pierwszej pomocy to az musialem zacisnąc miesnie odbytu bo nie ze smiechu tylko ze ZGROZY prawie sie posralem. Uszkodzili go jeszcze bardziej chyba bo zaczeli mu glowe odginać tak że tworzyla prawie kont prosty z plecami. Masakra. Jakis durny koks powiedzial mądre slowa, ze lekarza lekarza trzeba, czy jest lekarz? Wezwijcie lekarza...
Cichutko przykucnalem za samochodem bo ten ziomek z ktorym gadal w szatni moglby wskazac mnie potem za nie udzielenie pomocy i moglbym dyplom stracic albo TVN by przyjechał i znowu nagonka by byla. Nie pomoglem. Mial koks za swoje.
Co sie okazalo. Złamanie podstawy czaszki i odkorowanie z niedotlenienia mózgu. Gdy pier-dolnął o schodek to zatrzymał sie oddechowo i ze nikt pomocy profesjonalnej nie udzielil to koks byl niedotleniony kilkanascie minut. Będzie od dzis juz tylko leżał i produkował ciepło, kał i mocz. Koniec człowieka.
A gdyby sk***ysyn był milszy w szatni to dzis by trzaskał
martwe ciągi bo mialem w bagażniku wszystko, od maseczki do resuscytacji az po worek ambu, laryngoskop i rurke intubacyjną. W takich warunkach oczywiscie powodzenie intubaci wynosi mniej niz 1 do 10 ale wtedy bym wentulowal skurvysyna zewnetrznie i by wylizal sie z tego.
No to teraz masz koksie pyerdolony, mozesz sobie kozaczyc teraz z farmakologii, warzywo yebane. Ciekawe czy klaudia z milosci zostanie z nim i bedzie podmywala jego pokuty igłami odbyt i wynosila pieluchy z kałem.