PODSUMOWANIE
PODZIĘKOWANIA
Przede wszystkim ogromne podziękowania dla Obliques, za to, że zostałam wytypowana do konkursu – dzięki temu naprawdę bardzo wiele zyskałam, samej zajęłoby mi to dużo więcej czasu, a nie ukrywam, że udział w konkursie zmusił mnie do większej dyscypliny, szczególnie miskowej no i wytężenia wszystkich sił, żeby przez te 3 miesiące zrobić jak największy postęp.
Dziękuję również za ułożenie treningów –miałam okazję nauczyć się wielu nowych rzeczy, za doradzanie, bardzo szybką reakcję na każdy napotkany przeze mnie problem i nawet za tę głodową miskę – widać był potrzebny taki silny impuls, inaczej jeszcze długo kręciłabym się w kółko.. Iza – nie umiem wyrazić, jak bardzo jestem Ci wdzięczna za wszystko co zrobiłaś dla mnie no i za serce włożone w dział Ladies SFD, bo już przed rozpoczęciem konkursu wielokrotnie uczyłam się od Ciebie zdrowego podejścia do diety, do trenigów, ba – do całego życia. Nie będę oryginalna i powtórzę to, co już kiedyś napisała jedna z dziewczyn na forum – jak dorosnę chcę być taka jak Ty
Dziękuję także wszystkim dziewczynom za śledzenie dziennika, kibicowanie, wsparcie na pw – nie będę wymieniać, bojąc się że kogoś pominę, ale naprawdę jestem Wam wszystkim wdzięczna za wsparcie
Fajnie, że jest taki dział jak Ladies, często przeglądam dzienniki innych dziewczyn, szczególnie fajnie czyta się te dzienniki, w których dodajecie jeszcze coś od siebie, a nie tylko suche fakty, czyli zrzut miski i wypiski z treningów, niektóre wpisy dają tyle motywacji, że nawet jak samemu chce się odpuścić, to nie wypada
Przejdę teraz do opisu poszczególnych cykli-starałam się streścić, ale..nie liczę na to, że najpierw ktoś przeczyta, a później przejdzie do zdjęć
CYKL 1
Treningi 5 razy w tygodniu, ale za to bardzo urozmaicone, niektóre dłuższe i bardziej wymagające, niektóre krótsze i całkiem przyjemne. Najbardziej utkwiły mi w pamięci drop sety, chyba wiadomo dlaczego
Na początku miałam małe problemy z ogarnięciem niektórych ćwiczeń, wiele wątpliwości, później już szło coraz łatwiej, tu jeszcze raz dziękuję Obli za wyjaśnienie wszystkiego
. Miałam jeszcze dużo energii, w weekendy jak tylko mogłam szłam w góry, więc zapas siły był. Nie ukrywam, że pod koniec cyklu najbardziej dawał się we znaki dodatkowy trening domowy, istna mordęga. W pierwszym cyklu zaskoczyły mnie częste zakwasy, wcześniej pojawiały się bardzo rzadko, a tu nagle taka zmiana, ale przynajmniej czułam, że żyję. Dieta mimo, że już na starcie wydawała mi się uboga, to później przyszły tylko cięcia i już wcale lepiej nie było..
CYKL 2
Teoretycznie większy luz w treningach, bo tylko 3 siłowe plus jedna wytrzymałościówka tygodniowo. Na początku tego cyklu bardzo ucieszyło mnie, że wreszcie udało mi się podciągnąć na drążku, później walczyłam o kolejne powtórzenia, jest to dla mnie jeden z największych sukcesów w tym konkursie. W drugim cyklu często pojawiały się wznosy bioder, na początku zaczynałam od śmiesznych 30kg, pod koniec grudnia poszło już 90kg. Zadowolona jestem też z martwego ciągu, musiałabym dokładniej przeanalizować wypiski, jaki dokładnie progres zrobiłam, w ciągu całego konkursu dokładałam po trochę i widziałam, że idzie coraz lepiej. Ah no i jeszcze w związku z tym, że schudłam kilka kg, to wyniki jeszcze lepiej się prezentują w stosunku do mojej wagi
Wracając do opisu cyklu – dużym wyzwaniem były wytrzymałościówki, już dzień przed zaczynałam się ich bać, ale z to ile dawały satysfakcji po wykonaniu. Hmm – no poza pierwszą z nich, bo prawie że w ostatniej minucie straciłam część zęba – wtedy nie było mi do śmiechu, ale tragedii nie ma, zaplombowane, trzeba się dobrze przyjrzeć żeby zobaczyć różnicę, czasem też trzeba ponieść jakieś straty
CYKL 3
W tym cyklu to już było konkretne zaciśnięcie pasa – w przenośni i dosłownie – w końcu pospadało skąd powinno, spodnie stawały się coraz luźniejsze. Ale też nie przyszło to łatwo, doszło dodatkowe aero, bardzo często biegałam. Zwracałam większą uwagę, żeby wystarczająco dużo spać, w tym okresie doszło mi dużo więcej obowiązków, więc musiałam wszystko dokładniej planować, żeby nic nie uciekło spod kontroli. Jednak przyznam, że większe ogólne zmęczenie odczuwałam w cyklu 2, tutaj w pewnym momencie coś się odczarowało, gdyby nie to, nie wiem czy byłabym w stanie aż tyle biegać, a biegałam nie tylko w dni siłowe a ramach aero, ale też w DNT. Może nie przebiegłam jakiejś wielkiej ilości kilometrów, było raczej krócej, ale treściwie – idealnie, gdy mieściłam się w 30minutach, wiedząc, że wychodzę tylko na pół godziny jakoś łatwiej mi się było wyzbierać, długie dystanse nie dla mnie. Nie mówiąc już o aero na siłowni – nie polubię. Gdzieś na początku tego cyklu dopadł mnie ból nogi w pachwinie, na szczęście udało się wyrozciągać i rozmasować, choć jeszcze do teraz wraca co jakiś czas z mniejszym natężeniem – ale wtedy szybka reakcja, HIM i HAM niezastąpione i jest ok. Dla mnie najcięższa okazała się końcówka – ostatnie parę dni, totalny spadek formy, dopiero ostatni dzień odwadniania oceniam pozytywnie, wcześniej czułam się jak zombie i chyba tak też wyglądałam, doszły jeszcze problemy ze spaniem, więc już z niecierpliwością czekałam na koniec – i naprawdę ogromnie się cieszę, że wytrwałam
SUPLEMENTACJA
Dziękuję sponsorowi za otrzymane suplementy – są opisane już w moim dzienniku, na resztę wciąż czekam, będzie to taki prezent za wytrwałość i ukończenie konkursu
W trakcie konkursu zużyłam jedynie część – spirulinę (antyoksydant, ciężko ocenić działanie, w kapsułkach, łatwo się przyjmuje) i błonnik – ani razu nie miałam problemów z żołądkiem i na pewno błonnik też miał w tym swój udział. Na początku nie mogłam przekonać się do smaku, później już chętnie wypijałam. Teraz z chęcią przetestuję
białko czekoladowe, w trakcie konkursu nie zmieściło by mi się w bilans
, a czytałam na jego temat bardzo dobre opinie, więc pewnie niedługo podzielę się swoimi spostrzeżeniami.
Oprócz tego do suplementacji dodatkowej włączyłam: omega3, ZMA/magnez+B6, wapń, drożdże piwne, herbatę z mniszka lekarskiego i zieloną, kurkumę. Tutaj też ciężko ocenić działanie każdego z nich osobno. Brałam też castagnus, efektów niestety dalej nie ma, ale też nie nastawiałam się za bardzo na powrót @ w trakcie konkursu – ciężkie treningi, uboga miska – i dopiero teraz już na spokojnie powalczę o @, dodam jeszcze wiesiołka, zwiększę dawkę castagnusa do dwóch kapsułek i będę czekać.
CO DALEJ?
Rege oczywiście
Chcę zrobić tydzień przerwy od treningów – na siłowni chyba pomyślą, że umarłam
Obli – nie ukrywam, że później liczę na pomoc w wybraniu kolejnego treningu, sama nie mam pomysłu, może któryś regulaminowy byłby ok –dostosuję się oczywiście do wszelkich zaleceń
. Marzy mi się taki tyłek jak u Anchy, no i jeszcze chciałabym popracować nad nogami, więc już jakiś kolejny cel jest. Obczaiłam już, że za jakiś czas powinna być nowa edycja shake your ass, to może wtedy bardziej się do tego przyłożę, przymasować też kiedyś będzie trzeba (na szczęście
). Zależy mi też na poprawie wyników siłowych, wytrzymałości i kondycji, zauważyłam że treningi na siłowni bardzo fajnie przekładają mi się na wyniki w bieganiu czy wspinaczce, więc jest o co walczyć.
Na pewno miski liczyć nie będę przez co najmniej miesiąc, wiadomo, czysto będzie, ale wreszcie na luzie, co najwyżej jak czasem będę ciekawa to wieczorem sobie przeliczę, jak mi wychodzi jedzenie na oko. Nie ukrywam, że trochę boję się, że jak dam sobie za dużo luzu, to wrócę do stanu sprzed konkursu, ale też nie chcę dać się zwariować, na 1000kcal nie zamierzam żyć, mam nadzieję że uda mi się utrzymać efekty i ustabilizować wagę wrzucając wyższą kaloryczność, leżeć brzuchem do góry w końcu nie będę. Teraz czekam na śnieg, dzień robi się już coraz dłuższy i już się nie mogę doczekać, kiedy znów pójdę na biegówki. A na razie od czasu do czasu planuję dalej biegać, zobaczymy, czy faktycznie ostatnio bardziej polubiłam bieganie, czy tylko „polubiłam”, bo musiałam – trzeba było dołożyć aero, a jak się pozytywnie nastawiłam, to łatwiej szło. No a najbardziej to czekam na lato, rowerek i góry
. Koniec opowiadania, przechodzimy do konkretów
POMIARY
Na sam koniec podziało się coś dziwnego, o ile samo odwadnianie przyniosło efekty, to już dzień ładowania nie zrobił żadnej różnicy - wczoraj i waga i wymiary były dokładnie takie same jak dziś. Nawet żałuję, że wczoraj nie zrobiłam więcej zdjęć, bo dziś pogoda słaba, ciemno i musiałam kombinować z oświetleniem, żeby coś było widać
No ale mniejsza z tym, nie to najważniejsze
FOTO cz.1 - ZDJĘCIA ZE STARTU-po lewej, Z KOŃCA (przed odwadnianiem)-po prawej
FOTO cz.2- NA SPORTOWO zrobione w dniu ładowania
FOTO-cz.3 - PRÓBY POZOWANIA po odwadnianiu
Zmieniony przez - ventura w dniu 2014-01-06 16:03:56