Wyjście z ketozy na tej diecie to chyba najgłupsze co można zrobić (co się przekonałem osobiście)
. Nie ma opcji, by zjeść jeden cheat meal (chyba, że ma z 5000-6000kcal), bo apetyt jest niepohamowany wtedy i zacznie się wpieprzać wszystko w zasięgu wzroku bez opamiętania. Na drugi dzień jest jeszcze bardziej cholerny głód i zaczynasz jeść kolejny dzień
. Na 3 dzień jak się weźmiesz w garść to jest znowu walka, by wchodzić w ketozę jak najszybciej. I tak cały deficyt co udało Ci się zrobić przez tydzień idzie się yebać w parę godzin. Najlepiej żadnych ładowań nie robić, bo to tylko chwilowa przyjemność, a potem jest tylko gorzej.
Dopóki się jest w ketozie, tak jak byłem przez pierwsze 3 tygodnie to wszystko jest dobrze. Po pierwszym ładowaniu, poszło drugie i jakbym dzisiaj się nie powstrzymał to by poszła cała blacha ciasta i zacząłbym znowu wpyerdalać jak świnia.
Teraz już zaczynam sikać co 30 minut, więc wchodzę w ketozę znowu i mam nadzieję, że nie popełnię tego błędu, że zacząłem robić ładowanie. Jak mocz zaczyna walić acetonem, czyli jak jest się już w mocnej ketozie to nie ma nawet ssania na żarcie takiego.