Z treningu dzisiaj znowu nici. Mój facet miał tyle na głowie, że nie znalazł chwili, żeby zostać z córką. I jeszcze zdziwiony, że mam do niego pretensje. No tak bo on przecież ciężko pracuje, a ja całe dnie nic nie robię. sorka za te smęty
Chyba już mi odbija od tego siedzenia w domu.
Tak więc chcąc- nie chcąc kończę swój pierwszy trening. Czas, który spędzam w domu uznaję za regenerację. Jak tylko córka wróci do zdrowia, ja wracam do trenowania i zaczynam trening nr.2. Już się nie mogę doczekać!
Wstawiam miski za wczoraj i dziś- nie są idealne, ale jestem teraz chodzącym wqrwem i słabo mi wchodzi jedzenie.
Kiełbasa, kabanosy, pasztet- wszystko ręcznie robione, żaden syf.
Tylko ta bułka pszenna dzisaj, ale jakoś miałam ochotę :)