SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Meybee / Road to be Iron

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 42780

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 3 Napisanych postów 1811 Wiek 111 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 28260
GRATKI Monika! Super czas na rowerku! Czas z biegu pokazuje jaka to była mordownia w taki upał i ostatni km pod nie złą górkę. Super, brawo:) i paru facetów za plecami;)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 4595 Wiek 47 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 43352
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 6693 Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 33233
jeju, gdzie są wyniki
niecierpliwię się, czekam>
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 558 Wiek 39 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 22950
Wieczorem wrzuce podsumowanie :) cel wykonany- przegonilam chyba z 7 facetów w totalu, czas ok 3h36 ale nie widziałam jeszcze oficjalnych wyników!

http://www.sfd.pl/Meybee_/_Road_to_be_Iron-t804665.html

Cycling macht frei!
02 Orlen Marathon: 05:13:47
35 Maraton Warszawski: 05:26:29
32 Maraton Warszawski: 05:58:52
Half Ironman: SOON

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 386 Napisanych postów 9908 Wiek 51 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 178038
Już są na stronce, od wczoraj
Widziałam. Gratulacje przetrwania!!!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 314 Wiek 51 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 9302
Poczytałam opinie - podobno niezły bajzel był na trasie - szczególnie na odcinku rowerowym. Zawodnicy gubili się i często korzystali z pomocy kibiców w znalezieniu właściwej trasy. Ciekawa jestem Twoich wrażeń.

2006 Cracovia Marathon 04:50:07
2007 Cracovia Marathon 04:39:06

http://www.sfd.pl/From_fat_to_fit-t908566-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 4595 Wiek 47 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 43352
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
obliques Zasłużona dla SFD
Ekspert
Szacuny 188 Napisanych postów 65575 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 188925
Gratulacje :-
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 558 Wiek 39 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 22950
Mam już internet w domu więc biorę się za pisanie ;) Wciąż nie mam dostępu do internetu w pracy ani w komórce co ogranicza mnie w czytaniu i bycie na bieżąco.

TriMan 2013 z mojej perspektywy- czyli okiem amatora debiutanta.

Prawdą jest że organizacyjnie Mietków sobie nie poradził. Z panującymi zasadami nie radzili sobie zawodowcy nie mówiąc już o amatorach. Bałagan na trasie to mało powiedziane. Dzień wcześniej miała być odprawa techniczna na której sędziowie omówili praktycznie tylko trasę rowerową, nie wspominając o wielu bardzo ważnych rzeczach o których na bieżąco zawodnicy dowiadywali się właśnie na trasie lub tuż przed- np. to że trójkąt między bojami w jeziorze prowadzi od lewej boi do prawej co na mapie było zaznaczone przeciwnie, to że należy wejść do strefy zmian przed pływaniem i mieć na ciele narysowany numer flamastrem, to że nie można zdejmować/ rozpinać góry stroju przy upale podczas biegu bo grozi dyskwalifikacja, lub ręczne monitorowanie numerów przed startem z plaży a dzień wcześniej na odprawie informacja że start będzie z pomostu.. Wiele tego było. Potraktowali ludzi jakby wszystko było jazda a reszta (trasa rowerowa) wyjaśni się w praniu. Sporo osób skróciło sobie dystans, bo zamiast 2 x małej rundy i 1 x dużej zrobili 1 + 1. szkoda.

Sam start- nie obyło się bez niespodzianek. Trochę żałuję tego jak poszło, ale już teraz wiem co poprawić żeby następnym razem było lepiej :) tak- zdecyduję się jeszcze raz, chociaż na trasie biegu już doszczętnie zdążyłam znienawidzić `tri żeby stwierdzić że już nigdy więcej nie chcę tego przeżywać.

Pływanie.
Start z plaży. Woda ciepła. Płynę bez pianki. Pech już na samym początku. Jestem bez szkieł kontaktowych, parują okulary pływackie mimo iż wymieniłam na model „race” i zdążyłam założyć je tylko raz tydzień wcześniej (co by przed parowaniem uchronić). Nie widzę boi na horyzoncie z brzegu. Wiem że mam płynąć w stronę lasu. Plan- płynąć za masą ludzi. Start. Ale co zrobić kiedy masa ludzi płynie po mnie? Żabka. Znienawidzona żabka przychodzi na ratunek. Co z tego że umiem płynąć kraulem kiedy dostaję po głowie co rusz i woda wlewa mi się do ust przy rozpaczliwych próbach odepchnięcia się od innych? Płynę. Tempo mocne jak na żabę, boję się że nie zmieszczę się w limicie 1h. Rozluźniło się. Woda na środku jeziora jest zimna. Ogarnia mnie panika że pode mną ok 10m może głębiej. W oddali widzę łódki ratowników. Zdaję sobie sprawę, że gdybym zaczęła tonąć to nie zostałoby to nawet zauważone. Nie widzę nic przez zaparowane okulary. Nawrót. Staram się patrzeć dokąd płynę. Mijam dziadka płynącego kraulem, myślę że żaba nie jest chyba taka słaba. Dociskam kraulem. Szarpię tempo, chcę dogonić kilka dziewczyn które są przede mną. Gubię tor w drodze powrotnej. Znów płynę za kimś byle tylko utrzymać kierunek. Wyjście na brzeg odbywa się na czworaka nie ze względu na zmęczenie, ale nagle na dnie pojawiają się ogromne głazy na które trzeba się wciągnąć żeby wyjść na trasę. Patrzę na zegarek- 40min od wyjścia z wody. Życiówka! A płynęłam w połowie żabką i kraulem.. Myślę- jest super! Zwłaszcza że nie było to na 100%, oszczędzam przecież siły na rower. Dobieg od jeziora do strefy zmian zajmuje długo. Nogi uginają się na dywanie wyłożonym na plaży. Biegnie się pod górkę i tak przez najbliższe ok 500m. Dywan się kończy. Biegnę po rozgrzanym asfalcie, w ręce trzymam czepek i okulary. Skręt w lewo i wiem że teraz to już tylko szczęście się liczy aby nie rozciąć stopy na piaszczysto kamienisto trawiastej ścieżce. Wizja tego syfu w butach miała towarzyszyć jeszcze przez najbliższe prawie 3h.



Rower
Zmiana idzie szybko. Nerwowo wycieram stopy, już wiem że nie da się ich osuszyć a zakładanie skarpet było błędem. Biegnę z rowerem, ostatnia belka z pomiarem czasu i można już jechać. Na początku z górki, staram się nie szarżować i zwolnić kiedy w zakręt wchodzę 52km/h. Słynny rozjazd tras na dwa dystanse- w lewo olimpijka na małą rundę a w prawo duża runda osób z MP z dystansu długiego. Jechałam tą trasą dzień wcześniej, wiem że nie ma dużych wzniesień, więc utrzymanie tempa ok 30km/h nie będzie trudne. Po ok 20km zaczynam bać się prędkości, boję się że jadę za mocno. Licznik pokazuje średnią 35km/h ale przede mną jeszcze połowa. Jest upał. Jakieś 35stopni. Już wiem że 1 bidon to nie jest dobre rozwiązanie, nie mogę tego jednak zmienić, nikt nie czeka w strefie bufetu z piciem na podmiankę. Żele są za słodkie. Oszczędzam 1 na ostatnie 10km bo wiem że nie będzie czym popić. 25km- łapie mnie dziwny skurcz w głowie. Tętniący ból w mózgu po lewej stronie. I nagły strach że zaraz mi coś pęknie i że to na 100% ukryty tętniak który właśnie się zaktywował. Zwalniam do ok 15km/h. Walczę z bólem. To pierwszy moment kiedy chcę zejść z roweru i się wycofać. Kryzys nie trwa długo, po kilku minutach ból przechodzi tak samo nagle jak się pojawił. Średnia jednak spada. Staram się żeby nie spadła poniżej założonych 27km/h na całość. Rower kończę po ok 1h27, cel wydaje się spełniony.

Bieg
Myślę że mam siłę, bo przecież odpuściłam na rowerze przez ostatnie pół godziny. Strefa zmian idzie szybko- dzięki elastycznym sznurówkom oszczędzam sporo czasu, łapię nowego powerada i wyruszam na trasę biegu. Ludzie dopingują, czuję fajną atmosferę. Jednak kiedy wybiegam na szosę, ta sama górka pod którą przed chwilą kończyłam podjazd rowerowy- łapie mnie dół psychiczny. Z trasy rowerowej kojarzę odległość gdzie należy pobiec. Przytłacza mnie odległość. Coś mnie blokuje, zaczynam iść. Widzę na horyzoncie mojego chłopaka z aparatem. Nie mogę pozwolić aby zrobił mi zdjęcie w takim stanie. Krzyczy biegnij! Biegnę. A raczej powłóczę nogami. Proszę aby kawałek ze mną biegł. Na chwilę daje kopa. Wbiegam na szutr. 4 km prosta przede mną. Teraz trzeba przebiec w stronę lasu położonego jeszcze za jeziorem. Idę. Widzę jak mnóstwo ludzi mija mnie truchcikiem. Podbiega dziewczyna. Trochę obok mnie biegnie. Mówi że widziała jak kończę rundę na rowerze. Nie udaje mi się dotrzymać kroku. Mija kolejna. Jest mi za gorąco. W pośpiechu zapomnianiałam czapki. Czuję się za ciężka. Nogi biec mogą ale ta dziwna blokada w głowie. Próbuję sobie wyobrazić że biegam u siebie po parku. Zaczyna pomagać. Widzę za sobą dwóch facetów. Obiecuję sobie że już nie oddam miejsca. Koniec 4km zaczynam biec, zaczyna działać żel który zjadłam w strefie zmian. Nareszcie biegnę. Już wiem że nie jest to najlepszy czas w życiu. Z planowaną granicą zmęczenia miało być max 1h10min zrobiło się ponad 1h20. I ta jedna myśl- jak bardzo nienawidzę tego biegu. I jak bardzo niemożliwym jest ukończyć IronMana, skoro to 4x więcej. Że nigdy się nie uda. Biegnę. Straż pożarna oferuje kutynę wodną. Krzyczę żeby lać. Przez chwilę czuję ulgę. Nogi same niosą do mety.

Wyścig skończyłam z czasem 3:37:05, co daje 201 miejsce open, za mną jeszcze 7 zawodników. Nie liczyłam który miałam czas po pływaniu byłam ok 180 miejsca, po rowerze chyba wyżej. Na biegu widziałam tylko jak co rusz wszyscy mnie wyprzedzają. Nie wiem czy to wina złej techniki biegu, który zawsze był moją słabą stroną, czy tego że mam wadę postawy czy po prostu zbędnego balastu w postaci nadwagi. Jedno wiem. Nad biegiem chcę popracować i pobiec szybciej. Cel 59minut. Żeby złamać godzinę. I to po wysiłku pływackim i rowerowym. Bo diabeł chyba tkwi w zmianach których nigdy nie ćwiczyłam na maksymalnym obciążeniu a tylko po delikatnym wysiłku. Jedno jest pewne. To nie był ostatni start. A Iron Man poczeka trochę dłużej niż myślałam, ale na pewno nie jest celem niemożliwym. Bo przecież trzeba spełniać swoje marzenia, a jeśli droga do niego jest trudna i długa, to sukces tym lepiej będzie smakował. Kiedyś w przyszłości :)

Zmieniony przez - meybee w dniu 2013-07-29 23:41:26

http://www.sfd.pl/Meybee_/_Road_to_be_Iron-t804665.html

Cycling macht frei!
02 Orlen Marathon: 05:13:47
35 Maraton Warszawski: 05:26:29
32 Maraton Warszawski: 05:58:52
Half Ironman: SOON

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 386 Napisanych postów 9908 Wiek 51 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 178038
Meybee... pięknie napisane
Ja Ci gratuluję z całego mego kokosowego serducha Nie poddałaś się, walczyłaś a to jest najważniejsze!
Trzymam kciuki za kolejne starty
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Test NOWE DZIENNIKI ( planowanie DIET ważne!!!!!!!!!!!!) Pomocy!

Następny temat

TREC sponsoruje: Ruda_29, podsumowanie str. 54

WHEY premium