Tytułem wstępu, muszę przyznać, że trochę się Was boję ;)- nigdy nie byłam typem sportowca, choć z natury jestem dość ruchliwa, jestem też - poza sytuacjami kryzysowymi - raczej miękką c..pką, więc proszę, nie miażdżcie mnie na wstępie młotem krytyki ;)
Piszę, gdyż zawsze czerpię z tego forum podczas poważnego odchudzania, a tym razem wyjątkowo jestem gotowa zrezygnować przed osiągnięciem zamierzonego celu czyli 68 cm w talii.
Moja historia:
W lutym zeszłego roku urodziłam dziewczynkę, którą nomen-omen zawsze nazywam żartobliwie "Lady". W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zobaczyłybyście, wiedziałybyście dlaczego.
We wrześniu 2011 rzuciłam palenie przygotowując się do ciąży, a pracowałam po 14 godzin na dobę, więc nawet nie myślałam o ćwiczeniach. Dlatego między innymi przed ciążą ważyłam 63,5 kg, choć normalna wagą było dla mnie wtedy ok. 58 kg. W ciąży przytyłam tylko 6,5 kg, choć nie ograniczałam się w żaden sposób. Przez pierwsze miesiące po prostu rzygałam jak kot i chudłam.
Po porodzie miałam hektolitry mleka, piersi rozrosły mi się o kilka rozmiarów, waga spadała sama - w szczytowym momencie osiągnęła 55,5 kg.
Niestety, gdy zeszłam do 2 karmień na dobę zaczęły się schody, a po zaprzestaniu karmienia zwyczajnie zaczęłam tyć. Po 2 miesiącach zważyłam się u koleżanki - waga pokazała 58 kg, więc bez tragedii, jednak w pasie miałam 80 cm (brzuch zawsze lubił mi wystawać, a po porodzie jeszcze mu się to pogłębiło). Czyli czerwona lampka - odchudzanie.
Zrobiłam to stopniowo - najpierw wyleciały słodycze, potem ukochane sery, następnie codziennie zaczęłam ćwiczyć po 10-15 minut, później rozpoczęłam przygodę z Zumbą (z DVD), w końcu 3 tygodnie temu, gdy mierzyłam już 72 cm w talii kupiłam sobie w nagrodę strój i zaczęłam chodzić na basen.
Niestety od tych 3 tygodni obwód w talii stoi. Myślałam, ze to stagnacja i się nie przejmowałam, zwłaszcza, że jak d**** kupiłam słodzik ze stewii, który okazał się w 99% maltodekstryną i jadłam to przez ten czas w w ilościach nawet do 7,5 g dziennie :(
Niestety pomierzyłam się i okazało się, ze owszem chudnę, ale już nie równomiernie, jak to mam w zwyczaju, ale prawie wyłącznie w biuście (i 0,5 cm w udzie)! Nigdy wcześniej nie miałam takiego problemu. Nawet mąż, któremu zawsze się podobam, spoziera już smutno w stronę mego stanika...
Nie wiem, czy dalsze odchudzanie ma sens. Nigdy nie byłam tzw. gruszką, a do tego chyba zmierzam. Chciałabym zachować proporcje, więc zastanawiam się czy nie zaprzestać diety, przynajmniej na jakiś czas. Ćwiczyć chcę dalej, choć od tych 3 tygodni męczę się strasznie i zamiast nabierać kondycji, jakbym ją traciła, zyskując za to na apetycie ;) W dodatku kilka dni temu w czasie chodzenia(sic!) z 12 kilową Lady na rękach coś stało mi się z noga - nie wiem, czy to stopa czy staw skokowy (kilka lat temu skręciłam oba jednocześnie podczas biegania) - nie mogę znależć w okolicy lekarza, którego recepcjonistka mówiłaby na tyle po angielsku, bym mogła się zarejestrować. Boli mnie stopa, zwłaszcza przy odrywania jej od podłoża.
Ogólnie mam kryzys... ;)
Poniżej ankieta. Zapotrzebowanie wychodzi mi w różnych kalkulatorach od 2100 do 2600 kcal (liczę dla wagi 57, bo nie wiem, ile dokładnie teraz ważę). Miskę wrzucę, gdy znów znajdę chwilę.
Ankieta:
Wiek : 31
Waga : 55-58 (orientacyjnie, nie mam wagi)
Wzrost : 165
Obwód w biuście(1) : 93
Obwód pod biustem : 75
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 72
Obwód na wysokości pępka : 82
Obwód bioder (3): 95
Obwód uda w najszerszym miejscu: 56
Obwód łydki : 34
W którym miejscu najszybciej tyjesz : twarz + ramiona, ale raczej równomiernie
W którym miejscu najszybciej chudniesz : ostatnio niesety piersi, ale kilka miesięcy temu skończyłam laktację zazwyczaj twarz + ręce do łokci, ale też raczej równomiernie
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: (jak często) Zumba (35-50 minut) 3 x w tygodniu
Co lubisz jeść na śniadanie: kawę z mlekiem ;), owoce, jogurt z otrębami pszennymi i kakao,
Co lubisz jeść na obiad : dania wegetariańskie imitujące zabronione mi mięso (mają jednak mnóstwo dodatków, więc coraz bardziej ograniczam)
Co jako przekąskę : surowe warzywa, orzechy, owoce, jogurt z otrębami pszennymi i kakao
Co jako deser : owoce, jogurt z otrębami pszennymi i kakao, czekolada własnej roboty(tylko 3 składniki: naturalne kakao + skondensowany kokos + stewia)
Ograniczenia żywieniowe : aktualne alergie i nietolerancje pokarmowe: mandarynki, pomarańcze, białe winogrona z ogródka teściowej (importowane nie wiedzieć czemu nic mi nie robia), wszelkie mięso (poza rybami i owocami morza). Objawy to: puchnięcie, przewlekłe pokrzywki, wzdęcia, nudności, wymioty, biegunki.
Stan zdrowia: j.w., oprócz tego w sumie nie najgorzej; po porodzie (1,5 roku temu) mam obniżoną temeperaturę (nie przekracza 35 stopni, zazwyczaj 34,5) oraz bardzo niskie ciśnienie, odczuwam przewlekłe zmęczenie, łuszczy mi się też miejscowo skóra (szczególnie na rękach i nogach, ale nie tylko), ostatnio zastanawiam się, czy coś mi się nie pozmieniało z tarczycą - przed ciążą nie maiłam tych objawów
czy regularnie miesiączkujesz: mniej więcej (cykle 31-35 dni)
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: raz (luty 2012)
Preferowane formy aktywności fizycznej: wszystko bez wychodzenia z domu i konieczności kupowania sprzętu za więcej niż 100 zł
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : Omega 3-6-9, czasami witaminy dla kobiet lub rozpuszczalne, skrzyp, pokrzywa (czasami nabieram wody), kiedyś L-karnityna i Matrix (odżywka białkowa) - miałam duże niedobory białka w diecie.
Stosowane wcześniej diety : za nastoletnich czasów dieta niby to zbilansowana, ale strasznie się oszukiwałam - schudłam 16 kg w 3 miesiące, z bulimii, która była jej konsekwencją wychodziłam kilka lat; potem kilka razy, ale juz naprawdę raczej zbilansowane, bardzo delikatne (3-5 kg) i oparte raczej na zwiększonej aktywności fizycznej, właściwie zawsze skuteczne, choć bez osiągania figury modelki. Przez ostatnie 3 lata nie dietkowałam. Aa, dawn,o dawno temu próbowałam diety Montignaca - przytyłąm 2 kg w 2 tygodnie i Dukana - bolała mnie głowa, nie mogłam się skoncentrować i po 3 dniach rzuciłam się na arbuza i fasolkę szparagową.