"Błędy też się dla mnie liczą. Nie wykreślam ich ani z życia, ani z pamięci. I nigdy nie winię za nie innych."
...
Napisał(a)
W mojej wcześniejszej wypowiedzi chodziło mi o to, że bardzo dużo ludzi idzie na sw z jakimś znajomym i puźniej sparuje cały czas z nim,
a walki ze znajomymi nie wpływają na pewność siebie.
a walki ze znajomymi nie wpływają na pewność siebie.
...
Napisał(a)
Trenowałeś shotokan, zapewne filozofię sw też Ci tam wpajano i nauczano "że karate pierwsze nie atakuje". Nie będziesz swoim zachowaniem, gestami prowokował lub nie będziesz dawał do zrozumienia, że jesteś łatwą "ofiarą" to raczej nie powinno Ci nic zagrażać. Owszem reguły tu nie ma. Ale czemu z góry zakładasz, że żyjąc/obracając się w jakimś środowisku masz być celem ataku. Skoro jesteś pośród nich - rozumiem, że jesteś akceptowany. A może chodzi o "lans i szpan" pośród nich?
...
Napisał(a)
Oj Jacku, nie przesadzajmy z tym, że coś mu zostało po karate shotokon...
Kilka prawd:
1. Sztuki walki nie służą temu, by wzmacniać agresję.
2. Agresja jest czymś złym w życiu człowieka,
3. Człowiek, którym kieruje tylko agresja nie panuje nad sobą, przez to podczas walki nie jest w stanie prowadzić jej w sposób taktyczny.
4. Do Autora tematu - nie szukaj sposobów rozwijania agresji, tylko ucz się od trenera skutecznie bronić się i wierzyć w siebie. Patrzeć na ludzi jak na ludzi a nie jak na bezmyślne bydło, potencjalnych agresorów, którzy chcą Cię skrzywdzić. Zmień swój stosunek do ludzi na bardziej pozytywny, jeśli ktoś Cię będzie chciał skrzywdzić, to wtedy broń się z taką samą zaciekłością z jaką zostałeś zaatakowany.
Kilka prawd:
1. Sztuki walki nie służą temu, by wzmacniać agresję.
2. Agresja jest czymś złym w życiu człowieka,
3. Człowiek, którym kieruje tylko agresja nie panuje nad sobą, przez to podczas walki nie jest w stanie prowadzić jej w sposób taktyczny.
4. Do Autora tematu - nie szukaj sposobów rozwijania agresji, tylko ucz się od trenera skutecznie bronić się i wierzyć w siebie. Patrzeć na ludzi jak na ludzi a nie jak na bezmyślne bydło, potencjalnych agresorów, którzy chcą Cię skrzywdzić. Zmień swój stosunek do ludzi na bardziej pozytywny, jeśli ktoś Cię będzie chciał skrzywdzić, to wtedy broń się z taką samą zaciekłością z jaką zostałeś zaatakowany.
...
Napisał(a)
Podczas sytuacji zagrożenia każdy jeden organizm reaguje inaczej, scenariuszy też są miliony. Może to być pajac, który po prostu szuka zaczepki, może to być 5 takich pajacy, a może to być facet chcący Cię zaj%^ać, bo się nawciągał czegoś.
Organizm też różnie reaguje, w zależności od oceny sytuacji, im większe zagrożenie, tym ciężej się bronić 'tak jak Cię nauczono' ze względu na stopień adrenaliny - jeśli przeciwnik jest dużo większy, albo jest ich dwóch, albo istnieje ryzyko, że do walki z jednym, dołączą jego koledzy, wtedy ciężko skupić się na walce z jednym i zachować spokój. Sparingi dają dobre odruchy, ale przede wszystkim dodają "ZAUFANIA W SWOJE UMIEJĘTNOŚCI" - po X wygranych, przewalczonych, etc. sparingach z różnymi ludźmi [nie zawsze w naszej kat. wagowej] sami łapiemy wiarę w siebie, w wygraną, co przenosi się potem na sytuacje uliczną.
A adrenalinę trzeba starać się opanowywać, bo wprost proporcjonalnie do jej wzrostu, spada nasza technika, myślenie i - co za tym idzie - skuteczność. Stąd przekonanie, że na ulicy sprawdzają się techniki 'odruchowe', przetrenowane miliony razy. Innym ważnym aspektem naszego zachowania w sytuacji zagrożenia jest powód 'bójki' - jeśli nie jesteśmy prowokatorami, tylko np. przyszliśmy na imprezę i krzywo spojrzeliśmy się na kogoś [a nie mamy oczywistej przewagi gabarytowej] zazwyczaj staramy się unikać konfliktu, jednak są sytuacje w których to my podrywamy się do walki [np. gdy w zagrożeniu jest jakaś bliska nam osoba, np. dziewczyna, matka]. Wtedy też uwalnia się adrenalina, jednak w takich momentach, zazwyczaj, gasną hamulce moralne i nawet jeśli leci się na 'pałę', to po to, żeby wyeliminować zagrożenie. Temat konfrontacji ulicznej można ciągnąć w nieskończoność i segregować na miliardy kategorii, a i tak samo, jak szkoła nie zapewni nam w 100% dobrze płatnej pracy, sukcesu i szczęścia w życiu, tak sam trening sztuk walki nigdy nie przygotuje nas w 100% do ulicznej konfrontacji.
Na rozchodne dodam jeszcze, że większość napinaczy szuka łatwego łupu [osoby mniejszej, wyglądającej niegroźnie], a bezprzyczynowe napinki wywodzą się z chęci zaimponowania komuś [kolegom, kobiecie], albo zabicia kompleksów. Dużo osób [nie obrażając nikogo] zabija swoje kompleksy na siłowni, gdzie pakuje się do sporych rozmiarów i 'wyglądem odstrasza'. Po czym [często] samemu prowokuje awantury, lecząc kompleksy, że np. kiedyś sama została pobita. W kontakcie z takimi ludźmi warto pamiętać, że charakter i upór w boju buduje się na treningu, w walce, a nie przy podnoszeniu ciężarów. A twardy charakter, nieustępliwość, to cechy bardzo pożądane w konfrontacji bez zasad.
Człowiek szukający bezpieczeństwa powinien zdawać sobie sprawę z reakcji chemicznych trwających w jego organizmie i umieć je niwelować. Wbrew pozorom, agresja sama w sobie nie jest pożądana, ponieważ zatruwa nasze życie na codzień. Agresja i impulsywność, wyładowywane w akcjach 'bar/klub' / e.w. inna ulica mszczą się potem nadmierną nerwowością w innych stresowych sytuacjach - zdawaniu egzaminów szkolnych, uczelnianych, czy państwowych [prawko, itp.].
Poza tym, wbrew scenom z różnych filmów, zniszczenia organizmu są dużo większe w realnym życiu, po otrzymaniu ciosu bez ochraniacza i choćby patrząc przez pryzmat naszego zdrowia długowiecznego, walki bez zasad/ochraniaczy należy unikać. Bije się lepiej, bo chodzi na ustawki i pakuje? Za 10 lat nie będzie potrafił przeliterować swojego imienia i nazwiska. : )
Zmieniony przez - Artysta w dniu 2012-10-24 02:40:33
Organizm też różnie reaguje, w zależności od oceny sytuacji, im większe zagrożenie, tym ciężej się bronić 'tak jak Cię nauczono' ze względu na stopień adrenaliny - jeśli przeciwnik jest dużo większy, albo jest ich dwóch, albo istnieje ryzyko, że do walki z jednym, dołączą jego koledzy, wtedy ciężko skupić się na walce z jednym i zachować spokój. Sparingi dają dobre odruchy, ale przede wszystkim dodają "ZAUFANIA W SWOJE UMIEJĘTNOŚCI" - po X wygranych, przewalczonych, etc. sparingach z różnymi ludźmi [nie zawsze w naszej kat. wagowej] sami łapiemy wiarę w siebie, w wygraną, co przenosi się potem na sytuacje uliczną.
A adrenalinę trzeba starać się opanowywać, bo wprost proporcjonalnie do jej wzrostu, spada nasza technika, myślenie i - co za tym idzie - skuteczność. Stąd przekonanie, że na ulicy sprawdzają się techniki 'odruchowe', przetrenowane miliony razy. Innym ważnym aspektem naszego zachowania w sytuacji zagrożenia jest powód 'bójki' - jeśli nie jesteśmy prowokatorami, tylko np. przyszliśmy na imprezę i krzywo spojrzeliśmy się na kogoś [a nie mamy oczywistej przewagi gabarytowej] zazwyczaj staramy się unikać konfliktu, jednak są sytuacje w których to my podrywamy się do walki [np. gdy w zagrożeniu jest jakaś bliska nam osoba, np. dziewczyna, matka]. Wtedy też uwalnia się adrenalina, jednak w takich momentach, zazwyczaj, gasną hamulce moralne i nawet jeśli leci się na 'pałę', to po to, żeby wyeliminować zagrożenie. Temat konfrontacji ulicznej można ciągnąć w nieskończoność i segregować na miliardy kategorii, a i tak samo, jak szkoła nie zapewni nam w 100% dobrze płatnej pracy, sukcesu i szczęścia w życiu, tak sam trening sztuk walki nigdy nie przygotuje nas w 100% do ulicznej konfrontacji.
Na rozchodne dodam jeszcze, że większość napinaczy szuka łatwego łupu [osoby mniejszej, wyglądającej niegroźnie], a bezprzyczynowe napinki wywodzą się z chęci zaimponowania komuś [kolegom, kobiecie], albo zabicia kompleksów. Dużo osób [nie obrażając nikogo] zabija swoje kompleksy na siłowni, gdzie pakuje się do sporych rozmiarów i 'wyglądem odstrasza'. Po czym [często] samemu prowokuje awantury, lecząc kompleksy, że np. kiedyś sama została pobita. W kontakcie z takimi ludźmi warto pamiętać, że charakter i upór w boju buduje się na treningu, w walce, a nie przy podnoszeniu ciężarów. A twardy charakter, nieustępliwość, to cechy bardzo pożądane w konfrontacji bez zasad.
Człowiek szukający bezpieczeństwa powinien zdawać sobie sprawę z reakcji chemicznych trwających w jego organizmie i umieć je niwelować. Wbrew pozorom, agresja sama w sobie nie jest pożądana, ponieważ zatruwa nasze życie na codzień. Agresja i impulsywność, wyładowywane w akcjach 'bar/klub' / e.w. inna ulica mszczą się potem nadmierną nerwowością w innych stresowych sytuacjach - zdawaniu egzaminów szkolnych, uczelnianych, czy państwowych [prawko, itp.].
Poza tym, wbrew scenom z różnych filmów, zniszczenia organizmu są dużo większe w realnym życiu, po otrzymaniu ciosu bez ochraniacza i choćby patrząc przez pryzmat naszego zdrowia długowiecznego, walki bez zasad/ochraniaczy należy unikać. Bije się lepiej, bo chodzi na ustawki i pakuje? Za 10 lat nie będzie potrafił przeliterować swojego imienia i nazwiska. : )
Zmieniony przez - Artysta w dniu 2012-10-24 02:40:33
www.fb.com/pawarts
Sztuka Ruchu - treningi, seminaria, pokazy, eventy sportowe
...
Napisał(a)
Hahahah, niezłe problemy.
Trenujesz ponad rok karate i nie znasz zasady "Karate nigdy nie atakuje pierwsze" ...? To nie tyczy się tylko tego, kto faktycznie pierwszy zada cios, ale agresji w ogóle. Nie atakujesz - nie prowokujesz - nie dążysz do konfrontacji. Ogarnij się.
Trenujesz ponad rok karate i nie znasz zasady "Karate nigdy nie atakuje pierwsze" ...? To nie tyczy się tylko tego, kto faktycznie pierwszy zada cios, ale agresji w ogóle. Nie atakujesz - nie prowokujesz - nie dążysz do konfrontacji. Ogarnij się.
czym się zajmuję: https://www.szymonslowik.pl/audyt-seo/
...
Napisał(a)
Drogi kolego autorze tematu nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię rozumiem.
San również trenuje shotokan i to prawdziwy agresywny gdzie kumite full-contakt jest praktycznie co 3 trening a kata jest zmiejszone do minimum. Musisz poznać jedną ważną rzeczKarate to nie jest narzędzie przez które będzie klękać przed tobą ulica Karate to sztuka walki, pewnego rodzaju styl życia, ciągłe dążenie do doskonałości.
Nie mam zamiaru cię obrażać, ale sądząc po tym wpisie masz z 170-175 wzrostu, 50 kilogramów wagi, posiadasz jakieś przykre wspomnienia, czy może nawet byłeś poniżany. Nie musisz na to odpowiadać to są najczęstrze przyczyny porada na to jest jedna... rób to co robisz dalej trenuj sumiennie, zdobywaj pasy, wzmacniaj się fizycznie, jakaś dieta, jakieś białeczko, troche siłowni, treningi na karate, a uwierz mi da to efekt a osoby których teraz się boisz same zejdą ci z drogi.
musisz otworzyć umysł i spojrzeć troche z innej perspektywy jeżeli te jakiś bandzior rzeczywiście ci dokucza nie zostaje ci nic innego jak użycie twoich umiejętności ustal jakiś termin np. 27 grudnia o 14 godzinie bierzesz kolegów z klubu czy z podwórka i idziesz walczyć. W dni przed walką przygotowuj się strach będzie malał z dnia na dzień a jeżeli dobrze ustawisz się psychicznie to przed samą walką go nawet nie poczujesz. Musisz czuć się jak bokser przed zawodową walką na ringu, nie bać się porażki, czuć pewność i zwycięstwo.
Niegdyś miałem podobny problem osoby przez które trafiłem na karate obecnie... siedzą w więzieniu albo zostały pokonane i nie przyszły z kolegami a te osoby pastwiące się nad innymi okazują się najczęściej słabe i podczas samej walki przekonasz się jak bardzo. moje ostatnie sprawy załatwiłem pół-roku temu a a dzięki kobiecie którą poznałem moja pewność siebie wzrosła ogromnie oraz pogląd na świat również.
To historia prawdziwa mam nadzieje że ci pomogłem pozdrawiam życze szczęścia
San również trenuje shotokan i to prawdziwy agresywny gdzie kumite full-contakt jest praktycznie co 3 trening a kata jest zmiejszone do minimum. Musisz poznać jedną ważną rzeczKarate to nie jest narzędzie przez które będzie klękać przed tobą ulica Karate to sztuka walki, pewnego rodzaju styl życia, ciągłe dążenie do doskonałości.
Nie mam zamiaru cię obrażać, ale sądząc po tym wpisie masz z 170-175 wzrostu, 50 kilogramów wagi, posiadasz jakieś przykre wspomnienia, czy może nawet byłeś poniżany. Nie musisz na to odpowiadać to są najczęstrze przyczyny porada na to jest jedna... rób to co robisz dalej trenuj sumiennie, zdobywaj pasy, wzmacniaj się fizycznie, jakaś dieta, jakieś białeczko, troche siłowni, treningi na karate, a uwierz mi da to efekt a osoby których teraz się boisz same zejdą ci z drogi.
musisz otworzyć umysł i spojrzeć troche z innej perspektywy jeżeli te jakiś bandzior rzeczywiście ci dokucza nie zostaje ci nic innego jak użycie twoich umiejętności ustal jakiś termin np. 27 grudnia o 14 godzinie bierzesz kolegów z klubu czy z podwórka i idziesz walczyć. W dni przed walką przygotowuj się strach będzie malał z dnia na dzień a jeżeli dobrze ustawisz się psychicznie to przed samą walką go nawet nie poczujesz. Musisz czuć się jak bokser przed zawodową walką na ringu, nie bać się porażki, czuć pewność i zwycięstwo.
Niegdyś miałem podobny problem osoby przez które trafiłem na karate obecnie... siedzą w więzieniu albo zostały pokonane i nie przyszły z kolegami a te osoby pastwiące się nad innymi okazują się najczęściej słabe i podczas samej walki przekonasz się jak bardzo. moje ostatnie sprawy załatwiłem pół-roku temu a a dzięki kobiecie którą poznałem moja pewność siebie wzrosła ogromnie oraz pogląd na świat również.
To historia prawdziwa mam nadzieje że ci pomogłem pozdrawiam życze szczęścia
...
Napisał(a)
Reaven94 - konkretna wypowiedź, za którą SOG-acz się należy.
...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
Najbardziej agresywni są ci najbardziej zakompleksieni, wiek tez pewnie ma znaczenie jednak z pewnych tematów wyrastamy.
Poprzedni temat
Rozciąganie do MIDDLE KICK
Następny temat
GASSHUKU YAWARA JUTSU Wrocław 26-28 października 2012 r.
Polecane artykuły