Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Spokojnie davidoo, jak Killing czy ktoś inny ma ochotę od czasu do czasu porobić sobie jaja, to ja nie mam nic przeciwko, a nawet jestem za. Gorzej, jakby efektem jego posta była lawina spamu, ale jako że nic takiego się nie stało, to nie ma o co się spierać.
Day number fifty five – Suckalicious
Myślałem, że mój powrót do ćwiczeń będzie nieco bardziej udany. Podczas treningu z początku nie wziąłem pod uwagę spadku mocy po chorobie i trochę się na tym przejechałem. Skupienia też brakowało. Przez tłok na siłowni filmików nagrałem tyle, co kot napłakał.
Zrobiłem dzisiaj plecy, tył barków i bicepsy, czyli swoisty dzień pull. Właśnie w systemie pull/push/legs zrobię treningi do końca tego tygodnia, bo siłownię mam do dyspozycji tylko do soboty, a chcę nadrobić zaległości.
1. Podciąganie 4x max max xcc/max xcc/max xcc/max xcc
Wszystkie serie zrobiłem z ławką pod nogami – bez pomocy nie mogłem wycelować klatką w drążek i wychodziło mi podciąganie w pionie (swoją drogą dopiero teraz zauważyłem, że pionowo podciąga się spora część ćwiczących na siłowni, która niedługo stanie się moją eks :). Ustawienie ławki niestety wymuszało lekko bujane ruchy (patrz filmik). Mimo tego jestem zadowolony, bo odczuwam już poprawę w angażowaniu pleców do pracy.
2. Podciąganie sztangi w opadzie nachwytem rampa 12 12x18/12x20,5/12x23/12x25,5/12x28/12x30,5/12x33->5x28->6x18
Próbowałem różnych szerokości chwytu, ale w każdym wypadku wchodziło nijako, a momentami czułem bicepsy. Nie wiem, czy nie wrócić do tego wiosła (bo to chyba było wiosło sztangą?) sprzed tygodnia, które mimo paru elementów do poprawy czułem zdecydowanie lepiej.
3. MC rampa 12 12x60/12x70/12x80/9x90->9x80->12x70->16x60
Przeceniłem swoje pochorobowe możliwości wysiłkowe. Bardzo mocno wkvrwiłem się po tym, że zniszczyło mnie marne 90 kg i pokarałem prostowniki kilkoma dropami.
Pokaleczyłem to ćwiczenie w większości serii zbyt mocno się odchylając, a odchylenie miało być, jak pisał Antek, lekkie. Głupi, głupi dec! Pod koniec poprawiłem ten błąd i trochę lepiej czułem najszersze.
Stwierdziłem, że zamiast rampy lepiej będzie dać kilka serii z ciężarami, które nieźle odczułem tydzień temu, ale dzisiaj wchodziły tylko sporadycznie.
6. Wyprosty na ławce rzymskiej 3x20 20xcc+10/20xcc+10/20xcc+10+10 xcc
10 kg przyciskane do piersi wystarczyło, by mocno zmęczyć mnie już pod koniec drugiej serii. Trzecia to już męka Pańska.
Chwyt w lewej ręce puszczał dużo szybciej niż w prawej, ale jakoś udało się posmyrać czworoboczny mniejszym ciężarem.
8. Unoszenia sztangielek w opadzie siedząc 5x15 15x6/15x6/15x6/15x6/15x6
Mimo mniejszego ciężaru i tak miałem spore problemy z wyrobieniem 15 powtórzeń na serię. Tylne aktony dostały swoją porcję wrażeń – był to jeden z niewielu dobrych momentów dzisiejszego treningu.
9. Uginania ramion ze sztangą stojąc 4x10 10x13/10x18/10x18/10x18/10x18->20x13
4 serie robocze stałym ciężarem i następujący po nich drop rozerwały bice.
10. Uginania z supinacją 3x12 (na rękę) 12x6/12x6/12x5
Dziwna sprawa – pompa była dobra, ale czucie już kiepskie. Nie wiem jak to interpretować. Poza tym szło dużo ciężej niż zwykle.
11. Modlitewnik 2x20 20x5/20x5
Jw., tylko z nieco lepszym czuciem. DOMS’ów na bicepsach się nie spodziewam.
Na pożegnanie zrobiłem jeszcze rozrywające plecy pompowanko na maszynie do wiosłowania siedząc (3 serie, każda innym chwytem po 20 powtórzeń – ciężar zależny od chwytu. Każdy z setów ostro dotyrał grzbiet).
+15 minut aero na stacjonarnym
Cały trening razem z aero zajął około 2h. 1:58 bodajże. Z jednej strony jestem z niego niezadowolony, a z drugiej daję sobie poprawkę na to, że jeszcze nie jestem w pełni sił po krótkiej rozłące z żelazem.
Muza dzisiejsza:
Jadło:
Zmieniony przez - december w dniu 2012-09-20 20:09:54
Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Fak. Ja to jednak mam dauna albo inne adechade. Zamiast zrobić wczoraj lżejszy trening regeneracyjny trochę (trochę?!) przesadziłem i wróciłem do punktu wyjścia. Albo jeszcze gorzej. Po 5h snu obudziłem się w inkarnacji wulkanu flegmy.
Szacuny
0
Napisanych postów
1389
Wiek
31 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
36311
Jak to się mówi, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Tymczasem narzuć sobie z powrotem okres roztrenowania i suplementacji zestawem leków, żeby jak najszybciej się zregenerować i jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego odwiedzić siłkę
Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Day number fifty six – ‘You are weak. Why are you weak? Because you lack… HATRED.’
W ostatnich dniach nie dawałem wypisek, bo stwierdziłem, że prowadzenie dziennika chorobowego niezbyt pasuje do tego działu. W gruncie rzeczy mógłbym jeszcze trochę poleżakować, ale uznałem, że nadaję się już do powrotu na siłkę. Oczywiście, żeby nie powrócić na kolejny przymusowy wypoczynek, w tym tygodniu (a może i trochę dłużej, to już zależy od zdrowia) będę się starał zbytnio nie żyłować osiągów na siłowni. Na chwilę obecną odpuściłem sobie wszelkie dropsety, bo czuję, że po chorobie treningi niszczą mnie wydolnościowo – mimo zmniejszenia obciążeń w niektórych seriach musiałem się naprawdę porządnie napocić, aby wyrobić wszystkie powtórzenia.
Podobna sytuacja jak w ćwiczeniu poprzednim: co chwila musiałem uciekać się do przerw wewnątrz serii.
4. Unoszenia sztangielkami w opadzie siedzac 5x15 15x6/15x5/15x4/15x3/15x3
Tutaj pokombinowałem trochę z techniką zwiększając kąt ugięcia ramion w stawach łokciowych z prostego do rozwartego, co wymusiło mniejsze obciążenia. Tylne aktony spompowałem jak należy, ale wolę jednak poprzednią wersję.
5. Unoszenie sztangi wzdłuż tułowia do brody 3x15 15x18/15x18/15x18
Średnio czułem to ćwiczenie. Możliwe, że pod koniec treningu dałem zbyt duże obciążenie, zamiast skupić się porządnie na pracy mięśni z nieco mniejszym ciężarem. Tak czy siak, barki dobiłem.
6. Uginania ramion ze sztangą stojąc 4x10 10x13/10x18/10x18/10x15,5/10x15,5->20x10,5
Znowu musiałem zejść z obciążenia, ale bicepsom nie przeszkadzało, że rozsadza je sztanga ważąca 2,5 kilo mniej.
7. Uginania z supinacją 3x12 (na rękę) 12x5/12x5/12x5
Bez zastrzeżeń
8. Modlitewnik 2x20 20x10,5 /16x13/16x10,5
Widać było, że bicepsy się pompują, ale niestety przedramiona spompowały się bardziej i to one mocniej dały o sobie znać układowi nerwowemu.
9. Przedramiona – 2xtriset (uginania nadgarstków ze sztangą nachwytem x max->podchwytem x max->ćwiczenie sandowa x max)
Podmęczone już wcześniej przedramiona miały dość. Paliły nieziemsko.
Całość zajęła około 1h+10 minut cardio
Powrót na siłownię może nie był jakiś wielki i huczny, ale czuję, że już jako tako nadaję się do ćwiczeń. Zastanawiam się jedynie, jak ja dam radę zrobić nogi, skoro dzień treningowy, w którym zająłem się najmniejszymi partiami sprawiał, że moje ciało momentami miało ochotę eksplodować jak dynamit.
Muza:
Przez ostatnie dni kcal było w okolicach 2500-2800, jako że z aktywności wypadła siłka, a został tylko rower, spacery i praca. Tak czy inaczej, pora już na powrót do „normalnego” żarcia:
Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Wczoraj nie miałem kiedy napisać i wstawić wypiski, bo musiałem odwiedzić stolicę w celu rozpoczęcia wprowadzania się do brata. Mam nadzieję, że wszechświat na tym nie ucierpi.
Day number fifty seven – Unextinguished flame
Uświadomiłem sobie, że najprawdopodobniej robię na swojej obecnej siłowni ostatni trening nóg przed następnymi wakacjami, a z niektórych maszyn, które były do mojej dyspozycji w ogóle nie korzystałem. W związku z tym postanowiłem trochę poeksperymentować przy treningu, a rezultaty większości prób okazały się udanymi.
1. Przysiady na hack-maszynie rampa 10 10x20/10x30/10x40/12x50 (8+4 ruchy wymuszone)
Zaskoczyła mnie ta maszyneria. Już 20kg stawiało opór, a potem było już dużo ciężej. Ostatnia seria, w której kilka ostatnich powtórzeń pomogłem sobie opierając się z jednej strony o parapet, a z drugiej o suwnicę rozerwała czworogłowe.
Po dwóch pierwszych ćwiczeniach siady okazały się prawdziwą rzeźnią, której skalę zwiększyły krótkie przerwy. W ostatnim powtórzeniu z 80 kg wyszło mi skrzyżowanie przysiadu z DD, ale czworogłowe dostały swoją cotygodniową porcję bólu.
Ciężar sporo mniejszy niż zwykle, czwórki lekko przesmyrane, ale bez rewelacji. Mogłem jednak dać te 13 kg i nie musieć potem robić dobitki z 5 kg talerzami w łapach
Znalazłem ciekawy patent – zmianę ustawienia palców co powtórzenie (równolegle->do zewnątrz->do wewnątrz->równolegle itd.). Bardzo ładnie rozpaliło to uda.
Umiejscowienie tego ćwiczenia jako pierwszego na dwójki pozwoliło nieco podnieść poprzeczkę ciężarową. Uginanie jeszcze nigdy nie weszło mi tak dobrze jak tego dnia. Tył uda pękał od bólu i pompy.
7. MC na sztywnych rampa 12 12x16(sztangielki)/12x18 (sztangielki)/12x20 (sztangielki)/12x40 (sztanga)/12x50(sztanga)
Tutaj też pobawiłem się w testy, w rezultacie których stwierdziłem, że wolę jednak sztangę. Dwójki porozciągałem. :)
8. Żuraw 4xmax 8xcc/8xcc
Zonk. Od kiedy pierwszy raz wykonywałem to ćwiczenie, nie miałem żadnych problemów ze skurczami łydek, a wczoraj uniemożliwiły one dobre jego wykonanie. Zamiast tego zrobiłem:
9. Akcentowane wyprosty na ławce rzymskiej 3x20 20xcc/20xcc+10kg/20xcc+10kg
Dobre doznania analne.
10. Suwnica (stopy szeroko, palce poza platformą) 20x50/20x60/20x70/20x80+jakaś dobitka z pomocą rąk
Test nieudany. Wydaje mi się, że wymiary tej suwnicy nie pozwalają na dobry angaż dwójek, jako że zdecydowanie bardziej czułem czworogłowe.
11. Seria łączona: wspięcia siedząc+wypychanie palcami na suwnicy 4xmax max x(60+80)/ max x(60+80)/ max x(70+80)/ max x(70+80)
Zestaw improwizowany zniszczył łydki. Rozstawy stóp w obu ćwiczeniach zmieniałem od najszerszego do najwęższego.
+10 minut cardio na rowerku
Co prawda drop setów żadnych nie robiłem, ale trening zintensyfikowały krótkie przerwy. Nogi miały niewiele chwil wytchnienia, za co dzisiaj odwdzięczają mi się potężnym bólem mimo tego, że zdarzało mi się już robić mocniejsze treningi tej partii.
Muza:
Niechęć do brania (i ryzyko jaką za sobą niesie) na podróż słoiczka z olejem lnianym wymusiła na mnie trochę inwencji kulinarnej, i wymodziłem zayebiste smarowidło do kanapek (na farsz do naleśników też powinno być git). Gotowane mięso (w moim przypadku szyja indyka wyjęta z maminego rosołu) zblendowałem z olejem i papryką, przyprawiając sosem sojowym oraz przyprawą do gulaszu i leczo. Jak dla mnie miazga smakowa, a poza tym bardzo praktyczna rzecz.