Bardzo ciekawy temat
Ja powiem tak, wiele kolegów już pisało - siłownia czyni człowieka.
Tyle razy w domu słyszę - "A po co cyrkujesz z jedzniem", "Nie jedz tyle", "Czemu tego nie zjesz?", "Z tego co ja wiem powinno się ćwiczyć 1 raz w tygodniu". Bądź też od znajomych, że wolę wydać pieniądze na mutant masa (jedyna odżywka jaką znają) niż napić się z nimi. Pamiętam jak zaczynałe, 27 cm w bicepsie, zapadły człowiek który chciał zrzucić pare kg, potem dochodziły tylko kolejne, ważyłem bodajże 54kg przy wzroście 179cm.
Kiedy zaczełem już ćwiczyć na początku bez diety, ale potem kiedy już ją restrykcyjnie wprowadziłem zaczęła się inna rzecz. Rodzina i znajomi, dla których "zdrowe jedzenie" to cyrkowanie.
Mam wrażenie, że moi rodzice mają mnie za głupiego człowieka, kiedy próbuję im coś powiedzieć jak czytają strony "4kg w tydzień", przecież tak młody człowiek nie może mieć o tym pojęcia, przecież nie jesteś mądrzejszy od lekarzy (z gazetek typu pani domu"). Moja babcia kiedy ładowała we mnie ziemniaczki polewane tłuszczykiem ofc. z tłustym mięsem albo wgl bez było dobrze. Kiedy "nabrałem świadomości" i zaczęłem mówić "Nie, tego nie zjem" babcia mnie notorycznie nagabuje, że za dużo jem oliwy z serem czy mięs, naszczęście udało mi się to jej wytłumaczyć albo nie jeść przy niej i zawsze dostaję od niej kurczaka czy schab . Teraz jest podobnie - kiedy są placuszki ziemniaczane w domu na obiad mówię, że tego nie zjem odzywa się w nich głos "nie cyrkuj". Wtedy sam chodzę kupić sobie jedzenie na obiad.
Jest ciężko porozmawiać o czymś takim, bo dla nich odchudzanie polega na zjedzeniu jednego posiłku podczas dnia a na następny wrąbanie 300g ziemniaków pieczonych na oleju na patelni ;/ No ale cóż. Może kiedyś mnie posłuchają.
Dzięki kulturystyce bo tak nazywamy ten sport,
poznaję coś cudownego, czym jest ludzkie ciało. Niesamowite jak doskonale jest
stworzone. Suplementacja sportowa, dietetyka i treningi to coś wspanialego czym można się cały czas zachwycać.
Zachwycać się ciągłym przemianom własnego ciała, kiedy widzisz u siebie postępy. Pamiętam siebie kiedy miałem 27cm w bicepsie, 70 w pasie i byłem kompletnie zapadnięty. Teraz, kiedy mogę obserwować jak rosnę jest to niesamowite. Kiedy przekroczyłem to magiczne "
40 cm w bicepsie", to była niesamowita chwila. Widzieć jak moje ciało na przestrzeni 3 lat się zmieniło, jak wiele się dowiedziałem (w dużej mierze dzięki SFD), znalazłem swoją pasję. Czuje się o wiele lepiej, nie opycham się już tym nic nie wartm jedzeniem. To sport który zmienia ludzi
z pasją. Bez motywacji, terminacji i pasji nigdy niczego w tym sporcie nie osiągniesz, tu potrzeba serca i zaangażowania się w ten sport. Wtedy tylko bd. obserwował jak się zmieniasz, a inni którzy tylko głupio dogadywali zamkną się wreszcie
Zmieniony przez - IneTheEnd w dniu 2011-09-10 13:18:42