Płeć: facet
Wiek: 20 lat
Waga: 72-74 kilo ( wcześniej było 72, teraz 74 bo w zeszły weekend pozwoliłem sobie na dwudniowe zluzowanie z aktualną dietą i obżarłem się kebabami i czekoladą. Jednak zredukowanie tych 2 kg to raczej kwestia najbliższego tygodnia, nawet na starej diecie )
Wzrost: 185 cm
Obwody klaty, ud itp: nie znam
Poziom tkanki tłuszczowej: również nie mam pojęcia aczkolwiek trochę pewnie jej jest, na boku dam radę uchwycić wałek gdzieś tak do połowy kciuka.
Aktywność w ciągu dnia: na razie bezrobotny, w weekendy uczę się zaocznie
Uprawiany sport: 3 razy w tygodniu FBW w warunkach domowych z drążkiem i sztangielkami ( z dużym naciskiem na drążek, wręcz oddzielnym planem na drążek, przez co trening trwa 1,5h zamiast 45 minut ), w pozostałe 4 dni tygodnia bieganie, przygotowania do półmaratonu na wiosnę, czyli zdarzać się będą rozbiegi po 15-18km, ale zazwyczaj trochę mniej.
Odżywanie: dieta własnej roboty, niezbyt perfekcyjna, ale tez nie tragiczna - 3 posiłki dziennie 500kcal z węgli, 500 i trochę kcal z białka, za mało tłuszczy bo tylko 900kcal.
Cel: zminimalizowanie tłuszczu jak tylko się da, przy zachowaniu choć trochę mięśni na tyle na ile to możliwe przy długodystansowym bieganiu i niskiej wadze. Mówiąc obrazowo chcę być twardy i giętki jak dobrze naprężona struna.
Ograniczenia: brak
Stan zdrowia: dobry
Preferowane formy aktywności fizycznej: trening ogólnorozwojowy z małą ilością sprzętu, bieganie
Stosowane wcześniej preparaty: brak
Możliwość wprowadzenia suplementów: myślałem o tym, chciałem dorzucić do diety Man Scorch, BCAA, omega 3 i ZMA. Jednak na razie nie mam kasy zbytnio, najpierw myślę, że spróbowałbym wycisnąć ile się da z diety i treningu a jak już nic nie będzie chciało ruszyć to pomyślę nad takim właśnie zestawem.
Stosowane wcześniej diety: Zaczynając odchudzanie od czerwca 2009 przerabiałem różne gówna, poczynając od głodówki 1000kcal, po niemal fruitaryzm. Schodziłem z 93 kilo, popełniałem sporo błędów zarówno podczas treningów jak i wyboru diety. Mimo wszystko zrzuciłem 20 kilo, teraz mam w miarę zbilansowaną dietę i intensywny trening ale czuję, ze potrzeba mi czegoś skuteczniejszego i zdecydowałem się na CKD. Chcę zminimalizować poziom tkanki tłuszczowej, ale nie stracić mięśni (których i tak nie jest zbyt wiele), a wręcz wypracować ich chociaż trochę.
A oto dieta:
8.00:
- makrela wędzona, 150g.
- otręby pszenne, 25g.
- oliwa z oliwek, 15g.
12.00:
- to samo co o 8.00
16.00:
- pierś z kurczaka, 160g.
- oliwa z oliwek, 40g.
20.00:
- twaróg półtłusty, 150g.
- orzechy laskowe, 50g.
- oliwa z oliwek, 5g.
Tu jest ok 2080 kcal, 140g białka, 161g tłuszczy i 18g węgli. Jadłbym tak we wszystkie dni oprócz sobót, w soboty ładowanie węgli a wyglądałoby to tak:
8.00:
- 500g jabłek
- 200g banana
- 130g piersi z kurczaka
- 10g oliwy z oliwek
12.00:
- 130g kurczaka
- 10g oliwy
- 150g ryżu brązowego
16.00:
- 130g kurczaka
- 10g oliwy
- 200g daktyli suszonych
20.00:
- 150g twarogu półtłustego
- 150g brązowego ryżu
Tu jest ok 2800 kcal z czego 140 g białka, niecałe 50 g tłuszczy i jakieś 420 gram z hakiem węgli.
Pozdrawiam i byłbym wdzięczny za opinie, wszystko liczyłem dosyć dokładnie i myślę że dieta jest całkiem niezła ale zależy mi na ocenie ludzi którzy mają większą wiedzę niż ja.