Niestety ostatnie dni nie były zbyt udane.
W skrócie - kolejny raz przekonałam się, że z ED nie da się wyleczyć.
Nie miałam objawów przez kilka miesięcy, aż tu nagle BUM - napad
Było to związane z problemami osobistymi... Nie chcę się tłumaczyć, bo to forum nie temu służy...
Generalnie od niedzieli był tylko 1 trening (SW we wtorek) i tony syfiastego żarcia do tego
Czuję się okropnie, ale wczoraj wieczorem powiedziałam STOP. Zamknęłam pewien rozdział w moim życiu i wracam do świata żywych.
Od dziś zatem czysta micha i treningi.
Trzymajcie kciuki, bo emocjonalnie jestem totalnie rozbita (z powodu kłopotów osobistych i nawrotu ED).
Ale wiem, że nic nie da mi takiej siły, jak "odrobina" egoizmu polegająca na dbaniu o swoje zdrowie i ciało
Meraviglia!