moje 3 grosze: przy braku niedoboru kalorii (a rozumiem, ze wlasnie tak ma byc - nie chcesz schudnac na gorze) trudno bedzie osiagnac
katabolizm miesni. Szczegolnie na rowerze - dzialaja wytrzymalsze wlokna - trudniej je odpowiednio wymeczyc. Nie zdziwilbym sie, gdyby nastapil rozwoj miesni, zamiast atrofii
Dodatkowo niebezpieczenstwo kontuzji/przetrenowania.
Poza tym skad taka pewnosc, ze to na pewno SAME miesnie: 20km 3x/tydz to nie tak wiele (nie przyjmuj tego jako krytyki!!!), a na pewno za malo by mocno rozbudowac miesnie. Raczej wymodelowac. Pewnie kazdorazowo 1godz (20km/h) lub okolice. Napinajac udo widzisz WYRAZNIE grupy miesniowe, "wybrzuszenia" i trudno "cos" wtedy chwycic do reki? Pamietaj tez, ze kobiety maja sklonnosc do odkladania T w tych okolicach w pierwszej kolejnosci. Jesli tak jest w Twoim przypadku, to zostanie on spalony w ostatniej :-[
Jesli to jednak T i nie chcesz silowni -> dluzsze wyprawy rowerowe (np. 2godz zamiast 1). Jesli miesnie -> rozbudowa gory (tez jestem uparty :-]) Na pewno nie zaszkodzi, a mysle ze wrecz przeciwnie :-]]]]
Ale to Ty decydujesz.
pozdr,
mbik