Było... mniej fajnie niż się spodziewałam. Cóż, (ponownie) dużo się nauczyłam.
Z tematów powiązanych z forum:
dieta okropna, przez tydzień zjadłam tyle warzyw co chyba czasem dziennie Kcal sporo ponad 2000, pewnie nabiłam niepoliczalnymi tłuszczami - może i nawet pod 3000? Brzuch był ciążowy od ciężkostrawnych rzeczy, ewentualnie i od nadmiaru pszenicy.
I ogólnie wizualnie jest źle: "przytyłam na brzuchu", nogi też tłuste i sflaczałe. Będzie co poprawiać
Ruch - było chodzenie przez 5 dni po ok. 20km.
Stres - oj był, za mało snu również.
Obserwacje:
Wiadomo, że i dieta, i trening są ważne, ale mam wrażenie, że na brzuch ciut bardziej wpływa dieta, a na nogi ruch. Chociaż oczywiście działanie obu naraz jest skuteczne.
No i to, co już dawno wiedziałam: sylwetkowo lepiej sprawdzają się albo T, albo WW i chyba bardziej WW... Tylko wtedy trzeba pilnować godzin :-/ :-/ i nie jeść na raz za dużo WW, szczególnie prostych - np. tak 60g na posiłek to już za dużo (chociaż zależy od rodzaju, pory itd.).
Ogólnie to już końcówka 'wojaży', uff. Po powrocie planuję czystą miskę - tzn. umiarkowaną, chyba nie będę od razu wywalać nabiału i glutenu... Myślę, że i tak pomoże np. więcej warzyw (jee) i ciut ograniczenie nabiału (buu). No i jakieś uporządkowanie czasowe może. Tylko oczywiście nie mam pojęcia co do kcal i makro
Plus powrót do treningów. Ogólnie (w sumie jak zwykle...) jestem przemęczona. Zatem zacznę właściwie jak początkująca... (Na dodatek jeszcze przez jakiś czas będę miała trochę nieustaloną sytuację, także i porządek dni, więc najpierw pójdzie jakiś rozruch - choć nie ukrywam, że tęsknię do uporządkowanego planu.) No i chrupanie w kolanie - to, które dobry fizjo zbagatelizował - chyba się nasiliło. Cóż zrobić...
Zrobię też kontrolne badania tarczycy. Trochę zastanawiam się nad zmianą endo. Choć nie mam siły na dalsze poszukiwania i przedstawianie od nowa wszystkiego... Może spróbuję najpierw obecnej powiedzieć o tym przemęczeniu (zdaje się, że lepiej mi było na Novo - ale to też było dawno), nieustannym uciążliwym, nieugaszalnym pragnieniu :/ i ostatnio drętwieniu rąk i nóg. Bo co więcej.
J.w. - nie wiem oczywiście, co obecnie z rozkładem makro. Który niestety j e s t istotny. (Ale chyba niezbyt dobre jest obcięcie z dnia na dzień połowy tłuszczy z nieliczonych ponad 100 do ok. 60) Będę raczej celować w wyższe węgle, po rozpoczęciu treningów na pewno (swoją drogą, bez treningów mam w tym obszarze jeszcze większy mętlik). Tylko też kcal nie wiem, ile. I w ogóle jak zwykle nie wiem, co z tym robić. :(
A, okresu oczywiście nie ma, ale to to wiadomo. Zobaczymy, jak sobie teraz ogarnę.
Brakowało mi czystej miski i treningów (głównie fizycznie, psychicznie to byłam/jeszcze trochę jestem tak zmęczona, że i zobojętniona...).
Na siłownię wybieram się w poniedziałek. Ale też nie nastawiam się na jakieś super ćwiczenia, tylko takie początkowe rozruszanie. No i wybadanie kolan
Aa, większa ilość snu to sprawa wciąż do ogarnięcia. (I też dlatego wolałabym Novothyral, bo wtedy mogłam trochę mniej spać... Zobaczę, co powie endokrynolog.)
Hmm, to żeby od czegoś zacząć , dodam jedzenie z piątku:
PIĄTEK 22/09/17
00.30: 7,5h
DIETA
8.45: jogurt sojowy (100: 4,6/0/2,7) 300g, płatki owsiane 80g, marchew x3, kakao; (25/65/15)
12.15: brzoskwinia, WPC 20g, płatki jaglane 65g, orzechy brazylijskie 15g; (25/60/15) głód i słabość (w głowie) przed = nie dla śniadań na słodko; też i przejście z bogatych w tłuszcze, i kalorie
15.45: kakao x2, marchew x2, pomidor x3, cukinia x2, sardynki w oliwie z puszki, płatki owsiane 50g; (30/60/15)
20.15: marchew 400g, serek 0% 300g, płatki jaglane 40g, orzechy włoskie 20g, kakao. (30/65/15)
(110/250/60, 1980)
(Oczywiście wszystko nieważone. Czyli płatki najmniej pewne.)
SUPLEMENTACJA: Euthyrox 50; ashwagandha, D3+K2; probiotyk. (od supli też była przerwa. Już mi się nawet nie chciało)
Miska słaba, bo i 'przejściowa'. Ale przynajmniej wreszcie z warzywami :D
Zmieniony przez - nolose w dniu 2017-09-23 10:38:21