W zimie przez kilka miesięcy jadłam tylko raz dziennie talerz zupy bo juz nie wiedziałam co robić żeby schudac...uwaga schudłam tylko 4kg-5kg!!! Potem stopniowo dodawałam kcal no i teraz dalej ważę 57-58 kg. Nienawidzę siebie, czujne się przegrana, jak ktos zamknięty w klatce własnego ciała...odmawiam sobie wszystkiego...nie mam cheat mealów, dayow itd...moje życie to n i e u s t an n a nieefektywna dieta. Co jest ze mną nie tak
Twraz jem rano niecałą bułkę grahamkę z serem mozarrella i dużą ilością pomidora, na drugie śniadanie nektarynkę i 10-12 małych migdałow, na obiad albo zupa albo 55g kaszy jaglanej, ok 120g piersi z kurczaka gotowanej, albo smażonej w papirusie...na kolacje serek wiejski, 2lyzeczki słonecznika i łyżka kukurydzy bez cukru...staram się wlać w siebie min.1l wody (do tego pije dwie kawy z mala ilością mleka slodzone stewią...do tego staram się codziennie jezdzic na rowerze ok 20-40km...teraz zacznie się szkoła...planuje kupić hantle regulowane żeliwne 2x 15kg lub 2x20kg...czytałam ze ponoć trzeba jeść wiecej ale ja się okrównie boje 1500kcal..przecież to tyle jedzenia...w oglóle ostanio wszystko jem na przymus bo juz się nie mogę patrzeć na siebie, na jednenie...mam wrażenie, że jestem wybrykiem natury, kimś wybrakowanym bo nie potrafię schudnąć nawet 1kg... czy ktoś byl w podobnej sytuacji?błagam pomożycie.
Czasami mam wrażenie, że to wszystko jest nieprawda te kalorie itd.l...ze jak zacznę więcej jeść to będę gruba i nigdy nie schudnę...dlaczego tak ciężko mi uwierzyć, że żeby schudnać trzeba jeść...bo co do ćwiczen to mogę robic wszystko, mam bieżnię w domu na której wylałam litry potu, kupuje hantle regulowalne ( tylko nie wiem czy 2x15kg mi wystarczy? Bo trochę szkoda mi kasy na 2x20...)
co ja mam teraz zrobic? Ile jeść? Jak zwiększyć te kcal? Stopniowo? Czy od razu?
Bo tak planowałam ze na 2-3 tyg zwiększe np.na moje cpm( dajmy na to 1800) a potem zejdde do 1500-1600 no i oczywiście ćwiczenia...
Albo teraz podniose do 1500 i bede obserwować i powolutku dodawać i ćwiczyć? Co ja mam robić? Boję się jedzenią...bo przecież jak się duzo je to się tyje...zrozumcie...teraz czeka mnie matura, studniówka. Boję się,że bardzo przytyję, bije się ze dieta zajmie całą moją uwagę i ciężko będzie się mi skupić na nauce? Czy mam jakiekolwiek szanse?