Dość często można sie na forum spotkać z zaleceniem, by zanim sie sięgnie po suplement kreatynowy - odczekać pół roku, poświęcając go na tzw trening na sucho . O ile mozna polemizowac z zasadnoscią zalecania jak leci - akurat takiego okresu czasu, o tyle z samą ideą owej sugestii - polemizowac nie warto. Dlaczego? Otóż jest ona sluszna z kilku powodow.
Człowiek podejmując sie pewnej czynności, która ma mu przynosić jakieś określone profity powinien najpierw sie zapoznać z podstawowymi mechanizmami wg których owy proceder miałby sie odbywać. W wypadku treningu siłowego i celów jaki przed sobą stawiają jego entuzjaści, efekty zależne będą od dwóch podstawowych czynników: treningu i jadłospisu . Zarówno pierwsze jak i drugie (zwłaszcza drugie) zagadnienie to kwestie dość zlożone. Naprawdę potrzeba pewnego okresu czasu, by nie tylko zapoznać sie z podstawami dotyczącymi tych zagadnień, ale przede wszystkim, by podstawy wdrożyć w życie. I jest to proces trudny i należy mu poświęcić maksimum uwagi. Co sie stanie gdy sięgniemy po kreatynę? Uwaga zostanie odwrócona w jej kierunku, a podstawy zostaną może nie tyle zapomniane, co zaniedbane. Okres brania kreatyny będzie więc okresem pewnych przyrostów siły, a może i zwiększenia obwodów, jednak bez odpowiednich podstaw okaże się, że będą to efekty doraźne, które po zakończeniu kreatynowej przygody - znikną. Naprawdę frustrujące jest, kiedy człowiek z treningu na trening dźwiga mniej, a obwody sie kurczą. Nawet jeśli nie są to spadki drastyczne (jak po SAA), to juz nawet lekkie - wywołują zdenerwowanie. Niestety - owy proceder jest częsty u tzw. sezonowców . Alternatywę stanowi ustanowienie pewnych priorytetów i wprowadzanie ich w życie. Niektórym zajmie to kilka tygodni innym kilka miesięcy. Chyba ze chce sie zostać sezonowcem - w takim razie można zacząć nawet od SAA, skoro efekt ma być tylko doraźny, wakacyjny, a co będzie potem - nie jest ważne. jest to jednak najniższa ambicja jaką można sobie wyznaczyć w sporcie.
Podobnie z krytyką na forum spotykają sie osoby które swoją przygodę kreatynową zaczynają od zestawów typu shock+storm, mesomorph + GM itp. O ile mogę zrozumieć wrzucenie na pierwszy cykl prostych stackow, bez żadnych pobudzających bajerów, o tyle sięganie po środki dość mocne w swoim doraźnym działaniu - działa sie wbrew samemu sobie. Trening , dieta, suplementacja i związane z nimi podstawy - to cos jak kurs prawa jazdy. Bezsensem jest kupowanie sobie porsche, jak sie punto II nie umie wjechać do zatoczki. Trening z użyciem mocnych przedtreningowych pobudzaczy może być fajny, ale jak sie nie ma wyrobionych podstaw - jest jałowy w kontekście późniejszych postępów. Nie chce bawić sie w mentora i wkładać ludziom do głowy niewiadomo jakich przykazów czy zakazów. Każdy sam dysponuje swoim losem i swoją gotówką. Warto jednak czasem powtórzyć sobie w myślach takie refleksyjne przysłowie, które mówi, że "tylko głupcy uczą sie na własnych błędach, ludzie mądrzy uczą sie na cudzych ". Żeby było jasne - każdy ma prawo uczyć sie na własnych błędach i postępować głupio. Tylko należy tez pamiętać, ze jest alternatywa. Warto z niej skorzystać.
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2010-12-21 11:04:09