Przeczytałam gdzieś tu 'co z tego, że się przy nich pocisz, weź koc nastaw kaloryfer i wyjdzie na to samo'... No chyba nie bardzo.
Właśnie, ze bardzo - ciało przyzwyczaja się do wysiłku i po pewnym czasie wysiłek nie jest tak naprawdę dla organizmu wysiłkiem, tylko codziennością. Dlatego też tak pilnujemy progresu i dlatego w pewnym momencie pojawiają się zastoje - ciało dostosowało się do wysiłku czy ilości jedzenia.
A przeczytałaś całą resztę o tym "kaloryferze"? To powinnaś wiedzieć dlaczego użyto takiego argumentu - pocenie się to nie jest wyznacznik wysiłku.
Większość dziewczyn traktuje fitnesy jak super ciężki trening. A przecież to forma aero jest i ta "nagonka" wynika stąd, ze jędrnego tyłka na fitnesach się nie dorobisz.
Schudniesz oczywiście bo to jest forma ruchu. W tym miejscu podstawą jest jednak
trening siłowy (oczywiście dieta i
aero ale jako dodatek). Dodatkowo zazwyczaj dziewczyny, które tak uwielbiają te fitnesy (nie piszę, że wszystkie
) nie umieją zrobić poprawnie zwykłego przysiadu. Takie hopki galopki i to jeszcze z kiepską techniką utrwalają złe nawyki czy nawet prowadzą do kontuzji/bólów.
Jeszcze nie widziałam tutaj nagonki na szczupłą dziewczynę, po której widać, ze ćwiczy na siłce i chce założyć dziennik w celu czerpania radości z treningu i czystej miski. Negowane są jedynie szczupłe dziewczyny, które chcą osiągnąć wyfotoszopowane i najczęściej dla nich nierealne sylwetki wychudzonych modelek z wybiegów czy tego jakie mają wyobrażenie o swoim przyszłym wyglądzie.
Nie zauważyłam, żeby było inaczej niż pomiar sprzed i po odwadnianiu. Te spadki też są jakoś formą poznania siebie bo widać, czy wodę trzymamy bardziej w nogach czy w brzuchu.
No a zdjęcia to wiadomo podstawa, choćby dlatego, ze cm nic mogą nie powiedzieć a na zdjęciach widać wszystko.