nieczytalem wszystkeigo ale sie czepie x-raya i jego wypowiedzi
"Nie oszukujmy sie. Jesli nie masz bicia w naturze to nie poradzisz sobie na ulicy bez treningow. To jest tak samo jak jazda samochodem, jedzenie nozem i widelcem, czy kazda inna czynnosc wymagajaca nauczenia. Musisz sie tego po prostu nauczyc chodzac na
treningi lub w ostatecznosci zaczac trenowac samemu badz z kumplem. Niektorzy maja to szczescie w mlodosci, ze maja starszego badz mlodszego brata, z ktorym wciaz sie rywalizuje, nie raz konczac rywalizacje na glebie. Tak zaczelo sie u mnie. Zawsze jest to male cos. No ale jesli nie masz drygu do bitki to musisz zaczac trenowac."
Ostanio szedlem ulica i jakis na***any albo nacpany **** zaczol sie dop*****lac do mnie, ja go olewalam - normalne
byl sporo wiekszy jakies 15 moze 20cm wyzszy, i byc moze sprawniejszy. Zchodzilem ze schodow to dal mi z partyzana w plery, zlecialem na nogi i utrzmalem rownowage
zawrocilem i pierwsze co zrobilem to UNIK i kilka bomb mu wlepilem
A powiem ze nigdy sie nie bilem bo nie bylo okazji, a mnie nikt na trzezwo nie zaczepial bo raczej nie mial odwagi albo sie nie inrteresowal.
Wiec jednak bez treningu da sie obronic a dodam ze napastnik mial cos ostrego w rece bo przy szarpaniu mialem ciete rany a teraz kilka blizn ale gębe mam cala