SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

FitMax - Newsletter - ciekawostki i nowości ze świata FitMaxa!

temat działu:

FITMAX

słowa kluczowe: , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 161529

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Marek Pietruczuk przed jutrzejszą walką w meczu z Azerbejdżanem.

Marek będzie reprezentował Husarię w wadze 56 kg.

Życzymy powodzenia - FitMax



...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Ważenie przed meczem Hussars Poland - Azerbaijan Baku Fires














...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
.













...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Długo wyczekiwany wywiad z Oskarem Piechotą, czyli sprawcą dwóch niespodzianek na tegorocznych finałach ADCC. Zawodnik Zbigniewa Tyszki choć nie zdobył medalu to pokazał się z bardzo dobrej strony zdobywając szacunek w oczach obecnych w Pekinie zawodników, trenerów oraz fanów. Rozgłos Imadłu przyniosły dwie wygrane walki nad czołowymi zawodnikami na świecie Claudio Calasanem i Vinny Magalhaesem.

O walce z Claudio Calasansem

Zaczynając od pierwszej walki to nie jestem taką osobą, która śledzi na bieżąco wszystkie informacje oraz wiadomości ze świata sportów walki, ale od czasu do czasu nie omieszkam sprawdzić co się dzieje w naszym środowisku. Nie jestem pochłonięty jak niektórzy internetem i na dobrą sprawę nie znałem Claudio Calasansa. Wiedziałem, że to ktoś mocny, ale szczegółowo nie znałem jego sylwetki. Co do samej walki to była bardzo trudna i ciężka, walczyłem z nim aż 20 minut wliczając w tym dwie dogrywki. W samej końcówce, kiedy prowadziłem na punkty udało mi się zapiąć moje firmowe brabo i zmusiłem go do odklepania z czego jestem bardzo zadowolony, ale nie powiem pojedynek kosztował mnie wiele sił. Dwadzieścia minut na pełnych obrotach daje mocno w kość.

O walce z Keenanem Corneliusem

Amerykanin mnie bardzo zaskoczył, ponieważ obserwując go przed walką nie wyglądał na kogoś kto by chętnie ćwiczył na siłowni. Czułem jego siłę, która wynika z ciasnego stylu walki. Bardzo dobry technicznie zawodnik świetnie się poruszający. Ciekawe jest to, że zaraz po rozpoczęciu walki usiadł na dupie, ale nie zrobił tego tak jak przeważnie do motylej gardy tylko nakrył się nogami jednocześnie swoje biodra trzymając na macie. Na dobrą sprawę nie szło mu tych nóg podbić czy zarzucić, ponieważ miał już je za głową. Próbowałem robić co mogłem, ale przyznaję, że po prostu zabrakło mi koncepcji na walkę z nim. Jeśli chodzi o tą kontrowersyjną sytuację przerwania walki przez sędziego, gdy Keenan złapał odwrotne brabo w dosiadzie nie spłynąłem, aczkolwiek nie mam żadnych pretensji do sędziów, ponieważ gdyby przytrzymał jeszcze z dziesięć sekund dłużej to faktycznie pewnie mógłbym stracić przytomność. W głowie za wszelką cenę powiedziałem sobie, że może mnie udusić, ale na pewno mu nie odklepię. Uważam Keenana za jednego z fenomenów jeśli chodzi o grappling. Ma świetne warunki do tego sportu, długie nogi i elastyczne stawy. Miałem okazję porozmawiać z Davidem Avellanem, który stwierdził, że Cornelius jest najmocniejszym zawodnikiem z jakim kiedykolwiek miał okazję sparować a ma dopiero dwadzieścia jeden lat.

Po przegranej walce zazwyczaj jest tak, że zawodnicy dochodzą do różnych przemyśleń co by mogli zrobić inaczej podczas starcia. Ja po walce z Keenanem usiadłem zacząłem się zastanawiać nad jej przebiegiem i miałem w głowie kompletną pustkę. Jeszcze przed tą potyczką z Łukaszem chcieliśmy ułożyć jakiś plan czy strategię na walkę z nim, ale naprawdę nie mieliśmy żadnej koncepcji. Pierwszy raz spotkałem się z takim zawodnikiem i na pewno dało mi to dużo do myślenia. Chciałem przeczekać do dogrywki i tam wygrać zapasami lub przez jego położenie się na tyłek za co otrzymałby ujemny punkt. W taki właśnie sposób przegrał z Romulo Barralem. Zajście za plecy, które mi zrobił to prawdziwy majstersztyk godny podziwu. Tak się zakręcił, że spodziewałem się czegoś innego niż ataku na plecy.

Porównanie stylu Calasans i Corneliusa.

To zupełnie dwa różne światy i wolałbym walczyć z każdym innym rywalem niż Keenan, ponieważ nikt nie walczy tak jak on. Zawodnik Atos Jiu Jitsu był dosyć fizyczny i można było posiłować się z nim, natomiast Amerykanina nie szło nawet utrzymać, ponieważ był w ciągłym ruchu. To co wyczyniał z Deanem Listerem było po prostu niesamowite. Dwa razy siedział za jego plecami, atakował trójkątem , dźwignią łokciową a kiedy Lister miał ciasno zapiętą skrętówkę ten po prostu wszedł mu za plecy(!) Walcząc z nim bezużyteczne są zapasy, ponieważ od razu siada na dupę nie dając jakiejkolwiek możliwości rzucenia go.

Czy potencjalne wspólne treningi przed dłuższy okres z Keenanem mogłyby zmienić przebieg walki?

Wydaje mi się, że na pewno mogłoby mi to wiele dać, a na pewno byłbym bardziej oswojony z takim stylem walki. Nawet jeśli Keenan pokazałby mi jakieś swoje patenty to i tak raczej nie byłbym w stanie ich dobrze wykonać, ponieważ nie mam takich warunków genetycznych oraz rozciągnięcia jak on. Jego długie ręce i nogi dają mu ogromną przewagę podczas walki.

O swojej walce z Vinny Magalhaesem

Tą wygraną w dużej mierze zawdzięczam Łukaszowi Michalcowi, który jest zagorzałym pasjonatem oglądającym wiele walk na sieci. Powiedział mi dokładnie co Brazylijczyk robi i na co mam uważać. Spodziewaliśmy się, że na pewno będzie kondycyjnie gorzej przygotowany, ale musiałem uważać na wszystkie latające techniki. Miałem unikać klinczu, zamęczyć go i spróbować przenieść walkę do parteru. Wiem, że ciężko byłoby go poddać na jakąś technikę z powodu jego elastopatii, więc nie myślałem o tym by atakować technikami kończącymi. W dogrywce udało mi się wejść za plecy, aczkolwiek tłumaczył się później tym, że mu coś w kostce strzeliło i to miało wpływ na przebieg walki, ale nie będę tego komentować. Na pewno jest dobrym zawodnikiem i czułem po jego stronie przewagę kilogramów.

Wnioski wyciągnięte ze startu na ADCC

Jestem przekonany, że jest szansa na wywalczenie medalu z tej imprezy. Gdyby wielu Polskich zawodników mogło w 100 % poświęcić się tylko i wyłącznie trenowaniu moglibyśmy odnosić wiele sukcesów na tych największych turniejach na świecie. Każdy jest tylko człowiekiem, którego można pokonać. Między nami a tymi najlepszymi zawodnikami nie ma ogromnej przepaści i można z nimi spokojnie rywalizować. Bardzo ważne też jest przygotowanie mentalne oraz podejście do zawodów. Nie możemy jeździć na ADCC czy inne takie turnieje z nastawieniem by wygrać tylko jedną walkę. Ja tak naprawdę jechałem tam, żeby zdobyć medal. Jeżeli startujemy gdzieś na zawodach to musimy mierzyć w zwycięstwo bo inne podejście nie ma sensu. Mi osobiście ten wyjazd dał duży zastrzyk motywacji do dalszej pracy.

O samym turnieju

Ogólnie podróż była męcząca, ale Chiny leżą bardzo daleko od Polski, więc nie ma co się dziwić. Po dotarciu odebrały nas osoby z ADCC, które miały przygotowane karteczki, więc bez problemu je znaleźliśmy i nie błądziliśmy nigdzie. Ja jestem zadowolony, ponieważ organizacja stała na wysokim poziomie. Wszytko od początku do końca była wiadome. Hala zawodów była praktycznie przy samym hotelu. Udało nam się porozmawiać z Deanem Listerem, który okazał się dla nas bardzo w porządku. Spotkaliśmy go na ulicy i rozmawialiśmy z nim ponad godzinę na wiele tematów. Byliśmy mile zaskoczeni jego podejściem do nas.

O remisowej walce z Rafałem Haratykiem

Rafał jest bardzo dobrym, skromnym zawodnikiem, który również ciężko trenuje i nigdy nie podchodzę do walki na pewniaka. Zostawiliśmy dużo zdrowia w klatce, każdy z nas robił wszystko by wygrać. Może dobrze, że zremisowałem bo teraz mam kilka przemyśleń co zmienić w swoich treningach. Nie będę mówić co zawiniło, ponieważ biorąc walkę musiałem być na nią przygotowany. Jednak w połowie drugiej rundy już nie byłem sobą, ponieważ szybko zaczęło mnie odcinać kondycyjnie.

Podziękowania

Ostatnie starty dużo dla mnie znaczą i pozwólcie, że trochę się rozwinę, Przede wszystkim chciałbym podziękować mojemu trenerowi Zybiemu, który od samego początku kształtował moja karierę sportowa i nauczył praktycznie wszystkiego, chłopaka z klubu miedzy innymi Łukaszowi na którego zawsze mogę liczyć, chłopaka którzy dociążali mnie na sparingach Jaras, Murzyn, Sławek, Adaś, Dzidek, Silnoręki, Goryl, Gwoździu oraz wszystkim osobą które mnie wspierały i przygotowywały do ADCC i walki z Rafałem Haratykiem, Najbliższym za stresy które musieli znosić a głównie Mamie, pomimo tego ze bardzo nie lubi mma mocno mnie w tym wspiera. Maćkowi Brzostkowi, który poświęcił mi dużo czasu, aby poprawić moje umiejętności bokserskie, Rafalowi Sobieckiemu za pomoc w przygotowaniu na silowni, Grzegorzowi Jakubowskiemu za treningi które odbyłem pod jego okiem, Piotrowi Kobylańskiemu za pomoc w narożniku, Firmą: FitMax, Ground Game oraz Poundout. A także wszystkim tym którzy trzymają za mnie kciuki.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Świetny rekord 26-6-2*, uczestnictwo w zagranicznych galach, a na listach wyników między innymi widnieje jako pogromca Roberta Jocza, Piotra Bagińskiego, Łukasza Jurkowskiego i aktualnego zawodnika UFC (6 zwycięstw z rzędu), Francisa Carmonta. To wszystko w ciągu zaledwie 6 lat kariery zawodniczej, trwającej w czasach kiedy o MMA wiedzieli tylko tzw. dobrze poinformowani.

Nie jest przesadą ocena, że Grzegorz Jakubowski do kariery wojownika startował wraz z polskim MMA. Pierwszą – zaaranżowaną przez Mirosława Oknińskiego - walkę stoczył już w 2002 roku podczas targów Body Show, a za przeciwnika miał Temistoklesa Teresiewicza. Pojedynek odbył się w klatce, co charakteryzowało pierwsze krajowe gale MMA.

Nawet obecnie zawodnicy mają problemy z przygotowaniem odpowiedniej kondycji i to nawet walcząc w tak nobilitującym gronie jak UFC, czego przykładem może być między innymi niedawna walka Omielańczuk-Guelmino. A przecież pierwsza walka „Jakubka” trwała aż… 45 minut.
To rekord w długości walki w Polsce i więcej niż łączny czas wszystkich walk stoczonych w karierze niejednego zawodnika MMA np. przez Mariusza Pudzianowskiego. A warto pamiętać, że panowie Grzegorz i Temistokles nie mieli dodatkowego, wolnego, czasu na przepłukanie ochraniaczy szczęki, jak Pudzian w walce z ważącym (na oficjalnym pomiarze wagi przed galą) 17 kg mniej Japończykiem Kawaguchim.

Po 3 kwadransach ogłoszono remis, a Grzegorz Jakubowski kontynuował karierę - w większości walcząc na zagranicznych galach MMA. Już 2003 r. w 4 walce ofiarą mającego dotychczas ciekawy rekord 1-0-2 Jakubowskiego padł Antoni Hardonk, późniejszy uczestnik 8 gal UFC, gdzie pojedynkował się między innymi z Frankiem Mirem czy Cheickiem Kongo.

W tym samym roku na ekrany wszedł film „Klatka” Sylwestra Latowskiego, w którym wprawne oko bez trudu dostrzeże kadry z walki Jakubowski-Teresiewicz. Jednak sam film, jakkolwiek zaliczający się do ówczesnych kanonów undergroundu, nie wpłynął na spopularyzowanie sportu wśród mas. Zwiększyła się natomiast świadomość i wiedza o MMA, które najczęściej było utożsamiane z brutalnym mordobiciem pozbawionym zasad.

Takie ujęcie co zrozumiałe nie mogło wpłynąć na zwiększenie zainteresowania sportem, rzesze sponsorów, czy tłumy kibiców. Po okraszonej zwycięstwami drodze po europejskich galach MMA następowały rzadkie porażki z rąk uznanych zawodników. Pierwszym pogromcą zawodnika z Trójmiasta okazał się Litewski weteran, Kestutis Smirnovas, z którym nawet ostatnio, mimo wyraźnego spadku formy i kilku lat przerwy w występach, odmawiali walki polscy fighterzy. Rzecz działa się w 2004 r. W tym samym roku też kolejnym pogromcą okazał się Travis Lutter, zawodnik, który w UFC odprawił Patricka Cote, a mierzył się też, choć tutaj bez szczęścia, z Richem Franklinem oraz Andersonem Silvą.

Jeszcze w 2005 roku Jakubowski przegrał z Lucio Linharesem, ale dwie walki później pokonał wspomnianego na początku Francisa Carmonta, a w 2006 roku był niepokonany we wszystkich 5 walkach, kończąc rok z fantastycznym rekordem 20-3-2 – wg portalu sherdog.com - (obecny rekord Mameda Chalidowa, w karierze trwającej od 2004 r. to 27-4-2, natomiast 20-4-1 to dotychczasowe osiągnięcia Tomasza Drwala).

Lata 2007 i 2008 to już końcówka kariery „Jakubka” i zaledwie 3 stoczone walki. Kolejno Andy Foster, Jean-Francois Lenogue i weteran UFC Jordan Radev pokazywali wyższość na Polakiem. Te 3 porażki ostatecznie zdecydowały o końcu kariery tego wojownika. Ale trzeba zaznaczyć, że ostatnia walka z Radevem miała być już benefisem.

Gala KSW 9, na której odbył się pojedynek, była pierwszą polską imprezą MMA, której wyniki można było obstawiać u bukmacherów. Jakubowski nie był jedynym faworytem bukmacherów, który wtedy przegrał.

Ostatecznie w podsumowaniu kariery pozostał rekord 26-6-2 i zwycięstwa z kilkoma uznanymi przeciwnikami. Być może profesjonalny manager mógłby zapewnić walki w bardziej uznanych organizacjach, ale trzeba też pamiętać, że o wyjazdach do Japonii, czy USA nikt nawet nieśmiało nie marzył. Paweł Nastula trafił do Pride w uznaniu jego niewątpliwych zasług i sukcesów jako dżudoki, a Tomasz Drwal zadebiutował na brytyjskiej gali UFC dopiero w 2007 roku kiedy to Grzegorz Jakubowski już kończył z profesjonalnymi występami.

Co znamienne, zaraz po zakończeniu kariery przez mistrza, drogę do wielkiego świata MMA rozpoczął jego uczeń – Piotr Hallmann, zaczynając profesjonalne walki w 2009 roku, a obecnie walcząc dla największej organizacji MMA na świecie – UFC.

Grzegorz Jakubowski skupia się teraz na przygotowywaniu swoich podopiecznych z klubu Mighty Bulls Gdynia, gdzie obok wymienionego już Hallmanna pomaga między innymi, niegdyś ogłoszonemu wielkim talentem polskiego MMA, Łukaszowi Sajewskiemu (pierwszemu pogromcy Marcina Helda), który obecnie stara się wrócić do zawodowego sportu na wysokim poziomie po perturbacjach zdrowotnych i tych związanych ze zmianą gymu.

* portal sherdog.com wskazuje jako rekord Grzegorza Jakubowskiego 20-6-2, natomiast oficjalna strona klubu Mighty Bulls Gdynia prezentuje informacje o rekordzie 26-6-2

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 287 Napisanych postów 2303 Wiek 42 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 99903
kawał historii...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Pamiętasz "klatkę"? dokument.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 287 Napisanych postów 2303 Wiek 42 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 99903
pamiętam jak przez mgłę,z 10 lat temu widziałem,byłem wtedy w szoku,że ludzie jak zwierzęta walczą w klatce,wydawało mi się to wtedy mega barbarzyństwem
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Sly-tech FitMax
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 3583 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 16407
Nie udało się Hussars Poland przełamać serii porażek w lidze World Series of Boxing. W sobotę nad ranem Biało-Czerwoni przegrali w meksykańskiej stolicy z Mexico Guerreros 0-5.

Zaczęło się obiecująco, bowiem łodzianin Mariusz Koch (-52kg) z animuszem natarł w 1 rundzie na jednego z liderów gospodarzy Eliasa Emigidio. Zawodnik Husarii imponował zwłaszcza akcjami prawy na dół-lewy sierpowy. W 2 rundzie niestety Mariusz Koch był 2-krotnie liczony, a po kolejnej serii ciosów sędzia przerwał pojedynek.

Przegrane zanotowali też mający już pewne doświadczenie w WSB Dawid Michelus (-60kg) i Ireneusz Zakrzewski (-69kg). Dawid Michelus przegrał z 18-letnim Lindolfo Garzą Delgado, a główną bolączką była słaba praca nóg i zbyt mała ilość ciosów. Z kolei w pojedynku dwóch mańkutów Ireneusz Zakrzewski okazał się wyraźnie słabszy od indywidualnego mistrza WSB z poprzedniego sezonu Marvina Cabrery.

Meksykanie zmienili swych zawodniów w 2 najwyższych kategoriach - brązowego medalistę Mistrzostw Europy Mołdawianina Petru Ciobanu zastąpił Juan Abraham Villegas (-81kg), a w superciężkiej wystąpił Portorykańczyk Gerardo Miguel Brisbal. Z pierwszym rywalem Piotr Podłucki przegrał na punkty, zaś Arkadiusz Toborek znalazł się na deskach w 4 rundzie po sierpie, a sędzia zakończył pojedynek.

Husaria ma bilans 0-4 w tym sezonie, a kolejny mecz odbędzie się już w styczniu. Do Polski przyjedzie broniąca tytyłu Astana Arlans Kazakhstan.

Wyniki walk w Mexico City
-52kg: Elias Emigidio - Mariusz Koch TKO2
-60kg: Lindolfo Garza Delgado - Dawid Michelus PKT5
-69kg: Marvin Cabrera - Ireneusz Zakrzewski PKT5
-81kg: Juan Abraham Villegas - Piotr Podłucki PKT5
+91kg: Gerardo Miguel Brisbal - Arkadiusz Toborek TKO4


Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

"Armwrestling is my life" - Lektura obowiązkowa dla każdego armwrestlera!!

Następny temat

Olejniczak, Słodkiewicz i Piotrkowicz katują Barki !! Sprawdź to!

WHEY premium