Witajcie,
Zapraszamy na wywiad z sędzią Łukaszem Bosackim, którego udzielił dla portalu MMArocks.pl
- MMARocks.pl, w rozmowie z nami człowiek – orkiestra polskiego MMA, czyli Łukasz Bosacki – niegdyś redaktor naszego serwisu, obecnie menadżer i twórca teamu Slugfest Management, trener w klubie MMA Witkowo, współorganizator Memoriału im. Pawła Kamińskiego oraz od ubiegłego roku sędzia ringowy. Witamy Bosy!
- Witam serdecznie!
- Jeśli chodzi o temat mieszanych sztuk walki starasz się być wszechstronnym i próbujesz każdej profesji w tej dyscyplinie sportowej. Jednak jest powiedzenie, że nie ciągnie się zbyt wielu srok za ogon. Nie czujesz się zmęczony taką ogromną ilością różnorodnych zajęć? Inaczej, wystarczy Ci czasu na równoczesne kontraktowanie walk swoim fighterom, sędziowanie i szkolenie młodych adeptów MMA?
- Dla chcącego, nic trudnego – tak mówią . Ja kocham ten sport z wzajemnością, więc jedynie coś pozytywnego mogą przynieść moje działania.
- Które zajęcie sprawia Ci największą przyjemność?
- Wszystko co w życiu robię sprawia mi radość, jakbym czegoś nie lubił, nie robiłbym tego. W życiu przecież chodzi o to, aby robić to co się lubi, czyż nie? Trenowanie, załatwianie walk, prowadzenie zajęć czy sędziowanie to jest to, co mnie jara i sprawia mi wielką przyjemność.
- Od siedmiu lat jesteś zawodnikiem BJJ w klubie Walka Gniezno. W tym tygodniu zostałeś promowany na brązowy pas z rąk Przemysława Gnata. Gratuluję! Mógłbyś powiedzieć kilka słów o samej promocji i powspominać okres spędzony w klubie na treningach brazylijskiego jiu-jitsu, od tego chyba wszystko się zaczęło?
- Dziękuję! Promocja była dla mnie zaskakująca i nie ukrywam, że łezka zakręciła się w oku. Wielka radość i jeszcze większa odpowiedzialność, tak mógłbym podsumować ten fakt. Postaram się nie zawieść Przemka i brać z Niego cały czas jak najlepszy przykład, bo trenera lepszego sobie wymarzyć nie mogłem. Trenuję w klubie Walka Gniezno już prawie siedem lat, na początku było to trenowanie 2-3 razy w tygodniu, aż później po pierwszych sukcesach, porażkach i przemianach wewnętrznych zmieniło się w minimalną liczbę sześciu treningów w tygodniu oraz maksymalną bliżej nieokreśloną. Właściwie moja zajawka MMA zaczęła się od oglądania gal K-1 i K-1 Heroes na Eurosporcie komentowanych przez Jurasa (Pozdro!) i Pana Janisza lata świetlne temu.
- Z takich nowości – w ubiegłym roku zacząłeś sędziować, planujesz występować w roli sędziego długofalowo czy był to tylko jednoroczny projekt?
- Kiedyś postawiłem sobie cel, że chciałbym pojechać na galę, następnie, że chcę być u kogoś w narożniku. Później, że chcę być w ringu jako zawodnik, że chciałbym zorganizować galę i na koniec chciałbym być jako trzeci w ringu. Wszystkie cele spełniłem, ale jednak sędziowanie dało mi dużo radości i czuję, że to jest to co chcę robić i robić to dobrze. Ciężko tu mówić o jakimś projekcie, ale jeśli patrzeć na to w ten sposób – jest to sprawa długofalowa i na nowy 2013 rok mam już około 6-10 zleceń na sędziowanie, więc nie narzekam.
- Co Cię pociąga w roli sędziego ringowego, a co Cię irytuje?
- Po prostu chcę zrobić swoją robotę dobrze. Wiadomo, jeśli sędzia jest dobry – nikt go nie pochwali, jeśli zrobi błąd – wszyscy na nim psy wieszają. Tak więc mam nadzieję, że jak najdłużej będzie o mnie cicho (śmiech). Ciężko mi powiedzieć co mnie pociąga, ja po prostu czuję, że jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu będąc jako trzecia osoba w ringu czy klatce. Może jest to nieskromne, ale naprawdę to się czuje. Mam również takie poczucie, że jestem potrzebny tym zawodnikom i robię to co robić powinienem. Szkoda, że tak późno, ale idąc w drugą stronę, wcześniej może miałbym za mało doświadczenia… kto wie?
- Prowadzisz także własny, lokalny klub – MMA Witkowo, jak wygląda specyfika pracy właśnie w takim klubie i z jakimi problemami jako główny trener borykasz się na co dzień?
- Klub działa od października 2012 roku, jak na cztery miesiące działalności jest bardzo dobrze. Od początku postawiłem na mocne inwestycje w maty czy sprzęt, bo przecież bez tego nie da się trenować. Powoli się rozwijamy i idziemy do przodu. Ten sprzęt treningowy, który możemy zrobić własnoręcznie – robimy w taki sposób. Jest to może trudniejsze niż kliknięcie Kup Teraz na Allegro, ale daje dużo więcej radości podczas użytkowania i co najważniejsze w dobie kryzysu oszczędza nasze pieniądze. Wszyscy klubowicze starają się dawać coś z siebie dla wspólnego dobra i jestem z nich dumny – tworzymy zgraną ekipę!
- W marcu w Gnieźnie organizujecie drugą edycję Memoriału im. Pawła Kamińskiego, mógłbyś zdradzić kogo możemy spodziewać się na karcie walk?
- Jasne. Numer 1 w Waszym Rankingu.PL kogucich – Marcin Lasota (MMA 5-0) z Gracie Barra Łódź oraz czołowy zawodnik wagi średniej w Polsce Marcin Bandel (MMA 7-2) z
Drysdale Jiu Jitsu Łódź, lokalni zawodnicy Walki Gniezno: Maciej Kowalski (MMA 1-0), Robert Izydorek (MMA 1-0), Mikołaj Walenciak (MMA 0-0) i Dawid Pasternak (MMA 0-0) oraz Mateusz Karpiński (MMA 1-0) z MMA Devil Świebodzin. Na rozpisce nie zabraknie zawodników z zagranicy. W sumie odbędzie się 11 walk, w tym trzy pojedynki turniejowe w wadze poniżej 61 kg oraz dwie walki amatorskie.
- Jak wygląda organizacja małego eventu od wewnątrz – od spraw czysto administracyjnych do stricte sportowych?
- Nie jestem w stanie tego opisać w kilku zdaniach. Podczas organizacji naszej gali każda osoba ma przypisaną jakąś czynność i musi się z niej wywiązać. Mogę tu jedynie powiedzieć o moich obowiązkach, które są stricte sportowe – takie jak matchmaking gali, sędziowie, cutman, klatka oraz cały backstage.
- Miesiąc przed gnieźnieńską galą masz w planie kolejny obóz SlugFest Management Camp 4, kogo tym razem zaprosisz?
- Zgadza się. Obóz jest kameralny i przyjeżdżają na niego raczej sami znajomi, na tą chwilę już zapowiedzieli się na niego ciekawi zawodnicy z Czech, Węgier oraz Polski, ale nie chciałbym rzucać nazwiskami.
- Czym będzie się różnić lutowy obóz od poprzednich edycji? Masz zamiar skupić się mocniej na konkretnym aspekcie walki?
- Nasze obozy są nastawione głównie na rozwój i wymianę doświadczeń pomiędzy zawodnikami, a także trenerami. Nie jest to obóz typowo sparingowy. Podczas każdego obozu mamy pięć treningów, podczas trzech pierwszych trenujemy BJJ pod MMA, zapasy pod MMA oraz stójkę pod MMA, ostatnie dwa treningi to treningi MMA. Każdy trening to wspólna rozgrzewka, technika oraz sparingi. Ten koncept jest właściwy i według mnie bardzo rozwojowy zarówno dla zawodników, jak i trenerów.
- Prężnie działasz też z profesjonalnym cutmanem Vahagnem Petrosyanem – na czym polega dokładnie Wasza współpraca?
- Jestem jego menadżerem, łączy nas bardzo mocna pasja do MMA i wspólne wyjazdy na najróżniejsze gale jako pakiet: sędzia + cutman. Ten układ się sprawdza i jesteśmy zadowoleni ze współpracy. Plusem dla organizatorów jest to, że jesteśmy obaj z Gniezna.
- Poruszyłem chyba wszystkie kwestie, za wyjątkiem działalności menadżerskiej. Przejdziemy więc teraz do tego szerokiego tematu – dla Ciebie koronnym wydarzeniem 2012 roku oprócz licznych występów Polaków na Wschodzie była przede wszystkim współpraca z M-1 i pojedynki Marcina Zontka. Podsumuj aktywność swoją, jak i swoich zawodników na imprezach rosyjskich?
- Tak, można powiedzieć, że Marcinowi zawdzięczam otwarcie wrót z napisem M-1 dla polskich oraz zagranicznych zawodników, których reprezentuję. Nasze trzy wojaże do Moskwy, lezginka, i tym podobne odpały pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Także cały czas będę powtarzał, że dzięki Zontiemu przeskoczyłem w jednej chwili z Malucha do Golfa 4, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Na rynku rosyjskim współpracowałem z M-1, ProFC, REM-93 oraz AYA Promotion.
- Jak w dniu dzisiejszym poziom rosyjskiej sceny MMA wypada na tle polskiego podwórka?
- Rosjanie są mocni w zapasach oraz w boksie, ich BJJ jest bardzo dziurawe, ale ich wola walki jest ogromna. Są strasznie nieprzewidywalni i w walkach mają bardzo dużo takiego sportowego szczęścia. Myślę, że Polacy są bardziej poukładani technicznie oraz taktycznie.
- Czy będziecie dążyć do szybkiego rewanżu i pojedynku mistrzowskiego Marcina Zontka ze Sergey’em Kornevem?
- Aktualnie z powodów zawodowych oraz zdrowotnych Marcina, musiałem oznajmić M-1, że na razie jest wyłączony z jakichkolwiek startów. Nie chciałbym się tutaj wywodzić na ten temat, bo niedługo i tak będziecie znać lepiej tę sytuację.
- Możemy liczyć, że na ringu M-1 w tym roku zobaczymy poza Zontim jeszcze innego Polaka spod Twoich skrzydeł?
- Tak, w chwili odpowiedzi na to pytanie, zawodnik ten ma umowę i myślę, że za dzień lub dwa, będzie news o tym fakcie oraz o jego walce już 27 lutego na kolejnej gali M-1 .
- Porozmawialiśmy o organizacji Vadima Finkelsteina, a jak kształtuje się Twoja współpraca z ProFC czy z nowym projektem NewFC?
- Dokładnie, to współpracuję z Alexey’em Yatsenko z grupy promocyjnej AYA Promotion. Alex to stary znajomy z gal ProFC, na razie u nich na gali walczył Mariusz Radziszewski (MMA 10-9-2), poddając lokalnego herosa duszeniem zza pleców. Mam nadzieję, że ta wygrana pozwoli Mariuszowi wrócić na ring NewFC po raz kolejny, choć długoterminowej umowy nie posiadamy.
- Proszę podaj listę zawodników, których interesy aktualnie reprezentujesz?
- Na chwilę obecną: 61 kg.: Marcin Lasota (MMA 5-0), Ariel Smolarski (MMA 3-0); 70 kg.: Michał Elsner (MMA 11-11); 77 kg.: Mariusz Radziszewski (MMA 10-9-2); 84 kg.: Artur Kadłubek (MMA 13-9); 93 kg.: Marcin Zontek (MMA 12-8), Michał Gutowski (MMA 5-2); Open.: Marcin Tybura (MMA 6-0), Michał Andryszak (MMA 6-2)… ale na celowniku już są kolejni zawodnicy. Liczę, że w niedługim czasie powiększę tę stajnię.
- Który z Twoich zawodników wydaje się Tobie najbardziej perspektywiczny? W kim pokładasz największe nadzieje?
- Wszystkich traktuję równo, także nie odpowiem na to pytanie.
- Jakie są Twoje plany na 2013 rok? Co w pierwszym rzędzie chciałbyś zrealizować?
- Planów jest wiele, ale przede wszystkim – rozwój, bo kto nie idzie do przodu, ten stoi w miejscu. Chciałbym dodać kolejną cegiełkę w stronę realizacji moich kolejnych marzeń i wiem, że mi się to uda!
- Byłbym wdzięczny gdybyś wytypował główną kartę najbliższej gali UFC:
- Vitor Belfort przez KO, C.B. Dollaway przez decyzję, Gabriel Gonzaga przez decyzję, Khabib Nurmagomedov przez decyzję.
- Dziękuję Ci serdecznie za obszerny wywiad. W nowym roku 2013 życzę powodzenia, dużo zdrowia i mnóstwa sukcesów Tobie, jak i Twoim zawodnikom. Aby ten rok był jeszcze bardziej pracowity dla Ciebie, ale też bardziej owocny.
- Dziękuję za wsparcie i podziękowania kieruję również w stronę wszystkich zawodników reprezentujących Slugfest Management, wszystkich moich podopiecznych z klubu sportowego MMA Witkowo, za wsparcie mojej kariery sędziowskiej dziękuję firmom: MJ- Sport, Poundout Gear, oraz Fitmax. Bardzo gorąco chciałbym podziękować mojemu trenerowi – Przemkowi Gnatowi i klubowym kolegom z Walki Gniezno. Dziękuję także sponsorom moich zawodników: Ground Game, FORMMA i No Problem Fightwear.
Zmieniony przez - Sly-tech w dniu 2013-01-22 16:38:16