No to tak zrobie. Dogadam co i jak z Przemkiem i ustalimy tak, żeby było najlepiej. 4week vlcd i potem znowu masa, pójde za radami bardziej doświadczonychh
Ja po vlcd wszedłem od razu na 3 g węgli i nieco tłuszczy (w sumie 3000 kal) i idzie ładnie i czysto, w 5 tyg 8 kg, w pasie bez zmian (88 cm). Także nie bawił bym się w stopniowe wchodzenie itd. Ale to tylko moja opinia, z obserwacji własnego organizmu.
Czemu wstyd, nie było założenia, że musimy całe wyjeść. Ile można ładować prochu w końcu. Nie ukrywa, że whey C6 w związku z bardzo małą zawartością węgli bardzo mi pomógł przetrwać dietę VLCD.
Wg mnie ten snickers wybił Cię z ketozy na 100%. Ja nie przekraczałem jeśli już 5g ww na posiłek przy vlcd. 1. Może być, posmaku nie miałem dziwnego. U mnie za to mocno odczuwalne wysuszenie śluzówki i pragnienie nie do opisania. Po 5 min od wypicia wody znów suchar w gębie.
Zapomnij, na vlcd schodzimy z węglami i tłuszczami jak najniżej. Ja miałem 1400 kal, coś koło 275 g białka, 45 g węgli i podobnie tłuszczy. Musiał bym sprawdzić dokładnie makrosy bo mam gdzieś zapisane. Przy niskim bf-ie u Ciebie leciało by pięknie
W trakcie vlcd chodziłem też na treningi mma i szczerze, nie było najgorzej. Może ciut mniejsza wydolność, ale tragedii nie było. Energię czerpiesz z ciał ketonowych i daje radę. Samopoczucie całkiem dobre, jedyny problem z kupą (zatwardzenie) i mnie bolał notorycznie żołądek (ale to może kwestia osobniecza)
To czy ćwiczy się lepiej to już sprawa mocno indywidualna. Używam porównywalnych ciężarów zarówno na 150g węglowodanów w przedtreningowym, jak i 0ww, ale 25g MCT. Powiedziałbym nawet, że na HC ćwiczy mi się gorzej, bo zdarza się być ospałym, co na tłuszczówkach, a nawet vlcd miejsca nie miało.
3-4 dni jest kiepsko, nie jest źle, jest po prostu kiepsko :-) U mnie później z dnia na dzień było tylko lepiej. Co więcej, od poniedziałku znów wskakuję więc ja Wam jeszcze pokażę jak można hulać na vlcd robaczki ;-D