Oczywiście, że można próbować, testować na sobie, wyciągać wnioski, ale diet które zdaniem wielu warte mogłyby być przetestowania są dziesiątki, jak nie setki... Biorąc pod uwagę wielość wymysłów żywieniowych i nieraz radykalne róznice w założeniach na których są oparte, błędne założenia, jak i ewentualny wpływ selektywnego przechodzenia od jednej do drugiej w ramach eksperymentu - daleki byłobym od polecania takich praktyk ot tak. Wiele problemów metabolicznych wynika z rozregulowania organizmu beztroskim podejściem do diety, co nieraz sprowadza się do testowania co sezon nowej diety, czy też swobodnego modyfikowania zalecen jakiegos modelu zywieniowego - tak tez prezentuje sie wlasnie bagaż doświadczeń wielu moich klientów...
Akop, jesli część założeń diety przyjmujesz na drodze autorytetu, zerknij na srtronę 2 i zobacz czyje to słowa
:
Dieta zgodna z grupą krwi to nic innego jak ŚCIEMA napędzana chęcią zarobienia pieniędzy przez jej twórców-pożal się Boże, domorosłych pseudo-naukowców. Jest to kolejny "cudowny" wymysł, jak dieta kapuściana czy dieta oczyszczająca mezenchymę. Dieta zgodna z grupą krwi jest tak samo skuteczna, jak dieta zgodna z kolorem oczu czy wielkością kciuka i kształtem paznokci. Zależnie dziedziczą się cechy sprzężone z płcią a nie grupą krwi. Mendel się pewnie przewraca w grobie jak to słyszy. Zapytajcie o to poważnych dietetyków, a powiedzą Wam to samo. Zresztą faftaq bardzo dobrze ujął temat w swojej wypowiedzi.
Ale naprawdę przeraża mnie myśl, jak ten dietetyczny mit zakorzenił sie w społeczeństwie sportowym....smutne, niestety.
Z resztą temat widzę nieśmiertelny. Powielają się te same argumenty, tylko w innym wydaniu: że badania czesto zawodzą, że najważniejsza jest własna praktyka. Moim zdaniem jesli chodzi o "moj własny organizm" - to ok, droga wolna, ale zabieranie sie za ukladanie diet innym opierając sie na załozeniach autorstawa dr Adamo jest przejawem niekompetencji, a podpieranie się frazami typu "są badania które to potwierdzają", "tak mówi nauka", i jeszcze branie za to pieniedzy - jest moim zdaniem zwykłym oszustwem. W Polsce pojawiają się już osoby których metodą zarobkowania jest "sądzenie się z innymi", myślę że ezoteryka żywieniowa, czary-mary dietetyczne itp to dziedziny które przysporzą w/w sporych dochodów. Ja natomiast czekam, aż wejdzie w życie ustawa o zawodach medycznych, dietetyka stanie się zawodem regulowanym i osoby które będą chciały zając się doradzaniem w kwestii żywienia indywidualnego będą musiały spędzić minimum 3 lata na uczelni. Skończy się doradzanie oparte tylko na "własnym doświadczeniu" i wiedzy zaczerpniętej z książki science-fiction, które nie bierze pod uwagę choćby standardów z "Fizjologii człowieka".
______________________________________
Kwestia lektyn pokarmowych, to zagadnienie niezmiernie ciekawe (warto poczytać choćby o WGA zawartych w kiełkach pszenicy, czy lektynie orzeszków ziemnych.
http://mic.sgmjournals.org/cgi/reprint/137/7/1571.pdf
Myślę, iż jest sens zwracać na w/w zagadnienie uwagę bo jest ono często pomijane w duskysjach dotyczacych żywienie, (byleby nie łączyć go z grupą krwi).
W ogóle jest tyle ciekawych zalezności pomiędzy żywnością a fizjologią człowieka, (choćby kwestia równowagi kwasowo-zasadowej), szkoda czasu moim zdaniem na lansowanie bajek i mitów, bo kiedy zajmujemy się czymś - co nie ma racji bytu, i na siłe szukamy dlań potwierdzenia umyka nam bezpowrotnie czas, który można poświęcić na zdobywanie, bądź ugruntowywanie rzetelnej wiedzy.
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-01-02 00:33:03