Maya S/ Dziennik / Redukcja etap I str. 1-37

jedynie do lunchu wpadły dwie kolby kukurydzy
podziwiam, że jeszcze możesz patrzeć na kukurydzę po tej harówie z nią

I jaka depresja? Silne kobiety nie mogą jej mieć! No!

DZIEŃ 37/56
Wtorek, 10.08

MICHA:

11:30 -> omlet (owsiane, 2 jajka, kiwi)
TRENING 1
14:00 -> whey, mleko, truskawki
16:30 -> schab z grilla, kuskus
TRENING 2
21:00 -> wołowina, cebula, papryka, fasola, oliwa

172B, 67T, 172W, 1979kcal


TRENING:

Trening 1:
25min bieg
55min marsz

Trening 2:
30min rower

SPOWIEDŹ SZCZERA:

Dzień pełen frustracji. Założyłam sobie że pobiegnę do starego mieszkania skąd wrócę na zostawionym tam rowerze. Tylko że ktoś mi Złomka ukradł. Musiałam wracać do domu na pieszo, a że upał był niemiłosierny... Szkoda gadać.

Późnym popołudniem miałam pojechać (pożyczonym) rowerem na siłownię, przy okazji podrzucając koleżance jej książkę. Na rower wskoczyłam zaraz po zjedzeniu przedtreningowego żeby się nie spóźnić na umówioną godzinę. Nie wiem czy to przez to, ale zanim dojechałam do kumpeli zaczęło mnie mulić i zbierało mi się na wymioty. Po chwili rozmowy i odpoczynku stwierdziłam że w takim stanie siłowego wykonać nie dam rady i wróciłam na rowerku na zadupie. Ległam się zdrzemnąć, posiłek kombinowany i znowu spać.

Zapraszam do komentowania
----------------------------

Oveja, ta kukurydza jest tak pyszna (to jest słodka kukurydza, nie taka jak u nas) że jak inni jedzą to też się skuszę. Dobrze że przynajmniej ma genotyp blokujący zmianę cukrów w skrobię...

A co do mojej siły (psychicznej też) to ostatnio za dużo kłód pod nogi by się czuć silną.

Zmieniony przez - Maya S w dniu 2010-08-11 21:30:56

A co do mojej siły (psychicznej też) to ostatnio za dużo kłód pod nogi by się czuć silną.
Pezeskakuj je, wysmiewaj albo obchodz bokiem, a nie dzwigaj.
Do your best forget the rest

Rozumiem, ze brak stalego lokum, bołagan w zyciu, niepewnosc są frustrujace i mogą dołowac, ale gdzies jest jakaś szansa ze wszystko sie zmieni. Nawet nie wiesz kiedy i tego sie trzymamy

Lejjla, wlasnie na to licze i sie nie poddaje. Z niczym

i sie nie poddaje

tak trzymaj

chociaż jak mi w życiu się nie udaje to wszystko szlak trafia

Zouzelina, wychodze z zalozenia ze co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Plus nawet jak upadam to staram sie podniesc jak najszybciej.

ile ja się na tym sfd naucze

Majka, bo mistrza poznaje sie nie po tym, jak wygrywa, ale po tym, jak sie podnosi po porażce

to ja jestem champion nad championami (tyle sie ostatnio nawstawalam po upadkach... tak co 3ci dzien wstaje z gleby )

prawie jak burpee