Siłownia vs ćwiczenie w domu (tylko z podstawowym sprzętem i małą ilością obciążenia, lub w ogóle bez sprzętu) ma głównie taką zaletę, że do wszystkiego można dojść szybciej. Widzę po sobie, że w 2 miesiące można zrobić taki progres, jaki w domu ciężko było osiągnąć przez pół roku. Druga rzecz to, że robiąc
pompki w końcu dochodzimy do miejsca, gdzie męczą nas one po dopiero naprawdę dużej ilości powtórzeń, a wiadomo że do plecaka nie wsadzimy 50kg, dalej dochodzi różnorodność ćwiczeń jakie można robić z full osprzętem.
Co nie zmienia faktu, że ćwicząc w domu po pierwsze poprawia się samopoczucie, nie stajemy się grubasami i powoli trzymając się podstawowych zasad dojdziemy do swojego celu.