Meraviglia / Blog / Neverending story...

Nie no, jasne, że mam go glęboko z tylu...
Ten facet zawsze jest w klubie, jak ja tam idę. Widzialam, że mi się przygląda. Czasem coś nawet zagadal, ale do tej pory byl mily, więc i ja bylam. Wczoraj natomiast postanowil "z troski" dać mi "dobre rady", oczywiście z uśmiechem na ryju...
Od tej pory będę się go bala...

A tymczasem donoszę, że szykuję się na maraton
Dieta dziś przypomina ladowanie węglami i najfajniejsze jest to, że nie mam w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia
Rano zjadlam omlet taki jak zwykle, z tym, że z większą ilością owsa, a przed chwilą kurę z brązowym ryżem, serem żóltym i pyszną suróweczką
Potem czekają mnie litry izotoników oraz batoniki super-kaloryczne + posilek regeneracyjny

Mera nie przejmuj się burakami ja ostatnio też miałam spięcie z jednym, co twierdzi,że jak idę zapisać na kartkę to mi w tym czasie mięśnie stygną i tylko liczą się treningi z małym ciężarem 6serii po 12 powtórzeń

Powodzenia

Ja to bym GRZECZNIE mu nie odpowiedziała... Jak to mawiała moja wychowawczyni w liceum "chamstwo i drobnomieszczaństwo 18to wieczne".
Powodzenia na maratonie! To jakieś zawody czy tylko wydłużona sesja cyclingu? (napisała Maya po czym zorientowała się że w Polsce to już wieczór i pewnie jesteś po. Ale i tak mam nadzieję że super poszło)

Zmieniony przez - Maya S w dniu 2010-02-13 18:12:00

Maraton zaliczam do udanych
Byla fajna zabawa i morderczy wycisk.
Można w sumie powiedzieć, że byla to wydlużona sesja cyclingu - 4 godz. kręcenia. Chcialam się sprawdzić i pojechalam dosyć mocno. Podczas calej imprezy wypilam 6 litrów wody (część z koncentratami izotonicznymi), a wypocilam pewnie drugie tyle Co godzinę jadlam batona energetyzującego, co dalo mi lącznie 1200kcal No, ale cóż - maraton to maraton.
Po jeździe mieliśmy taką malą imprezę, podczas której pojadlam trochę koreczków, paluszków itepe, lecz byly to symboliczne ilości. Wypilam do tego kielich czerwonego wina
Na kontynuację imprezy w jakimś klubie nie zdecydowalam się
Gdy wrócilam do domu, to bylam tak GLODNA, że zjadlam kabanosa i kromkę chleba, mimo późnej pory (okolo godz. 24).

Dziś wracam do diety.
Pospalam sobie jednak dlużej i do tej pory plączę się po domu w szlafroku
Jestem totalnie obolala - czuję wielkie zmęczenie mięśni nóg, bolą mnie plecy (zarówno prostowniki, jak i kręgoslup) od bardzo niskiej pozycji na rowerze i ogólnie jakaś polamana jestem.
Mimo to wybieram się na trening - ciekawe, jak dam sobie dziś radę

Maraton to maraton jeść trzeba


Może zrób sobie dzisiaj dzień regeneracji w końcu się należy

Wczoraj zrobilam sobie jednak wolne.
Od dziś trochę zmieniam zasady diety, bo obecny uklad nie odpowiada mi jednak.
Ogólnie czuję się kiepsko psychicznie.
Muszę powaznie zastanowic się nad sobą, bo moje problemy nie dotyczą już tylko diety i treningów, ale ogólnie mojego zycia...

Nie martw się, problemy zawsze mijają.

A co do diety to może nie wpływa na Ciebie dobrze taka mała ilość węgli. Ja to miałam doła ciągle jak mało węgli jadłam

Czemu się humor nie poprawia po białkach na przykład? Odchudzanie byłoby prostsze...

Hejho! maraton zaliczony i ładowanko wleciało, może i ja kiedyś zdecyduję się na takie 4-ro goddzinne intensywne kręcenie. Zastanawiam się czy non stop kręciliście, czy mozna robić jakieś krótkie przerwy na picie, siusiu itp
Miłego dziona i dobrego humorku życzę

żyrafko, kiedyś wybrałam się na 5 godzin normalnym rowerem i powiem Ci, że siusiu to za bardzo się nie chce pomimo hektolitów wypitych a jak się nie zarzuci węgli, to w pewnym moemncie zaczyna się odczuwac takie zmęczenie, że graniczy ono z omdleniem więc wtedy izotoniki i takie tam jak najbardziej