Właśnie ja też już z niecierpliwością czekam ,aż będę mogła się podjąć konkretniejszych ćwiczen,bo chyba narazie nawet nie ma mowy o większym wysiłku
Cieszę się,ze jest jednak cos co sprawia Ci radość i dzieki temu czujesz się lepiej
(choć kiszka z tymi masażami). Kurcze cieżkie to życie,ale nikt nie mówił ,że będzie łatwo.
A więc dziś 1400 kcal (i od razu czuje się prawe jak człowiek
)
Śniadanie 6.30 : 80 g płatków owsianych,14 g orzechów włoskich,18 g rodzynek, 3 łyzki mleka + woda (razem ok.460 kcal)
II śniadanie :70 g chleba zytniego,pol jajka ,ogorek
Kolejny posiłek ok.15.15( w domku ,więc mogłam zaszaleć) 70 g żytniego chleba pokruszonego w misce, z garścią sałaty, ok 100 g ogorka,
50 g serka wiejskiego i pół jajka (250 kcal)
Następny posiłek ok.12.30 :70g chleba zytniego,ogórek i pół jajka ( w plenerze) ok.200 kcal.
Obiado-kolacja 18.30 100g drobiu, ok 15 g ryżu brązowego,ok 250-300g warzyw(pomidor,cebula,papryka,sałata) łyżeczka oliwy (230 kcal)
Kolacja ok 21.00 45 g twarogu i pomidor
Jutro cały dzień zapowiada się poza domem ,więc dzisiaj już się zabezpieczyłam i jedzonko czeka lodówce(ale jutro napiszę co zjadłam
)
A tak poza tym ,ważyłam się dzisiaj ,ważę po (1200 kcal przez tydzień) 300 g mniej . Wydaje mi się,ze to znaczy ze dostarczalam o 300 kcal mniej,niz wychodzi moje obecne dzienne zapotrzebowanie (czyli 1500 kcal). Mam też wrażenie,ze ten spadek to glownie znowu mięśnie
natomiast czuję,że mam więcej tłuszczu(tak chyba broni się moj organizm). Nie chciałabym też do konca życia jechać na 1500 kcal,czekam z niecierpliwością aż minie ten najgorszy okres...
PS. W mieście ,w ktorym się uczę dietetyk otworzył gabinet. Reklamuje darmowe pomiary i konsultacje (ale można tez tak kupę kasy wydać na specjalne jedzenie,choc ja nie mam zamiaru wydawać tam pieniędzy). Czy warto iść i zrobić te pomiary?