Jak idzie?
Jak oszczędzanie kasy?
Pamiętaj, podstawą treningu jest progres. Mięsień, gdy przyzwyczai się do treningu, to po prostu dostosuje swoją wielkość do jego wymogów, jego ciężaru, jego intensywności i tyle, przestanie się zmieniać bo nie potrzebuje inaczej. Trzeba mu więc dawać coraz cięższe zadania aby musiał się ciągle dostosowywać, ciągle "dorastać" do nowych wyzwań.
Na początek, gdy organizm nawet nie ociera się o swoje rozmiarowe maksimum, najlepiej jest po prostu z treningu na trening dodawać ciężar (są to szybkie i duże progresy, zawsze na początku). Jednak w końcu przyjdzie taki dzień w którym dodanie chociaż 2 kilo będzie po prostu niemożliwe. Wtedy jednak nie rezygnujesz i nie zostajesz na ciężarze ponad którym już nie możesz. Wtedy po prostu nie progresujesz za pomocą dodania CIĘŻARU, ale za pomocą dodania np. dodatkowych kilku POWTÓRZEŃ (np. zatrzymałeś się na 8, 8, 8 powtórzeń z ciężarem 100 kg... za cholerę nie da się dodać więcej. Twój następny trening musi więc wyglądać tak: 9, 8, 8 z 100 kg, następny to 9, 9, 8 z 100kg a następny to 9,9,9 ze 100kg, później będziesz musiał zrobić krok do tyłu - wrócić do 8,8,8 ale już możesz dołożyć ciężaru - do 102kg).
Są chwile, gdy nie ma już po prostu możliwości dalszej progresji, po prostu albo nie dajesz rady wziąć więcej, albo machasz tak dużym ciężarem że to już jest niebezpieczne dla zdrowia, albo masz genetycznie uwarunkowany koniec siły (nie martw się, jest to daaaaaaaleko). Co wtedy? wtedy wywalasz to ćwiczenie i zastępujesz kilkoma innymi (profesjonalni dokładają dopiero wówczas ćwiczenia izolujące, na maszynach). I tak zamiast klaty na ławeczce w której już nie mogą zachować progresji, robią na przykład klatę na maszynie w dwóch płaszczyznach (na ławce poziomej i pionowej) oraz
rozpiętki na maszynie (pec deck machine)... Czyli zobacz, progresja musi być ciągle zachowana, nawet na takim poziomie, nawet na tak wysokim poziomie się nie zatrzymują, jadą dalej - tym razem nie jadą z ciężarem, nie jadą z ilością powtórzeń, ale jadą z objętością treningu....
Zmierzam do tego że nie ominie Cię kupno nowych ciężarów;D Na razie, skoro ich nie masz, to jednak i tak musisz czymś progresować. Dlatego jeżeli zrobiłeś 30 , 20 , 15 , 10 (martwi mnie jednak to że masz rezerwę w postaci ok 20 więcej, które piszesz że możesz jeszcze zrobić), to następnym razem zrób 30, 20, 15, 10 + kilka powtórzeń więcej (najlepiej jednak te 20 zrobić, to będzie optimum i rzeczywiście będzie się nazywało że progresujesz, jak masz taką rezerwę to znaczy że mięsień nie musi się dostosowywać, w końcu nie ma po co skoro jeszcze ma siłę na koniec).
Cholernie dużo już masz tych powtórzeń;D widać że idzie Ci to gładko... myślę że Dogg Crapp to w sumie duża oszczędność czasu, nawet z tyloma powtórzeniami można się szybko uporać więc to jest plus.
Na razie ćwicz, rób tyle ile zdołasz, na maksa(chyba że masz ból w jakimś mięśniu, albo czujesz że za mało zjadłeś, albo się nie wyspałeś, dopiero wtedy i TYLKO WTEDY zostaw sobie jakąś rezerwę - to jest to o czym pisałem w poście wyżej, słuchaj organizmu, ale tylko gdy wysyła ostrzeżenia). Dopiero wtedy, jak zrobisz tyle ile możesz maksymalnie, to dodanie kilku powtórzeń w następnym treningu będzie można nazwać progresem.
Dopiero jak nie wyjdzie Ci to oszczędzanie i będziesz robił po tysiąc powtórzeń to będzie czas na zmiany. A na poważnie to nie ma sensu przy tym ciężarze się rozdrabniać i dodawać do ławeczki np. rozpiętki, poziom, pion ławki, jakieś krążenia ramion na ławce, bla, bla, bla... przed Tobą jeszcze lata treningu (nawet nie waż się myśleć inaczej) i jak teraz zrobisz taki krok, to w końcu pomysły się wyczerpią i może być różnie. Poza tym, już wyżej napisałem kiedy to profesjonalni chwytają się zmian ćwiczeń, gdy wszytko już siądzie... a Ty masz jeszcze czas do tego stanu. Oszczędzaj kasę;D