Bierze leszcz na klatę kilów 130, w koszulki swoje się już nie mieści

ale wlasnie przez takie wyrazanie siebie i swoich idei powstaly takie emo, punki a anwet komunizm

Nie musisz chcieć się bawić w subkultury. Latasz w dresach, jesteś jednym słowem chuliganem itd. Nazwą Cię dresem. Przesiadujesz wieczorami na dzielnicy, pijesz browara, nazwą cię blokersem. Masz długie włosy słuchasz metalu itd to nazwą cię 3 kategorią jaką wymieniłem, wcześniej.

galq chodzi o to, że, wiele tych całych "scene", to lalusie z dobrego domu, których rodzicie za bardzo rozpieszczają. a dziewczyny to dodatek do przykładu

niedawno w szkole puściłem prawdziwy rap, chyba Coolio - Gangsta's Paradise, a mój kolega do mnnie:
"Puść to "JP JP na 100%", a nie takie g**** puszczasz"
no myślałem, że mu wyepie

to taki przykład, nie jesteś tzw. "scene", jak tylko ubierasz się jak galq, nie jesteś hip-hop, jak tylko słuchasz rapu/nosisz szerokie ciuchy/czy inne hh elementy


kimnol i ziom i tak ma rację

Zmieniony przez - skl15 w dniu 2009-10-02 22:59:56

a ten Twoj kolega wie wogule co to techno bo nie wydaje mi sie i imo muzyka ma tutaj najmniejsze znaczenie

ja nie słucham techno, nie wiem

Najważniejsza jest rozpoznawalność i szacunek.
Chodzi mi tutaj o to, że jak będziesz żył dobrze z ludźmi z twojej dzielnicy. Tzn. tak żeby Ciebie nie zaczepiali. Nie musisz się z nimi kumplować ale ważne jest to "siema" do nich.


A jak będziesz z nimi dobrze żył to i te mniejszości co się śmieją z techno do ciebie nie fikną bo widzą i mówią "A ten to zna tych dużych z dzielnicy."

Zmieniony przez - Cinool w dniu 2009-10-02 23:03:23

i wlasnie dlatego muzyka tutaj ma male znaczenie

logiczne ze ten prwdziwy metal bedzie sluchal metalu ale ten co slucha metalu nie musi byc prawdziwym metalem jak bym wam podal wachlaz muzyki jakiej slucham to byscie pomysleli ze ja wogule nie zyje bo slycham tyle roznorodnych styli i rodzaji

ja u mnie na osiedlu, jestem jedyny z tych, którzy się tak bardziej kumplują i nie pali fajek, a i tak mnie wszyscy lubią